Geoblog.pl    marianka    Podróże    Kraina Złotych Pagód - Birma i Tajlandia    Wodne życie
Zwiń mapę
2016
06
kwi

Wodne życie

 
Birma
Birma, Nyaungshwe
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 1487 km
 
Jezioro Inle i jego okolice to swoisty, odrębny mikrokosmos.
Taki, gdzie czas biegnie trochę inaczej, gdzie są nieco inne zwyczaje i codzienność. Gdzie trzeba dobrze wiedzieć czy tu jest jeszcze ląd, a może już zaczyna się jezioro? - nie ma solidnej granicy. Twarda ziemia robi się podmokła, potem bagienna, a zaraz potem, zupełnie nagle, bagno zamienia się w wodę i zaczyna się jezioro. Które zresztą mocno zmienia swoją objętość zależnie od tego czy pora jest sucha czy deszczowa.

Nad Inle żyje się więc trochę inaczej. Domy, wioski i świątynie stoją na palach, a sąsiedzi podpływają do siebie łódkami. Jedni pracowicie kują piękną srebrną biżuterię, inni z delikatnych włókien lotosu tkają piękne szale. Na pływających po jeziorze poletkach uprawiają słynne na cały kraj pomidory, do których pracowici ogrodnicy podpływają maleńkimi łódeczkami. A rybacy, codziennie wypływający na podłużnych łodziach na połów ryb, sterują wiosła trzymając nogami.
Całość jest piękna i malownicza jak tylko takie nadwodne krajobrazy to potrafią.

I pewnie urzekałaby swoją niecodzienną sielskością, gdyby nie dotarła tutaj masowa turystyka w bardzo skomercjalizowanym wydaniu. Turystów wsadza się do łódek, które pokonują z góry zaplanowaną trasę - przez środek jeziora, z przystankiem na fotografię przy rybakach, koło działek, do wioski i do kilku warsztatów: tkackiego, jubilerskiego, na targ papierosów, do sklepu, gdzie można sfotografować smutną kobietę-żyrafę z górskiego plemienia Karenów (to te z obręczami na szyi) i na koniec do świątyni Phaung Daw Oo Paya z 5 figurami Buddy, gdzie u stóp świątynnych schodów rozłożył się pamiątkarski targ. Czasem jeszcze podpływa się do świątyni Nga Hpe Chaung słynnej z pokazów skaczących kotów. Na szczęście w obliczu najazdu turystów mnisi ogłosili koniec kocich pokazów, teraz można je popodziwiać podczas odpoczynku na świątynnej podłodze. A jeśli jesteście ciekawi jak takie pokazy wyglądały, to popatrzcie tutaj.


Brzmi zniechęcająco?
Myślę, że nie musi, bo w dalszym ciągu można odwiedzić urocze Inle i zrobić to w mniej komercyjny sposób (chociaż muszę przyznać, że my będąc trochę poza sezonem na jeziorze napotykaliśmy prawie jedynie łódki lokalsów zamiast turystów).
Najprostszym sposobem jest po prostu... porozmawianie z Waszym łódkowym sternikiem. Warto powiedzieć, że nie chcecie wybierać się na np. papierosowy targ lub fotografować kobiety-żyrafy w ludzkim zoo, a zamiast tego wolelibyście po prostu więcej czasu spędzić w wiosce, na pomidorowych poletkach czy po prostu gapiąc się na pracę rybaków. Myślę, że sternik nie będzie miał nic przeciwko (nasz nie miał:)), a Wy dostosujecie rejs do własnego planu. Dodam, że my byliśmy zdziwieni ilością serdecznych i bezinteresownych gestów od napotkanych tubylców. Mijając nas, wszyscy wesoło machali, a żaden z rybaków nie chciał pieniędzy za robienie zdjęć.

Inny sposób to wypłynięcie w rejs o mniej typowych godzinach - o wschodzie albo zachodzie słońca. Na jeziorze jest znacznie mniejszy ruch, a zdjęcia wychodzą bajeczne (np. takie albo takie). Można też wybrać się w dłuższą, całodzienną, trasę i zbadać rzadziej odwiedzaną, południową część jeziora. Podobno warte odwiedzenia są zwłaszcza tamtejsze targi w Thaung Tho i Kyauk Taung oraz bajeczne pagody w Inn Thein.

A jeśli nie macie ochoty na rejs, to dobrym pomysłem jest piesza wędrówka wzdłuż brzegów jeziora. Albo przez wioski położone wzdłuż długiego kanału prowadzącego do jeziora z Nyaungshwe, miejscowości, w której zatrzymuje się większość przyjezdnych (chociaż można też spać w hotelach na palach, położonych na jeziorze). Wiele osób wybiera się też w jedno- lub kilkudniowy trekking z pobliskiej miejscowości Kalaw.

Koneserzy wina z kolei mogą zdecydować się na wybranie się do położonej w okolicy... winnicy Red Mountain Estate. Najlepiej zrobić to na wypożyczonym rowerze (oczywiście pod warunkiem zachowania umiaru przy degustacji!). Okoliczne knajpki oferują także kursy gotowania (chociaż przy małej liczbie uczestników liczcie się z telefonem o odwołaniu kursu z powodu nagłego 'emergency').

A koneserzy fryzjerstwa mogą wybrać się do lokalnego balwierza! Efekty wizyty w galerii :)
Nad Inle naprawdę da się dobrze spędzić czas!





Informator
* 1 PLN to ok. 400K (kyatów)
* Wybierając się w rejs, porządnie nasmarujcie się kremem ochronnym przed słońcem, które odbijając się od tafli jeziora, potrafi porządnie spalić!

Ceny
* nocny bus z Baganu do Inle: 15000K
* lane piwo w happy hours/normalnie: 700/1000K
* wyciskany limonkowy sok: 1500K
* curry z ryżem, dodatkami i zupą: 3000K
* pokój dwuosobowy w hotelu: 30$
* wynajem łódki na 2/3 dnia: 18000K
* kurs gotowania: 20000K
* szal z lotosa: 150$
* szal z jedwabiu: 25$
* malutkie kolczyki z kamykami: od 100$

Przydatne adresy
* The French Touch - knajpka, gdzie można napić się kawy Sithar, robionej w Mjanmie.






 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (91)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (5)
DODAJ KOMENTARZ
BPE
BPE - 2018-02-18 14:36
takie obrazki bardziej by mi się kojarzyły z Wietnamem ........
 
migot
migot - 2018-02-19 10:43
Hm, takie 'zorganizowane' wycieczki zawsze wzbudzają we mnie trochę mieszane uczucia - ale jeśli sternik był elastyczny co do programu to wydaje się, że to całkiem ciekawa opcja!
 
zula
zula - 2018-02-20 17:09
Spojrzenie z wody zapewnia zupełnie inną perspektywę.
Klasztor ze skaczącymi kotami pewno atrakcja a przecież wiadomo ,że koty są mądre i zwinne ...i wiele potrafią!
Tradycyjne odwiedziny w różnych miejscach są obrazem jak trzymać nożyczki i grzebień a co najważniejsze jaki efekt osiągnięto ! Ciekawe doświadczenie...
 
danach
danach - 2018-02-24 16:48
Magiczne miejsce, wiosłowanie nogą bardzo fotogeniczne, a fryzura prosto z Paryża :)
 
mirka66
mirka66 - 2018-04-10 23:18
Czlowiek i natura .... to lubie.Zdjecia z rybakami sa rewelacyjne.
 
 
marianka
Marianka
zwiedziła 38% świata (76 państw)
Zasoby: 677 wpisów677 3902 komentarze3902 12918 zdjęć12918 25 plików multimedialnych25
 
Moje podróżewięcej
31.03.2016 - 26.07.2023
 
 
22.02.2023 - 11.03.2023