Koniec roku to dobry czas na podsumowania.
Za nami rok z różnych względów wymagający i trudny, ale też pełen cudownych wspomnień. Zaczął się z przytupem, bo do naszej ekipy dołączyła Weronika.
Nie ukrywam, że mimo pandemii plany podróżnicze mieliśmy spore. Zrealizować udało się tylko część, z zupełnie innych niż covidowe względów, o czym już pisałam.
Mimo to, patrząc wstecz jesteśmy zadowoleni:
Odbyliśmy 5 podróży zagranicznych:
tydzień byliśmy na
Malcie, sprawdzając jak nowy, dwumiesięczny członek rodziny radzi sobie w podróży. Zaraz potem majówkę spędziliśmy w upalnym
Egipcie.
Testowaliśmy rowery i spanie pod namiotem na
Bornholmie.
Pod koniec sierpnia wybraliśmy się autem na bałkańską objazdówkę, a cały październik spędziliśmy w
Ekwadorze i na Galapagos.
Byliśmy łącznie w 12 krajach, z czego po dwa były dla nas nowe (Egipt i Ekwador dla mnie, Malta i Egipt dla Rafała).
Lecieliśmy 16 razy samolotem, bo jest naszym najniższym wynikiem od lat.
16 jest również liczbą odwiedzonych przez nas
miejsc z listy Unesco. Były to chronologicznie: Valetta, Islamski Kair, Abu Simbel, Antyczne Teby, Piramidy, Zamość, Stralsund, Graz, Mostar, grobowce Stećci, Kotor, Quito, Galapagos, Cuenca, PN Sangay oraz Andyjski System Dróg.
Pandemia sprzyjała bardziej niż zwykle
podróżom krajowym. Uprawialiśmy sporo mikroturystyki, począwszy od stolicy, po nowe dla nas atrakcje Śląska (Nikiszowiec!), nowe Roztocze (w którym totalnie się zakochaliśmy), Szczecin (po drodze zahaczyliśmy o monstrualny Świebodzin i tajemniczy Krzywy Las) oraz Warmię, aż po ukochane góry - Tatry, okolice Czorsztyna i Kotlinę Jeleniogórską.
Łącznie byliśmy w
130 miastach i miejscowościach świata, co jest chyba naszym rekordem.
Nie próżnowaliśmy w kwestii gór!
Zdobyliśmy aż
5 szczytów z Korony Gór Świata. Rodzinnie odszukaliśmy
Ta'Dmejrek na Malcie, całą rodziną przeszliśmy też pustynię, aby wejść na
Górę Świętej Katarzyny w Egipcie oraz wspięliśmy się wszyscy razem na
Dinarę w Chorwacji. Z kolei na
Złej Kolacie w Czarnogórze i na
Chimborazo w Ekwadorze reprezentował nas Rafał.
W przeciwieństwie do zeszłego roku udało się nam wejść na nowe szczyty z
Korony Gór Polski, rzutem na taśmę pod koniec roku: łagodny
Skopiec i zimową
Wysoką Kopę. Przypadkowo weszliśmy też na wzniesienie z Listy Najwyższych Punktów Polskich Województw (ktoś z Was wiedział, że jest taka lista?), na Górę Dylewską, najwyższy punkt woj. Warmińsko-Mazurskiego.
Tyle jak chodzi o rok 2021. Wiemy już, że rok 2022 dostarczy nam wielu niekoniecznie podróżniczych wyzwań. Nie wiemy czy uda nam się uskutecznić bardzo długie czy egzotyczne wyprawy, ale na pewno w drogę niejeden raz ruszymy. Do usłyszenia!