Geoblog.pl    marianka    Podróże    Wielka Gra w Krainie Ognia    Kraina gór
Zwiń mapę
2015
19
cze

Kraina gór

 
Azerbejdżan
Azerbejdżan, Xınalıq
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 746 km
 
Każdy szanujący się taksówkarz ma w bagażniku swojej starej łady pojemnik na wodę i lejek, na wypadek gdyby trzeba było chłodzić silnik.
Tak było też w przypadku człowieka w pasiastej koszulce, który po długich negocjacjach zgodził się zawieźć nas z Quby do Xinaliq za 35 manatów. Długo się opierał i nie chciał zejść z 50-ciu, bo przecież to daleko i zła droga, ale my na szczęście wiedzieliśmy że droga jest nowa i asfaltowa, a litr benzyny jest tu po 2 zł.

*

Chociaż prawda jest taka, że z tą drogą to trochę się przeliczyliśmy.
Bo i owszem, długo jej jakość pozytywnie zaskakiwała. Taksówkarz pędził po niej jak szalony, nie zważając na to, jak tu wąsko i kręto, a my podziwialiśmy cudne, coraz bardziej górzyste krajobrazy.
Jednak im bardziej się robiło pusto, stromo i wąsko, tym droga stawała się bardziej kręta, a miejscami nawet brakowało asfaltu. A nasz taksówkarz jak pruł, tak pruł.
Nie ukrywam, byłam przerażona.
On zreszta wydawał się też bać, bo co rusz tracąc panowanie nad kierownicą na zakręcie (sic!) wydawał siebie paniczne okrzyki.
Istna komedia.

Na samym koncu tej szaleńczej trasy okazało się jednak, że te okrzyki przerażenia naszego kierowcy wcale nie były takie przypadkowe - miały nas skłonić do tego, aby ze strachu i współczucia dla kierowcy (oczywiście doskonale znającego tę trasę) zapłacić za podróż znacznie więcej...

No więc nasz pobyt w najwyżej położonej wiosce Europy (jeśli ktoś tę część świata uznaje za Europę) zaczął się od kłótni. My twierdziliśmy, że przecież inaczej się umawialiśmy i zmiany zasad w trakcie gry są nieuczciwe, on że co nam szkodzi dać trochę więcej. Postawiliśmy w końcu ma swoim, przechodząc do kolejnych negocjacji, tym razem z Rahmanem, u którego mieliśmy spać.

*

Xinaliq to bardzo specyficzne miejsce.
Przez lata totalnie odcięty od świata (nawet teraz, gdy wybudowano asfaltówkę, zimą trudno tu dotrzeć), wytworzył swój własny, niepodobny do azerskiego, język (ponoć spokrewniony jest ze starożytnymi językami dagestańskich pasterzy), odrębną kulturę i styl w budownictwie.
Dominują tu niskie domki z niewielkich kamieni, przyklejone do stoku wzgórza, na którym leży wioska. W żadnym chyba z domów nie ma łazienki ani toalety, mieszkańcy korzystają z wychodków w mini ogródkach.
Wnętrza domów są proste, ciemne i skromne. Kilka dywanów, stara meblościanka, nie za czysta pościel, obowiązkowy telewizor i prowizoryczne kuchenki gazowe.
Jeśli się tu dotrze, koniecznie trzeba spędzić noc w jednym z nich. Tylko absolutnie nie wierzcie, że za nocleg w tym miejscu musicie zapłacić 30 dolarów od osoby!

*

Xinaliq to niełatwe miejsce do życia.
Położenie wymusiło na mieszkańcach samowystarczalność. W malutkiej wiosce jest więc szkoła, meczet, muzeum lokalnej kultury i ambulans.
O dziwo, mimo twardego, górskiego klimatu i niełatwych warunków życia, mało kto z mieszkańców tego miejsca decyduje się na emigrację. Zdarza się owszem, że młodzi mężczyźni wyjeżdżają na kilka lat do Baku, aby zarobić na ożenek, ale niemal wszyscy wracają później na Ojcowiznę.
I szczerze mówiąc, spacerując po Xinaliqu skąpanym w popołudniowym świetle słonecznym, w ogóle im się nie dziwimy.
Kaukaz jest piękny.

*

Rahman, nasz gospodarz podejmował nas jak tylko najlepiej mógł pod nieobecność swojej żony. Jego druga połówka była w Baku z ciężko chorą córeczką, a głowie Rahmana została więc gospodarka, dwójka małych synów i opieka nad gośćmi.
Przyznać jednak muszę, że nie mogliśmy narzekać - zostaliśmy ugoszczeni pyszną jajecznicą z pomidorami podaną ze świeżymi warzywami oraz tradycyjnym, pysznym czajem z samowaru.
Rano udało nam się nawet podejrzeć całą ceremonię jego rozpalania - Rahman rozstawiał go na środku swojego malutkiego podwórka, na wierzchu kładł rozpalone aromatyczne węgielki, a potem używał... swojego kalosza jako miecha!
Wierzcie lub nie, herbata była pyszna!

Ssając kostki cukru namoczone w herbacie (na deser) rozmawialiśmy o życiu i językach. Co prawda my ledwo co znamy rosyjski, ale nikomu to nie przeszkadzało, rozmowa całkiem się kleiła. Rahman opowiadał o chorobie córeczki, o prostym życiu w wiosce, o meczecie nad nią, do którego przecież chodzą tylko starzy ludzie i o tutejszym odrębnym lokalnym języku.
Był ciekawy życia w Polsce (chociaż odwiedza go sporo turystów z naszego kraju) i straszliwie było mu nas żal, gdy dowiedział się, że nie mamy telewizora w domu. Próbowaliśmy mu tłumaczyć, że to taki wybór, ale tego nie umiał pojąć, wiedział swoje i żal mu było, że nas na telewizję nie stać;) Nie muszę chyba dodawać jak bardzo oburzyło go to, że u nas płaci się abonament za telewizję i radio!

Dziwił się też, że uważamy azerskie ceny za wysokie. Mimo, że ludzie tutaj zarabiają niewiele, to zawrotne ceny uważają na całkiem normalne. Trudno się więc dziwić temu, że większość ludzi żyje na bardzo skromnym poziomie.

Skromnym, ale godnym, pamiętajcie więc, aby zawsze wchodząc do azerskiego domu ściągnąć buty ze stóp!



Informator:
* 1 manat = ok. 1 dolar
* niestety ze względu na niedaleki konflikt rosyjsko-dagestański zamknięto wiele górskich szlaków kaukaskich po azerbejdżańskiej stronie, w tym cieszący się naszym wielkim zainteresowaniem pieszy szlak Xinaliq - Laza.

Ceny:
* wstęp do muzeum w Xinaliqu - 2 manaty (ale upewnijcie się jeszcze czy nikt Was nie robi w konia, myśmy ostatecznie nie musieli płacić)
* nocleg z lekką kolacją i śniadaniem - 15 manatów od osoby
* dojazd taksówką z Quby do Xinaliqu - między 35 a 50 manatów


 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (85)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (17)
DODAJ KOMENTARZ
zula
zula - 2015-08-16 17:21
Ciekawie od samego początku po góry!
Chwilami mam wrażenie ,że kierowcy się bawią nami ale czy to akurat odpowiedni moment?
Czy z tego miejsca ruszyliście w góry czy wioska była celem.
Oglądam zdjęcia - jest ich bardzo dużo. Niektóre są bardzo ładne -fantastyczne lecz są i takie ,które są bardzo podobne - zrobiłabym lekką selekcję i wówczas będzie wspaniale.Marianko to moje zdanie, nie chcę urazić- znam"ból" cięcia zrobionych zdjęć :)
 
marianka
marianka - 2015-08-16 18:08
Zula, to doskonała sugestia, zwłaszcza, że z tego co widzę kilka zdjęć się po prostu zduplikowało przy wgrywaniu.
Już selekcja dokonana;)
 
marianka
marianka - 2015-08-16 18:08
Ach, a wioska była naszym celem, natomiast po prostu potem schodziliśmy w dół na piechotę, a potem na koniec łapaliśmy stopa;)
 
zula
zula - 2015-08-16 18:19
Efekt doskonały!
 
BoRa
BoRa - 2015-08-17 22:24
Zdjęcia cudne, a opis bardzo mnie rozbawił. Wpierw komediowe popisy kierowcy, a potem wyobraziłam sobie, jak Wasz gospodarz smutno kiwał głową bo wywnioskował, że skoro w Polsce trzeba płacić abonament to pewnie nie stać was na luksus posiadania okienka na świat czyli telewizora.
Lubię wpisy z humorem :-)
 
danach
danach - 2015-08-19 13:37
Zapłaciłabym 50 aby tam dojechać , cudne zdjęcia wioski, gór i drogi :)
 
vlak
vlak - 2015-08-19 18:42
W pierwszej chwili nie skojarzyłem, że Xınalıq to azerski zapis legendarnego Hinalugu. Jedno z miejsc wyjątkowo działających na wyobraźnię.
 
mamaMa
mamaMa - 2015-08-23 23:06
Fantastyczne i zdjecia i opis!
 
Eugene
Eugene - 2015-09-03 11:50
Poznaliście trochę życie wioski. Zdjęcia super.
 
mirka66
mirka66 - 2016-02-08 19:13
Ale cudne widoki i kolory.Uwielbiam poznawać życie prostych ludzi.
 
Manu
Manu - 2017-01-27 09:15
Zainspirował mnie twój opis. Również przygotowuję się do wyjazd do Azerbejdżanu i Xinaliqu jest na liście do odwiedzenia. Póki co robię rekonesans co i jak i bardzo mnie ciekawi jak udało Ci się zorganizować nocleg w Xinaliqu ? Załatwiłaś to na miejscu, np. w Qubie ?
 
marianka
marianka - 2017-01-27 09:54
@Manu: nie, wszystko załatwiliśmy już w Xinaliqu, po przyjeździe. A właściwie to taksówkarz w aucie nam to zaproponował i negocjowaliśmy podczas jazdy.
 
Manu
Manu - 2017-02-02 22:34
A jest szansa z xinaliq dostać się do szeki czy trzeba się cofnąć np. do Quby ? :)
 
marianka
marianka - 2017-02-02 22:41
Z tego co pamiętam jedyna droga (pseudo)asfaltowa prowadziła w dół do Quby. Nie wiem jak z trasami trekkingowymi, może ew. w taki sposób?
 
Manu
Manu - 2017-02-02 22:51
Zobaczymy na miejscu jakie warunki będą im ile czasu :) Ale rozumiem, że w razie czego z Quby już bez problemu do szeki znajdzie się transfer ? Chciałbym uniknąć niepotrzebnego powrotu do baku.
 
marianka
marianka - 2017-02-02 22:54
Szczerze mówiąc kompletnie nie pamiętam. Wydaje mi się, że my jednak wracaliśmy przez Baku, ale głowy nie dam:)
 
Manu
Manu - 2017-02-02 23:00
Z mojej mapy drogowej niestety też tak to wygląda ale liczyłem, ze może bocznymi drogami jakieś taxi się znajdzie. Zobaczymy na miejscu :)
 
 
marianka
Marianka
zwiedziła 37.5% świata (75 państw)
Zasoby: 673 wpisy673 3884 komentarze3884 12828 zdjęć12828 25 plików multimedialnych25
 
Moje podróżewięcej
31.12.2021 - 01.01.2024
 
 
31.03.2016 - 26.07.2023