-
Musimy tu wrócić! - mieliśmy to w naszych głowach, odkąd tylko wybraliśmy się na pierwszy spacer po Méridzie. Mimo, że zwana jest
Białym Miastem albo
Paryżem Zachodu, budzi kontrowersje - wielu zarzuca jej nudę i brak interesujących atrakcji. Nam akurat miasto szalenie przypadło do gustu, więc uprzedzam - relacja jest dość subiektywna.
A co do kontrowersji, to Mérida ma do nich szczęście od zawsze, a przynajmniej od czasów hiszpańskich. Konkwistadorzy przybywszy tutaj zastali prężnie działającą stolicę Majów
T'Hó. Miasto zostało zdobyte, przemianowane na Méridę (jasne zabudowania T'Hó przypominały kolonizatorom rzymską architekturę Méridy w Hiszpanii), zburzone i zbudowane na nowo, na wzór miast hiszpańskich.
Stanęła więc tu potężna, renesansowa
Katedra św. Ildefonsa, najstarsza w kontynentalnych Amerykach, mająca przypominać o nowej, panującej religii. Do jej budowy zatrudniono pokonanych Majów i użyto kamieni z ich zburzonych świątyń, których rzeźbienia wciąż dostrzec można na katedralnych ścianach. Bogatych zdobień wewnątrz już nie ma - zostały zniszczone przez wściekłą ludność podczas Rewolucji Meksykańskiej. Za to w środku podziwiać można co innego:
Chrystusa w Bąblach - krucyfiks, który wyszedł niemal nietknięty z wielkiego pożaru trawiącego katedrę - zmienił jedynie kolor, a na jego powierzchni pojawiły się bąble.
Kamienie z budynków Majów posłużyły za budulec do wielu kolonialnych pałaców i domów na starym mieście. Na niektórych hacjendach wciąż można dostrzec majańskie rzeźbienia. Większość z nich utrzymana jest w jasnych kolorach (stąd miano
Białego Miasta), co szczególnie widać wokół
Plaza Grande, przez wielu uważanego za jedno z najładniejszych placów w Meksyku (chociaż przy całej mojej sympatii do Méridy, ja nie jestem w stanie się z tym zgodzić!). W tej okolicy warto odwiedzić
Casa de Montejo - kolonialny dom zdobywcy Méridy, Francisco de Montejo oraz
Palacio de Gobierno ze wspaniałymi muralami.
Méridę wkrótce otoczył również solidny mur miejski - biali bogaci przybysze czuli się zagrożeni przez coraz bardziej niezadowoloną ze swojego losu ludność rdzenną. Symbolem bogactwa miasta miał być
Paseo de Montejo - szeroka ulica pełna najwspanialszych pałaców, restauracji i elegancki, mając przywodzić na myśl paryskie Pola Elizejskie (stąd przydomek Paryża Zachodu). Wracając do murów, z których przetrwało tylko kilka bram - dziś
centro storico rozrosło się daleko poza ich obręb, chlubiąc się trzecią największą powierzchnią w Ameryce Środkowej (po Mexico City i Hawanie). Całość zachowała klimat niewielkiego, kolonialnego miasteczka - byłam w szoku, gdy przeczytałam, że Mérida ma prawie milion mieszkańców!
Sporo z nich to Majowie - mimo starań kolonizatorów, wpływy rdzennej ludności są tu bardzo silne. Słychać tu język majański, a używany tutaj dialekt hiszpańskiego jest pod jego silnym wpływem. Wszędzie kupić można indiańskie rzemiosło i pamiątki (nie ma chyba turysty, który nie natknąłby się na 'bezinteresownych' naganiaczy polecających wizytę w La Cooperativa Maya), wiele knajpek serwuje rdzenną kuchnię, a wielkie
Muzeum Świata Majów skutecznie przedstawia ich kulturę.
My odpoczywając od kontrowersji Méridy rozkoszowaliśmy się jej bardziej przyziemnymi rozrywkami - wizytami na jednym z większych w Meksyku targowisk, odwiedzinami u fryzjera (a jakże! nawet u dwóch - fryzura, która wyszła spod rąk pierwszego z nich naprawdę nie nadawała się nawet do zrobienia zdjęcia :D), obserwowaniu wygrzewających się w słońcu iguan czy wylegiwaniu się w hamakach, z których słynie ten region. Oj, naprawdę musimy wrócić do Meridy!
Informator* Mérida to kolejne miasto, w którym bardzo dobrze działa i uber i uber eats.
Przydatne adresy* La Chaya Maya - najpopularniejsza chyba w mieście sieć restauracji z typową kuchnią z Jukatanu. W okolicach lunchu trzeba dość długo czekać na stolik.
* Chilakiller's, Calle 57, Entre Calle 56 & Calle 58 - podobno najlepsze miejsce, żeby spróbować śniadaniowego specjału, chilaquiles.
* Los Almendros, Calle 50-A 493 - trochę oldskulowa restauracja z bardzo smaczną kuchnią Jukatanu.
* Bengala Kaffeehaus, entre y 55, Calle 60 53 - bardzo dobra kawa, niestety w środku jest niewiele miejsca, żeby usiąść.
* Manifesto, Calle 59 538, Barrio de Santiago - najlepsza chyba kawiarnia w Meridzie, położona na zachód od centro storico, w nieco alternatywnej dzielnicy Barrio de Santiago.