Petra miała być triumfem ludzkich możliwości.
Niesamowite, monumentalne miasto wykute w litej skale, pełne zdobień, przepychu uwiecznionego w kamieniu wymagało na pewno olbrzymich nakładów pracy, sumienności i czasu.
Dziś robi piorunujące wrażenie, trudno sobie nawet wyobrazić jak zdumiewać musiało w czasach starożytnych.
Każdy kamień zdaje się tu opowiadać historię, każda skalista płaskorzeźba olśniewa wykonaniem. Swoją drogą, nie tylko dekoracje są tu powodem do zachwytu, bowiem inżynieria starożytnych Nabatejczyków, twórców miasta, także stała na wysokim poziomie. Trudno nie docenić kamiennego, starożytnego bruku, wytartego milionami stóp, czy mądrości projektantów skomplikowanego systemu kanałów wodnych (zapewniały dostęp do czystej wody, ale i ochronę przed powodziami).
Mistrzostwo budownictwa, architektury i sztuki.
Ale gdy wpatrywałam się w nieziemskie ubarwienie pasiastego, różowawego piaskowca (zaiste, Nabatejczycy nazywali Petrę
Rqm co oznacza 'wielobarwna'), a w uszach świszczał mi przenikliwy, lodowaty wiatr, który wysuszał na wiór i przemrażał do kości, nie miałam wątpliwości, że rządzi tu natura, a nie człowiek.
I że od początku była górą - dała temu miejscu początek, ale i spowodowała jego koniec.
Początkiem Petry było bowiem pęknięcie bloku skalnego na skutek ruchów tektonicznych. Właśnie w ten sposób powstał
Siq czyli imponujący, wąski korytarz wśród niemal 200 m bloków skalnych, prowadzący do Petry, skalnego miasta.
Natura przyczyniła się też do upadku tego miejsca. Kilka potężnych trzęsień ziemi u progu ery nowożytnej sprawiło, że miasto się wyludniło i popadło w ruinę. Na lata zniknęło z map świata, egzystując tylko w pamięci nielicznych Beduinów.
*
Już samo wejście do Petry robi wrażenie.
Spacer wśród fantazyjnych
skał dżinów, pierwsze kamienne grobowce i przejeżdżające w te i we wte konne dorożki. Mimo iż zachwycało nas bezchmurne niebo, to pogoda nie rozpieszczała - było bardzo zimno i mocno wiało.
Młodzi dorożkarze wyraźnie się nudzili (oj, mocno w Jordanii czuć skutki wojny i spadku przyjeżdżających turystów!), więc robili sobie konne wyścigi okrzykami przeganiając przechodniów.
Minęliśmy resztki potężnego łuku znaczącego wejście do kanionu (siq) i ruszyliśmy wąską dróżką między pionowymi ścianami skalnymi. Droga była długa i kręta, częściowo wysypana piaskiem, gdzieniegdzie wygładzona betonem, a w jeszcze innych miejscach zachował się bruk położony przez Nabatejczyków (a częściowo przez Rzymian).
Wreszcie, po długim czasie wśród mijanych turystów czuło się poruszenie. Zbliżaliśmy się do
Skarbca, budowli-symbolu Petry. (Prawdopodobnie) celowo wybudowany tuż u końca siqu robi olbrzymie wrażenie. I mimo, że wcale nie był nigdy skarbcem (nazwa ta wywodzi się z legendy popularnej wśród Beduinów, mówiącej o czarnoksiężniku-budowniczym skarbca i skarbie ukrytym przez niego w fasadzie budynku), a grobowcem nabatejskiego króla Aretasa III, to właśnie ta romantyczna nazwa została utrwalona przez kulturę.
Chociaż dziś jest otoczony tandetą i kiczem - straganami z chińskimi pamiątkami, wielbłądowymi naganiaczami, malowaniem oczu henną na beduińską modłę, komercją i tłumem turystów, wciąż robi olbrzymie wrażenie.
Historię o czarnoksiężniku łyknęłam od razu :)
*
Reszta skalnego miasta też nie zawodzi.
Chociaż sporo z tego co dziś zostało to ruina, nie trudno jednak pobudzić wyobraźnię. Skalny
teatr (wbrew pozorom zbudowany przez Nabatejczyków, a nie Rzymian), monumentalne
Grobowce Królewskie,
Cardo czyli główna arteria miasta i pozostałości licznych świątyń, są wciąż bardzo wymowne. I piękne.
Ale najpiękniej jest chyba na trasach, które prowadzą na skały górujące nad Petrą. Mistyczne
Miejsce Składania Ofiar na płaskim czubku olbrzymiej skały ze schodami rzezanymi w kamieniu i wydrążonym basenem na upływającą z ofiar krew robi olbrzymie wrażenie. Ja na plecach czułam ciarki (i jestem pewna, że nie spowodował tego tylko przenikliwy wiatr).
Warto też wejść na skały po przeciwnej stronie miasta, nad Grobami Królewskimi. Niedługa trasa prowadzi do miejsca z panoramą na całe skalne miasto, a jej dalsza część do panoramy ze Skarbcem. Ale gdyby nawet nie ruiny Petry, same ostre, różnokolorowe skały dostarczałyby niesamowitych widoków.
Nikt nie musiał nam tłumaczyć dlaczego wpisano Petrę na listę
7-miu nowych cudów świata.
Petra jest cudem.
Informator:* 1 JD to ok. 5 zł
* na terenie Petry wolno pozostać do zmroku
Ceny:* autobus z Wadi Rum do Petry: 7 JD
* mała czarna, aromatyczna kawa: 1 JD
* mały hummus lub tabuleh: 1.5 JD
* lekki obiad: 2-3 JD
* wstęp do Petry: 50 JD (55 JD za 2 dni, a 60 JD za 3)
* trójka w koszmarnie zimnym hostelu ze śniadaniem: 25 JD
* 2 magnesiki: 1 JD
* 5 pocztówek: 1 JD