Być w Kotlinie Kłodzkiej i nie skusić się na wejście na
Śnieżnik?
Niemożliwe!
Ze
Stronia Śląskiego wyjechaliśmy na południe rowerami wygodną asfaltówką. Tę część pokonaliśmy wyjątkowo szybko - znowu pogoda nas rozpieszczała, świeciło słońce, lekki wiatr dmuchał w plecy i aż chciało się jechać przed siebie.
W
Bolesławowie odbiliśmy na
żółty szlak, wciąż wiodący wygodną drogą, a po chwili zniknęliśmy w lesie, obierając
czerwony szlak rowerowy. Tutaj kończył się asfalt, a droga zaczęła mocniej piąć się pod górę. Cieszyliśmy się, że wreszcie doczekaliśmy się jakiś wyzwań, chociaż uczciwie rzecz biorąc, szlak nie był trudny i poza paroma stromszymi odcinkami, podjazd nie był zbyt męczący. Ani razu nie musieliśmy schodzić i pchać rowerów. Kotlina Kłodzka to idealnie miejsce dla rowerzystów!
Nieco trudniej się zrobiło, gdy dotarliśmy do głównej śnieżnickiej trasy, połączenia
żółtego i
czerwonego szlaku. Droga zrobiła się dość stroma i mocno kamienista, a do tego ludzi było multum. Koniec końców, rowery przez większą część tego odcinka trzeba było pchać.
Krótki wypoczynek czekał nas w
Schronisku Na Śnieżniku im. Zbigniewa Fastnachta. Część ekipy wolała tam zostać, a my we dwójkę, już na nogach ruszyliśmy na finalny odcinek
zielonym szlakiem. Kilka chwil i
Śnieżnik został zdobyty!
Faktycznie, widoki z jego łysego szczytu warte są kilku godzin pedałowania!
Nie były one zresztą jedyną nagrodą dla nas tego dnia - czekał nas jeszcze fantastyczny zjazd w dół!
Góry, rowery i lato to najlepsze połączenie!