Geoblog.pl    marianka    Podróże    Róża Włoch - Liguria, Toskania i Friuli    Róże-podróże
Zwiń mapę
2017
06
sie

Róże-podróże

 
Włochy
Włochy, Cremona
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 178 km
 
Tytułem wstępu
Nie chcieliśmy czekać długo na pierwszą podróż z Różą. Trochę ją testowaliśmy na kilku krótszych i dłuższych trasach po Polsce i byliśmy z nią w chuście w górach, a że testy wypadły nader pomyślnie, uznaliśmy, że nasze dziecko jest stworzone do podróżowania. Odczekaliśmy do pierwszych szczepień i kupiliśmy bilety na pierwszy lot w jej niespełna dwumiesięcznym życiu.

Plan był taki, że Rafał tydzień wcześniej jedzie autem na wspinę w Alpy, a my z Różą dolatujemy do Mediolanu, skąd mąż i ojciec nas odbiera, a potem razem przez tydzień podróżujemy autem po północnych Włoszech.
Założenie było takie, że jest to kraj bardzo dobrze nam znany, przyjazny dzieciom, z dobrą opieką zdrowotną (czego na szczęście nie musieliśmy testować) i w miarę bliski od domu.
Planu podróży nie mieliśmy, chcieliśmy bowiem dostosować się do najmłodszego uczestnika wyprawy - nie wiedzieliśmy czy Róża będzie uznawała tylko i wyłącznie siedzenie w jednym miejscu, czy też nie będzie miała w tej kwestii żadnych preferencji.
Szczęśliwie nasze dziecko okazało się mieć duszę nomada, mogliśmy więc codziennie zmieniać miejsce. Dbaliśmy jedynie o to, aby często się zatrzymywać na karmienie, przewijanie i zmianę pozycji szkraba. Inaczej niż do tej pory, zatrzymywaliśmy się na noc raczej na włoskich, cudnych wsiach niż w miastach, co pozwoliło nam poznać Włochy od innej niż dotychczas strony.
Tyle więc tytułem wstępu, ruszamy!

Pod znakiem UNESCO: Brescia
Ściągnęła nas tu dawna potęga Longobardów. Prawie wszystkie oznakowania turystyczne w mieście prowadzą do kompleksu opactwa San Salvatore z VII wieku i klasztoru Santa Giulia. To jedno z niewielu zachowanych miejsc świadczących o longobardzkiej mocy, Brescia bowiem była jednym z głównych miast ich wczesnośredniowiecznego państwa. Z zabudowy tamtych czasów zbyt wiele się w mieście nie zachowało, być może dlatego, że w XVIII w. piorun strzelił prosto w jeden z kościołów, w którym przechowywano ok. 90 ton prochu strzelniczego. Siła wybuchu była tak wielka, że zburzyła dużą część zabudowy miejskiej i zabiła kilka tysięcy mieszkańców.
Stare opactwo się jednak zachowało w zaskakująco dobrym stanie, zachwyca freskami i do dziś świadczy o potędze germańskiego ludu, będąc wpisanym na listę UNESCO.
Druga część unescowego wpisu z Brescii obejmuje niewielkie ruiny rzymskiego forum z I w. Ale do tego miasta warto przyjechać i dla innych jego miejsc. Od przyjemnego starego miasta z dwoma katedrami, starą i nową, XII-wiecznego zamku przez Piazza della Vittoria z ciekawą architekturą włoskiego faszyzmu czy uwaga, uwaga trasę przez kanał podziemnej rzeki (bardzo, bardzo żałuję, że nam się nie udało jej przejść, ale z wózkiem mogłoby to być trudne:))*.
Do Brescii warto też przyjechać dla atmosfery włoskiego niezbyt turystycznego miasta (mimo, że to brzmi jak oksymoron), dla niedzielnego popołudnia przy pięknym świetle zachodzącego słońca i dla dobrej kolacji (polecam ravioli po breskijsku i kieliszek Pirlo, tutejszego drinka na bazie campari, białego wina i wody).

* Po szczegóły odsyłam tu: http://www.bresciaunderground.com/english/

Pod znakiem UNESCO: Manerba del Garda
Następnego dnia, ukończenie przez Różę 2 miesięcy postanowiliśmy świętować nad jeziorem Garda. Auto zostawiliśmy w Manerba del Garda i w przedpołudniowym słońcu rozpoczęliśmy wózkową wspinaczkę na Rocca del Manerba - imponującą skałę wznoszącą się nad jeziorem. Na jej szczycie można podziwiać ruiny średniowiecznej twierdzy, a u podnóży relikty z prehistorycznych osad na palach, ulokowanych dookoła Alp. Całość - ślady osad i skała z ruinami wpisana jest na listę UNESCO.
Na szczycie Róża po raz pierwszy na wyjeździe pokazuje niezawodolenie - w ogóle się jej nie dziwimy, bo jest naprawdę ciepło. Chowamy się więc do pobliskiego Museo della Rocca di Manerba. Muzeum prezentuje resztki pali nawodnych, kilka prehistorycznych rekwizytów (naszyjniki, groty strzał) i makietę dawnej twierdzy. Część wystawy poświęcona jest ekosystemowi jeziora Garda (ptactwo, ryby i inne zwierzęta oraz rośliny). Muzeum jest darmowe i dobrze, bo jest mocno takie sobie.
Jedziemy dalej!

Cremona
Cremona idealnie wpasowała się nam w porę karmienia. Najlepiej zachowany średniowieczny rynek we Włoszech (a przecież konkurencja jest ogromna!) stał się idealnym pretekstem na dłuższy spacer i postój na kawę.
Było gorąco, ale wąskimi uliczkami dało się iść w cieniu. Dopiero na rynku, Piazza del Comune nie dało się uciec od słońca - był cały skąpany w słońcu i nikt, poza nieuważnymi turystami, nie ważył przeciąć się go przez środek. Miejscowi wybierali raczej dłuższą drogę, przy ocienionych murach średniowiecznych kamienic, spoglądając tylko z ukosa na romańsko-gotycką Cattedrale di Santa Maria Assunta, najwyższą we Włoszech średniowieczną dzwonnicę z największym na świecie zegarem astronomicznym i na baptysterium.
Oprócz surowego, średniowiecznego rynku, Cremona szczyci się swoim słynnym synem, Stradivariusem i wspaniałą XVII-wieczną szkołą lutniczą (której tradycje kontynuuje tutejsza fabryka instrumentów muzycznych). Skrzypce zdobią prawie każdy magnesik sprzedawany w sklepikach z pamiątkami, a te najcenniejsze, wykonane przez samego mistrza w 1715 roku, oglądać można w ratuszu Palazzo Comunale.

Małe miasteczka
Jedziemy na południe przez Alpy Liguryjskie.
Mijamy małe miasteczka, gdzie ściśle przestrzega się godzin otwarcia i zamknięcia, sjesty i jedzenia. W parkach zajęte są ławki stojące w cieniu, na trawniku przed kościołem ktoś zrobił piknik, a kobiety zawzięcie plotkują, przysiadając na niskich murkach.
Zacienione kawiarniane ogródki, położone przy zamkniętych dla aut chodnikach w małym centrum, a w nich starsi panowie (któryś z nich wyciągnął właśnie karty!), młode nastolatki popijające spritzera i starsze, eleganckie damy z papierosem w dłoni. Jest poniedziałek, wczesny wieczór. Tych ludzi w różnym wieku, z różnymi doświadczeniami i problemami łączy jedna rzecz o tej porze:dolce far niente.

Monti Liguri
Wąskimi, pnącymi się wzwyż serpentynami jedziemy do miejsca, które będzie naszym domem na najbliższą noc. Stoki są gęsto zadrzewione, ale gdzieniegdzie drzewa się przerzedzają i oczarowuje nas cudowny widok na góry i dolinę rzeki Trebbia, którą Hemingway opisywał jako najpiękniejszą na świecie. Przed ostrym zakrętem trzeba klaksonem dać znać o swojej bliskości, żeby zapobiec katastrofalnemu zderzeniu. Zresztą, nawet minąć się na tej drodze nie byłoby łatwo.
Dojeżdżamy. Zaparkować mamy na zakręcie kolejnej serpentyny. Gospodarze tłumaczą, że przecież i tak nikt już tędy nie jeździ. Jesteśmy w jednym z najcudowniejszych miejsc, w jakich zdarzyło nam się spać. Livia i Giuseppe, rodowici Genueńczycy wynieśli się w góry, kupili absolutnie zrujnowaną (bez dachu, podłóg, ani instalacji) opuszczoną chatę w górach i przez 8 lat pieczołowicie przywracali jej życie, wkładając w to całe serce i włoskie poczucie smaku i estetyki. Chata nie miała dachu, podłóg, instalacji ani łazienki, ale miała widok, przestrzeń i magię, które wystarczyły, żeby się w niej zakochać. Dziś jest to miejsce oferujące i świetne warunki noclegowe i klimat rodem z górskiej chałupy i cudowną, niemal domową atmosferę, pachnącą świeżo wypiekanym ciastem.
Kąpiemy i kładziemy Różę spać, a sami z gospodarzami rozmawiamy do późna przy kieliszku grappy. O tym, że najgorsi goście to Włosi, bo nie czytają gdzie rezerwują nocleg, o wychowaniu dzieci na włoską modłę, o życiu w tym miejscu zimą, o oswojonym kocie i marzeniach o produkowaniu ekologicznego syropu różanego. Przez teleskop oglądamy kratery księżyca i odganiamy kota cwaniaka, który bardzo chciałby zająć ciepłe miejsce koło Róży w łóżeczku. Jest pięknie, swojsko i jak z wspomnień szczęśliwego dzieciństwa.
Na śniadanie dostajemy ciepłe ciasto, polane różanym syropem. Razem z włoską kawa, tak mocną, że musimy ją rozcieńczać woda. Podobno nikt, nawet początkowo rozczarowany położeniem tego domu (gdzieś na końcu świata zamiast nad morzem), nie wyjeżdża stąd nieszczęśliwy.
Wierzymy. Bardzo.





 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (61)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (17)
DODAJ KOMENTARZ
stock
stock - 2017-09-25 21:29
Dobre miejsce na początek. Choć mam wrażenie, że i tu chusta przyda się bardziej niż wózek - te brukowane starówki na wzgórzach nie były projektowane z myślą o tych wynalazkach :)
 
genek
genek - 2017-09-25 21:41
Brawo Róża!! Kierunek na pierwszy wyjazd zagraniczny - rewelacyjny. My się na wakacje samolotowe zdecydowaliśmy dopiero po półroczu , a na samochodowe po 4 latach
 
marianka
marianka - 2017-09-25 21:44
Chusty więcej byśmy pewnie używali we Włoszech, gdyby nie to, że był upał, a nasza chusta nie jest zbyt przewiewna. Do tego, niestety Róża za chustą na dłuższą metę nie przepada.
 
mamaMa
mamaMa - 2017-09-25 21:52
Roza jak malowana!
Roza - koneserka:-)

marianko - macierzynstwo w obiektywie - Twoje zdjecia sa wyjatkowo...lagodne i zachwycajace:-)

I ta rozana kulinarna tematyka!
 
zula
zula - 2017-09-26 07:02
Rożo masz cudownych Rodziców !
Wspaniałe zdjęcie maleństwa !!!!!
:-)
 
lorien
lorien - 2017-09-26 08:05
ha, od razu widać, że Róża wie, jak się wygodnie ułożyć:D Po tatusiu?:D Super, że od małego jeździcie z Różą
 
BPE
BPE - 2017-09-26 09:11
piękna podróż..... fajnie, ze macie szkraba z którym da się podróżować ...... i oby tak było jak najdłużej !!!
Włoch akurat na pierwszą podróż bym nie wybrała, bo nie jest to już bezpieczny kraj ......... ale dobrze, ze szczęśliwie wróciliście
 
marianka
marianka - 2017-09-26 10:10
@BPE nie zgodzę się w kwestii bezpieczeństwa. Jest wręcz przeciwnie - w ostatnim czasie, wg statystyk ilość przestępstw się znacznie zmniejszyła.
 
BPE
BPE - 2017-09-26 12:23
Nie wiem Kochana skąd masz te statystyki, ja mam stały kontakt z osobami, które tam mieszkają i niestety nie potwierdzają tych danych ......
 
genek
genek - 2017-09-26 15:04
Statystycznie rzecz biorąc na dziecko największe ryzyko czyha w domu lub w szkole. Północ Włoch jest bardzo bezpieczna , o wiele bardziej niż południe. Ja jak jestem we Włoszech to najbardziej boję się trzęsień ziemi , a jak jestem w Polsce to najbardziej boję się wypadków drogowych. Poziom pospolitego bandytyzmu typu kradzieże , pobicia w obu tych krajach jest dość niski , a napływ imigrantów do Włoch zwanych przez niektórych pieszczotliwie uchodźcami niewiele te statystyki pogorszył. Nagłaśniane przez nasze media przykre incydenty jak w Rimini w Polsce również się zdarzają tylko są mniej nagłaśniane , głównie z uwagi na to że sprawcami są Polacy. Np. nie dalej jak miesiąc temu pijany Polak - kierowca tira zabił na drodze 8 osób , a w UK oprócz Polaków żyje jeszcze wielu imigrantów z innych krajów i jakoś żaden z nich tak tragicznego wypadku nie spowodował.
 
marianka
marianka - 2017-09-26 16:14
Mam podobne podejście jak Genek. Plus można sprawdzić właśnie oficjalne statystyki przestępstw. Wierzę, że zależnie od miejsca zamieszkania można oczywiście mieć inne odczucia. Ale do tego trudno mi się odnieść, bo ani tam sama nie mieszkam, ani nie mam znajomych we Włoszech :) No i to jednak odczucia, a nie dane. A gdyby opierać się tylko na nagłaśnianych przez media przypadkach, to po Polsce też strach by było jeździć :)
 
mirka66
mirka66 - 2017-09-26 20:25
Kocham Wlochy.Szczegolnie uwielbiam miejsca spokojne z dala od zgielku.
A Roza jest cudowna !!!
 
migot
migot - 2017-09-27 17:23
Ale fajnie, że już znowu w drodze, powiększoną ekipą! :) A Włochy zawsze dobre, na początek, na koniec, na weekend, na miesiąc - bo pogoda, bo zabytki, bo jedzenie... Można by wymieniać...

A co do napoczętej dyskusji o bezpieczeństwie - jak mówicie, dużo się mówi o wzroście zagrożenia, dużo się słyszy, ludzie mają różne subiektywne odczucia - ale dane to dane! A poza wszystkim, zawsze jest nieprzewidywalny element szczęścia i pecha, i nie da się tego z życia wyeliminować - gdzie by się (nie) pojechało :)
 
BPE
BPE - 2017-09-28 09:27
Macie oczywiście wszyscy racje ...... ja na Włochy patrzę po prostu przez pryzmat swoich odczuć, miałam tak przykre doświadczenia z Włochami, że kompletnie mnie przez to do tego kraju nie ciągnie ..... wiem natomiast, że nie jest bezpiecznie, nie mówię to o morderstwach, gwałtach, bo to jest wszędzie, ale o zwykłych napadach rabunkowych, które sa tam na porządku dziennym.... u nas zresztą też trzymam się zawsze za portfel, bo kilak razy trafiłam na kieszonkowców .......
 
marianka
marianka - 2017-09-28 10:17
Oj to prawda, że pojedyncze interakcje mogą mocno nas zrazić do każdego, nawet najmilszego kraju! My jesteśmy zrażeni do Kuby niestety.
 
BoRa
BoRa - 2017-11-06 21:42
Serdecznie pozdrawiam maleńką, śliczną Różę w podróży i jej rodziców, którzy od pierwszych miesięcy życia zabierają ją w cudowne miejsca :-)
 
danach
danach - 2017-11-23 12:21
Oj cudowna Róża w cudownych górach, brawo za taką podróż :)
 
 
marianka
Marianka
zwiedziła 37.5% świata (75 państw)
Zasoby: 671 wpisów671 3877 komentarzy3877 12806 zdjęć12806 25 plików multimedialnych25
 
Moje podróżewięcej
31.12.2021 - 01.01.2024
 
 
31.03.2016 - 26.07.2023