- A wiecie po co jeszcze się do Polszy jeździło? - tego wieczoru siedzimy w tym małym kaliningradzkim mieszkaniu, przy stole, na którym królują czipsy z suszonego mięsa, kwas chlebowy z żółtej beczki, no i oczywiście gorzałka. Właśnie zakończyliśmy długą dysputę o tym, kto wymyślił wódkę, Polacy czy Rosjanie. Groźba, że pijemy dopóki się nie pogodzimy chyba zadziałała, bo uzgodniliśmy, że nasza to ta ziemniaczana, a ich zbożowa. Kompromis wyjątkowo wszystkich zadowolił, więc wróciliśmy do pokerowych rozgrywek (
'Maria, 100 rubli na wejście, bo inaczej nikt gry poważnie nie potraktuje').
- No, po co?
- Po auta. Dobry, zagraniczny samochód miał tu każdy, bo za sprowadzany nie trzeba było podatku płacić. Co z tego, jak zmienili dobre prawo, ulga zniknęła i już się tak nie opłaca. Wiesz, ilu ludzi straciło pracę i wylądowało przez to na bruku? Sprowadzali do Rosji obce auta i sprzedawali, a teraz nie maja nic!
*
Rozmowa przy alkoholu szybko zbacza na tematy polityczne. Jakoś tak luźniej i pewniej wszyscy się poczuli, to i łatwiej z siebie wyrzucić takie rzeczy.
- Rosja to królestwo, a nie demokracja, – pierwszy nie wytrzymał Misza - jest król Putin i robi co chce. Prawda jest taka, że nikt go tu nie lubi. No ale co z tego, jak są w reszcie kraju regiony, które go kochają! Mają tam przemysł ciężki, a więc stabilną, choć słabo płatną pracę. A to po pierestrojce to luksus, więc nikt nie będzie gryzł ręki, która karmi.
- Zresztą dobra, po co tu wybory? – żachnął się Kola – Nie znam nikogo, kto by na Putina głosował, naprawdę nikogo, a on i tak ma 99% poparcia. To po co takiemu królowi wybory?
Wsłuchujemy się w dalszą część rozmowy i coraz mniej mamy wątpliwości co do tego kto tu rządzi. To Putin buduje, Putin daje, odbiera, zarządza czy przyjeżdża na stresujące wizytacje. Nie za ich, podatnicze pieniądze powstała nowa droga na północy obwodu, bo przecież została zbudowana przez Putina.
Oj, chyba on nie musi starać się być królem, bo od dawna w głowach ludzi już nim jest!