W Portofino wszystko jest śliczne - napisano w przewodniku.
Faktycznie, kręta, nadbrzeżna droga do Portofino była śliczna.
Wąskie uliczki schodzące do morza były śliczne. Nadmorskie kolorowe domy pomalowane w imitacje fresków i rzeźbień były śliczne. Mały port na malownicze jachty też był śliczny. Całkiem śliczne były także gustowne butiki i ich dopracowane wystawy, a także kramy z lokalnymi pamiątkami i pocztówkami w bajkowych kolorach. Śliczna była nawet bujna zieleń widoczna nad linią domów. I śliczny był kolor morza w świetle popołudnia.
W Portofino wszystko jest śliczne.
Prawda, ale nawet największa uroda przegrywa w starciu z tłumem, gorącem i snobizmem.
Nie czuliśmy się w Portofino dobrze. Tłum przysłaniał ładne widoki i napierając nie pozwalał stanąć na chwilę, żeby się zapatrzeć na ładne detale, donośna muzyka z knajp zagłuszała odgłosy morza, a ceny w knajpach odstraszały.
Kilka zdjęć utrwaliło urodę tego miasteczka, z którego uciekliśmy po kilkunastu minutach.
Jeśli wrócimy, to po sezonie :)