Może i lokalsi wybiorą Alexandra Falls, ale mam wrażenie, że wśród turystów zagranicznych inne miejsce jest zdecydowanym Numerem Jeden jak chodzi o Mauritius.
Chamarel, górska osada o wdzięcznej nazwie upamiętniającej francuskiego arystokratę (i właściciela tych terenów), Charlesa Antoine de Chazal de Chamarel.
Czego tu nie ma?
Jest piękne położenie w okolicy owiewanej lekką bryzą (wybrzeże jest tylko kilka kilometrów stąd), są maurytyjskie góry, są plantacje ananasów, trzciny cukrowej i kawy, jest bujna przyroda i sporo atrakcji turystycznych.
Jest wytwórnia rumu
Rhumerie de Chamarel, będąca muzeum prezentującym proces wytwarzania tego sztandarowego maurytyjskiej trunku. Jest
Curious Corner of Chamarel czyli coś w rodzaju specyficznego muzeum, będącego połączeniem galerii iluzji i atrakcji typu lustrzany labirynt.
Jest też najwyższy na wyspie
wodospad zwany także
Welonem Panny Młodej, który oglądać można z dwóch punktów widokowych. Jego imponujące 85 m w otoczeniu bujnej ziemi i nagłej skalnej skarpy rzeczywiście robi duże wrażenie. Zdaje się, że jeszcze większe wrażenie robi możliwy do zaaranżowania zjazd na linie prosto do wody!
Jest tu także dziwne miejsce zwane
Ziemią Siedmiu Kolorów (
Terres de 7 Couleurs), które budzi chyba największe turystyczne emocje. Jest to kawałek gołej ziemi, a właściwie kolorowych piasków, powstałych w wyniku nierównomiernego stygnięcia płynnych skał. Dostrzec można tu kolor czerwony, żółty, brązowy, fioletowy, zielony, niebieski i purpurowy. A przy zmiennym świetle słońca pewnie i nawet więcej odcieni. Co ciekawe, całość jest ogrodzona, bo w przeszłości ludzie przychodzili tutaj ukraść sobie kawałek tej nietypowej ziemi.
Tuż obok piasków znajduje się smutna zagroda z koszmarnie znudzonymi żółwiami, częściowo schowanymi w błocie. Oraz spory parking z przyjeżdżającymi i odjeżdżającymi autobusami wypełnionymi wycieczkowiczami. Przyznam, że nie zostałam wielkim fanem tego miejsca.
Jest za to jeden aspekt pobytu w Chamarel, który zdecydowanie mogę polecić. Okolica tej wioski słynie bowiem z
tables d'hotes, czyli małych rodzinnych pensjonacików i knajpek serwujących domowe maurytyjskie jedzenie.
Czyli podsumowując - nie wierzę, że w Chamarel nie da się znaleźć czegoś dla siebie!
Informator* 1 PLN to ok. 9 MUR (rupii maurytyjskich)
* Wstęp na teren wodospadu i Ziemi Siedmiu Kolorów jest płatny (bilet łączony). Oba miejsca są oddalone od siebie o kawałek marszu lub jazdy autem.
Ceny* obiad w table d'hotel: 650-700 MUR
* wstęp na teren wodospadu i Ziemi Siedmiu Kolorów: 200 MUR