Geoblog.pl    marianka    Podróże    Wielka Gra w Krainie Ognia    Kraina ognia
Zwiń mapę
2015
18
cze

Kraina ognia

 
Azerbejdżan
Azerbejdżan, Suraxanı
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 567 km
 
'Chwalę dobre myśli, dobre słowa, dobre uczynki i te, które mają być pomyślane, powiedziane, zrobione.
Akceptuję wszystkie dobre myśli, dobre słowa i dobre uczynki.
Wyrzekam się wszystkich złych myśli, złych słów i złych uczynków.'

Awesta, Yasna, Wstęp, 4

*

Ogień jest święty.
Ogień oczyszcza i niszczy.
Symbolizuje duchową przemianę wierzącego.

Chyba właśnie dlatego Półwysep Apszeroński z jego pokładami gazu wyciekającymi z ziemskich szczelin, od czasu do czasu zamieniającymi się w spontanicznie buchające płomienie ognia, stanowił legendarną ziemię obiecaną dla wszelkich czcicieli tego gorącego żywiołu. Szczególnie teren ten upodobali sobie Zaratustrianie z niedalekiej Persji i Hindusi z dalekich Indii.

Do tej ziemi świętej przybywały więc karawany kupców i pielgrzymki wyznawców, chcących na własne oczy zobaczyć ten fenomen - wiecznie płonący ogień po środku równiny. Położenie na trasie Szlaku Jedwabnego tylko pomagało legendzie tego miejsca się rozprzestrzeniać po świecie.

Nie wiadomo kiedy po raz pierwszy stanęła tu świątynia czcicieli ognia ('Atashgah' czyli 'dom ognia'), ani z którą religią dokładnie była związana. Wiadomo za to, że przebudowano ją w w XVI w. z funduszy wyznawców z Indii, toteż można znaleźć tu mocne nawiązania na hinduskiej odmiany kultu ognia. Oprócz samej świątyni były tu miejsca odpoczynku dla przybywających na krótko kupców, których hojne datki długo pozwalały świątyni utrzymywać świetność, jak i cele mnichów-ascetów. Wszystkie pomieszczenia były wyposażone w... gazowy ogienek, który je ogrzewał i oświetlał!
Ci drudzy, mnisi, malowali swoje dłonie henną, czcili czerwone krowy i ćwiczyli jogę na długo zastygając w najprzedziwniejszych pozycjach.
Nic dziwnego, że to miejsce miało magiczną i niezwykłą aurę.

*

Jednak każda historia ma swój koniec, skończyć się więc musiał i czas świetności świątyni w Suraxani. Niemały udział w tym miała ludzka pazerność i chciwość.

Gdy bowiem odkryto jak wielką wartość ma gaz i ropa na świecie, cały półwysep pokrył się szybami naftowymi i gazowymi. Przedziwny ten krajobraz - pusta równina i metaliczne szyby - ciągnął się kilometrami, zaczynając się tuż za świątynnymi murami. Cenny surowiec wydobywano łapczywie, na potęgę, za nic mając ostrzeżenia archeologów o niszczeniu bezcennych, ukrytych w ziemi świadectw żyjących tutaj prastarych kultur.
Nie trzeba było więc długo czekać, aby doszczętnie wyeksploatowano tutejsze złoża gazu.
W drugiej połowie XIX w. ogień w Suraxani zgasł.

*

Do upadku świątyni przyczynił się też fakt, że i stary Szlak Jedwabny zaczął tracić na znaczeniu, handel z Indiami coraz mniej się opłacał, a więc i Atashgah stracił swoich najhojniejszych patronów.

Był jeszcze moment, że jego iskierka zabłysła, nim zgasła doszczętnie - w roku 1888 okolice te odwiedził władający wtedy Imperium Rosyjskim car Aleksander III. Władcy wszechmogącemu nie można było powiedzieć, że ogień tak po prostu zgasł, naprędce więc doprowadzono do świątyni gaz rurami z Baku.
Ale potem już naprawdę nastała ciemność - w Suraxani przestano czcić ogień.

*

Dziś miejsce to odzyskało blask dzięki wpisaniu na listę krajowych zabytków. Pieczołowicie odkopano nieliczne już świadectwa prastarych wierzeń (naturalnie zachowały się tylko te leżące w granicach świątynnych murów - wszystko co poza nimi zaginęło przy kopaniu szybów naftowych), odnowiono mnisie cele, rozwieszono w nich arcyciekawe plansze z historią tego miejsca, rozpalono ogień z powrotem.

I choć nikt już tu nie nuci mantr, wciąż jest to miejsce magiczne.
I nie przeszkadza temu włócząca się tu gromadka kotów-bezbożników, beztroski personel muzeum lejący niedopitą kawę wprost na świątynną posadzkę czy wielki portret aktualnego prezydenta, który zdaje się zastępować tutaj dawne bóstwo.
Co za połączenie!

Zupełnie więc nas nie zdziwiło, gdy na koniec wycieczki kierowca autobusu puścił do nas oko (zupełnie jakby rozumiał te wszystkie nasze myśli!) i powiedział, że nie musimy płacić za bilet.



Informator:
* 1 manat = ok. 1 dolar
* Do Suraxani dojechać można albo kolejką podmiejską albo podmiejskim autobusem nr 84, który odjeżdża ze stacji metra Koroğlu (Əzizbəyov)

Ceny:
* przejazd autobusem z Baku do Suraxani to zwyczajowe 20q.
* wstęp do świątyni - 2 manaty

 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (29)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (7)
DODAJ KOMENTARZ
vlak
vlak - 2015-08-04 06:39
Ogień, który zgasł po setkach lat nawet pasuje do XIX wieku, czasu zwycięstwa przemysłu i nauki. Czarny kot na jedenastym zdjęciu rzeczywiście wygląda bezbożnie.
 
BoRa
BoRa - 2015-08-04 08:36
Lubię takie magiczne miejsca.
 
danach
danach - 2015-08-05 15:35
ale niesamowite miejsce, a jak było za murem ?
 
marianka
marianka - 2015-08-16 13:18
Za murem było proste, skromne miasteczko, jakich wiele na tym półwyspie. No, a dawniej las szybów naftowych;)
 
mamaMa
mamaMa - 2015-08-23 23:08
Swiety ogien, ktory gasnie - fakt, ktory zapewne przerazal. Mistycyzm zaklety w wierze...
 
Eugene
Eugene - 2015-09-03 10:10
Piękne opowiedziana historia świętego ognia. Dziękuję.
 
mirka66
mirka66 - 2016-02-08 19:11
Cudne,magiczne miejsce.
 
 
marianka
Marianka
zwiedziła 38% świata (76 państw)
Zasoby: 677 wpisów677 3902 komentarze3902 12918 zdjęć12918 25 plików multimedialnych25
 
Moje podróżewięcej
31.03.2016 - 26.07.2023
 
 
22.02.2023 - 11.03.2023