Ponownie długi czerwcowy weekend był dla nas okazją, żeby wyskoczyć w góry położone nieco dalej od stolicy Małopolski.
Od dawna kusiła nas piękna
Kotlina Kłodzka. Nie dość, że słynie ona z tego, że w jej obrębie znajduje się aż 7 szczytów KGP, to jeszcze jest terenem z fantastycznymi trasami rowerowymi!
Postanowiliśmy te dwa fakty połączyć i tak oto początkiem czerwca znaleźliśmy się razem z naszymi rowerami w
Stroniu Śląskim.
Był cudowny, słoneczny czerwcowy (kocham ten miesiąc!!) poranek, a my byliśmy w nieznanych dotąd górach i właśnie wsiadaliśmy na rowery. Czy może być przyjemniejszy początek dnia?
Ze
Stronia Śląskiego ruszyliśmy powoli
czerwonym rowerowym szlakiem przez
Młynowiec. Droga początkowo prowadziła przez łąki, ale szybko otoczył nas las, a trasa zaczęła piąć się pod górę. Po małych zawirowaniach z gubieniem i trafianiem z powrotem na szlak, osiągnęliśmy szczyt
Czernicy z drewnianą wieżą widokową.
Popatrzyliśmy tylko na nią i ruszyliśmy w dół
żółtym szlakiem, okrążając od wschodu
Szeroką Kopę.
Szybko znaleźliśmy się w
Bielicach, skąd krótki
zielony szlak znów piął się w górę na główne pasmo Gór Złotych. Dobrą chwilę zmagaliśmy się z coraz bardziej stromym szlakiem i w końcu porzuciliśmy mozolne pchanie rowerów pod górę. Zostawiliśmy je w krzakach i niemal wbiegliśmy na szczyt.
Szanowni Państwo,
Kowadło zostało zdobyte!
Teraz czekał nas tylko bieg w dół, odszukanie rowerów, stromy zjazd i powrót, tym razem asfaltówką przez
Nowy i
Stary Gierałtów.
Nikt mi nie powie, że lato jest gdzieś piękniejsze niż w polskich górach!