Na sam koniec wycieczki po Malcie wybrałam się do Marsaxlokk...* chyba najbardziej malowniczego miasteczka w kraju;
* położonego na wschodnim wybrzeżu wyspy małego portu rybackiego;
* maltańskiego miasta, chyba najbardziej ukochanego przez fotografów.
Nie powinno to dziwić, zważywszy na to, że Marsaxlokk jest po prostu cudowne...* centralnym punktem miasteczka jest deptak dookoła małej zatoczki, tworzącej naturalny port;
* na turkusowych nadbrzeżnych wodach unoszą się wesołe łódki
luzzu, w charakterystycznych, mocnych kolorach: żółtym, czerwonym, niebieskim i zielonym;
* każda z łódek ma precyzyjnie wymalowane
oczy Ozyrysa na dziobie. Maltańscy rybacy od dawna wierzą, że dzięki temu złe duchy trzymają się od ich łódek, a oni sami są ochronieni przed zatonięciem (Ozyrys w starożytnym Egipcie symbolizował życie pozagrobowe). Niektórzy jednak twierdzą, że te łódkowe oczy to pozostałość po wierzeniach obecnych dawniej na wyspie Fenicjan;
* na nadbrzeżu siedzą rybacy, którzy ze spokojem reperują sieci, remontują łodzie tak, aby ich kolor aż bił po oczach, a oczy Ozyrysa były zawsze w doskonałym stanie;
* dookoła zatoczki usadowiły się targowe kramy, na których znaleźć można prawie wszystko - od chińskiej tandety po lokalne przysmaki;
* na nadbrzeżu znajdziemy też wiele knajpek ze świetnym jedzeniem, prowadzonych przez żony rybaków.
Czy można tego miejsca nie pokochać?