Raz... dwa... trzy...
Trzy pełne obroty na pięcie wbitej w zagłębienie w podłodze, tam gdzie kiedyś mozaika przedstawiała... genitalia byka. Cóż, nie przebiera się w środkach, jeśli chce się sobie zapewnić powrót do
Mediolanu. Nawet kosztem biednego byka.
Wykonawszy 3 obroty, pewna już, że tu wrócę (to samo czułam dawno, 9 lat temu! - mam więc dowód, że ten sposób działa!) podnoszę głowę i wpatruję się w cudowne sklepienie
Galerii Vittorio Emmanuele II.
Tu chyba najlepiej czuć ducha Mediolanu. Nie wiem czy we Włoszech istnieje miasto dumniejsze niż to właśnie.
Stolica Lombardii i mody, główne centrum przemysłowe, drugie miasto Włoch. Pełne dobrze ubranych ludzi, pieniędzy i blasku. Z pogardą czy też z politowaniem patrzące na dzikie południe kraju.
Mediolan zresztą nie jest podobny do żadnego z włoskich miast. Nie ma tu urokliwych wąskich uliczek, ludzie się spieszą, a słowa
dolce vita jakoś nie brzmią aż tak dobrze, jak gdzie indziej.
Za to 'luksus' i 'klasa' to pojęcia, które wyjątkowo mocno kojarzą mi się z Mediolanem. I jedyne, które przychodzą na myśl po wejściu do Galerii. Szkoda, że żadne z naszych centrów handlowych nigdy estetycznie nie doścignęło swojego pierwowzoru. Mediolan zresztą to stolica światowego wzornictwa - od mody (żeby wspomnieć tutaj tylko o słynnej mediolańskiej
Dzielnicy Mody i
Milan Fashion Week) po architekturę.
Jego największą chyba architektoniczną perłą jest niesamowita mediolańska
Katedra Narodzin św. Marii. Potężna, gotycka bryła olśniewa do dziś, zupełnie nie przypominając budowli, które z gotykiem nam się zwykle kojarzą - rozciągnięta raczej w bok niż do góry, wcale nie traci lekkości. Zachowuje ją także w imponującym wnętrzu. Dodam tylko, że przy tym wszystkim,
Il Duomo to jedna z największych katedr Europy.
Ale Katedra to nie jest ostatnie słowo Mediolanu w kwestii sakralnej architektury i sztuki. Każdy fan zagadek, spisków czy po prostu Sztuki przez wielkie 'S' na pewno zawita do skromnego kościoła
Santa Maria delle Grazie. Sama świątynia może nie oczarowuje (chociaż zdecydowanie warto zwrócić na jego ścienne malowidła!), ale wielkie kolejki zwiedzających nie ustawiają się wcale do niego, a gromadzą się przed..zakonnym refektarzem! To właśnie tam, na ścianie widnieje jedno z największych dzieł sztuki wszech czasów -
Ostatnia Wieczerza Leonarda Da Vinci. Ciekawe czy którykolwiek ze średniowiecznych mnichów spożywających posiłki pod tym freskiem spodziewał się jakąś furorę będzie on robić w przyszłości?
Furora z kolei od zawsze była przypisana innemu mediolańskiemu miejscu -
Operze La Scala. To bodaj najsłynniejsza opera świata, a występ na jej scenie jest marzeniem niejednej śpiewaczki. My dziś zadowoliliśmy się jedynie podziwianiem bryły budynku, ale z pewnością kiedyś zasiądziemy w jednej z lóż.
Bo przed nami jeszcze jedno miejsce do odwiedzenia, jedno z tych, które w Mediolanie zobaczyć trzeba obowiązkowo. XV-stowieczny, ceglany
Castello Sforzesco to kolejny symbol tego miasta. Rodowe gniazdo jednego z najpotężniejszych rodów Europy, Sforzów, jest celem wycieczek zarówno przybyszów, jak i relaksujących się tubylców (chociaż ci zapewne preferują pobliski
Park Sempione). I chociaż dziś cały kompleks (mieści się tu miejskie muzeum) olśniewa, to bardzo długo tak nie było. Zniszczony przez bezwzględnych Francuzów w 1499 r. (a więc zbyt długo nie cieszył się świetnością), dopiero jakieś 100 lat temu został odrestaurowany i przywrócony do chwały.
*
Powoli zapada zmrok, zapalają się światła uliczne, ale mediolańskie życie nie zwalnia tempa! Chcąc w pełni poczuć tutejszą wieczorną atmosferę, swoje kroki kierujemy w stronę
Kanałów Naviglio. Wieczorem jest tu wyjątkowo malowniczo z tymi czarnymi od nocnego nieba kanałami i brukowanymi chodnikami po obu stronach wody. Po mokrym bruku stukają setki butów tych, którzy wędrują od baru do baru. Nie trzeba nas długo przekonywać - szybko do nich dołączamy!
Ach, jednak dało się tu znaleźć trochę
dolce vita!