Nie mogę skończyć opowieści o Malcie bez wspomnienia o jednej z jej wielkich zalet, czyli maltańskiej kuchni. Mimo, że znajdziemy tutaj spoko inspiracji z kuchni sąsiednich Włoch czy zapożyczeń od okupantów Brytyjczyków i Arabów, to o dziwo, Maltańczycy zachowali całkiem sporo swoich własnych kuchennych zwyczajów.
Ja byłam zachwycona, bo Malta od kuchni to...* doskonały chleb (
Hobz biz-zejt czyli maltański chleb z oliwą);
* co za tym idzie, je się tu pyszne kanapki, zwłaszcza z kozim albo owczym serem. Polecam spróbować koniecznie
Ġbejna czyli owczy ser z Gozo;
* tutejszy chleb warto zjeść też z jednym ze wspaniałych maltańskich miodów! Jest tu sporo rodzajów miodu, o których my pewnie byśmy nawet nie pomyśleli, np. z dzikiego tymianku, chleba świętojańskiego czy kwiatów pomarańczy;
* jeśli ktoś nie przepada za miodem, a ma ochotę na słodkie, warto sięgnąć wtedy po maltańskie dżemy (np. z opuncji!);
* wielbiciele wytrawnych dodatków do chleba na pewno nie pogardzą
bigillą czyli ostrą pastą fasolową z czosnkiem, oliwą, papryczką chili i pietruszką (wydaje mi się, że podobieństwo do arabskiego hummusu nie jest przypadkowe);
W kwestii przekąsek, Malta też nie rozczarowywuje...* z racji położenia, możemy tu liczyć na wspaniałe oliwki (i oliwę oczywiście), marynowane kapary oraz suszone w słońcu pomidory (słynne są zwłaszcza te z Gozo);
* Malta słynie też z wytrawnych wypieków. Koniecznie spróbujcie
pastizzi czyli małych wypieków z ciasta francuskiego (z nadzieniem z groszku albo serka ricotta) albo nieco większego, wykonanego z ciasta drożdżowego
qassatat;
* korona maltańskich wypieków należy się jednak daniu o nazwie
timpana, czyli zapiekance z makaronu (są też wariacje z ryżem w roli głównej), mięsa mielonego i sosu pomidorowego. Jest prostsza wersja, często podawana na niedzielny lunch nazywana jest
Mqarrun fil-forn;
* na Gozo można też skusić się na
filtrę czyli pikantne ciasto z pomidorami, anchois, oliwkami i cebulkami;
* z sąsiednich Włoch zapożyczono także
ravjul czyli ravioli z serem ricotta;
Polscy wielbiciele zup nie będą na Malcie zawiedzeni, bowiem jest tu ich całkiem spory wybór...* przede wszystkim, z racji położenia królują tutaj zupy rybne. Jedna z nich to
aljotta czyli zupa rybna z pomidorami i miętą;
* inny maltański klasyk to
Soppa tal-armla czyli wdowia zupa. Robi się ją z białych i zielonych warzyw z dodatkiem koziego sera;
*
kawlata to bardzo tradycyjna, gęsta zupa (chociaż podobno powoli popada w zapomnienie) z warzyw, regionalnych kiełbas i wieprzowinie. Niektórzy wyciągają mięso z zupy i serwują jako drugie danie;
*
brodu to z kolei bulion mięsny (wołowy) z dodatkiem warzyw (selera, rzepy czy cukinii);
* i wreszcie
minestra czyli gęsta zupa warzywna z fasolą i kluseczkami. Tak, tak, podobieństwo do włoskiem minestrone nie jest przypadkowe ;)
Przechodząc do konkretów, na Malcie spróbujemy...* przede wszystkim królika! Popularny
fenek to król maltańskich stołów. Zwykle polewany maltańskim czerwonym winem;
* zrazów wołowych
braġjoli;
* mało śródziemnomorskiej pozostałości po Anglikach - fish & chips;
* faszerowanych mięsem, serem i cebulą warzyw: cukinie (
qara'bali mimli), bakłażany (
brunġiel) czy karczochy (
qaqoċċ mimli);
* i oczywiście mnóstwa ryb: mieczniki, lampuki, leszcze, morszczuki;
* oraz owoców morza: kalmarów, krewetek, krabów czy kałamarnic;
A gdybyśmy mieli ochotę na coś słodkiego, sięgnijmy po...* maltańską chałwę;
*
mqaret czyli dostępne głównie w zimie ciasteczka z daktylowym nadzieniem;
*
ghaqaq ta'l ghasel - okrągłe ciasto (vel precel) wypełnione nadzieniem z daktyli i fig;
* nugatowe
qubbajt smażone na głębokim tłuszczu;
Nie można zapomnieć o maltańskich napojach...* czyli znaku firmowym tej wyspy -
Kinnie, gazowanego napoju na bazie ziół i gorzkiego soku pomarańczowego, podobnego do coca-coli;
* herbacie pitej po brytyjsku, czyli z mlekiem do śniadania;
* całkiem niezłych maltańskich winach;
* rodzimych piwach (Cisk i Blue Label);
* oraz świetnych likierach, np. z opuncji;
Czy przekonałam Was już do wizyty na Malcie?