Lipcowa nowojorska delegacja minęła nam pod znakiem wilgotnych upałów, intensywnych wydarzeń związanych z pracą i burgerów.
Na szczęście znaleźliśmy chwilę czasu, aby w weekend wybrać się na krótką wycieczkę poza miasto...
*
Co tu owijać w bawełnę - w Filadelfii spodziewałam się atmosfery rodem jak z piosenki 'Streets of Philadelphia' (dla niezaznajomionych ->
link). Trochę amerykańskiego patosu, nostalgii i autentyczności. Jakoś naiwnie jednocześnie wyobrażałam sobie, że widoki za spacerującym piosenkarzem, zostały wyczarowane nieco na pokaz - taki przekolorowany obraz biedy, który ładnie wygląda w piosenkach i opowieściach, a rzadko kiedy w rzeczywistości.
A więc jaka jest naprawdę ta Filadelfia?
Znacznie mniej wyrazista niż w opisach!
*
Już od dawna czekałam na wypad do
'najbardziej zabytkowej mili kwadratowej w Stanach'. Amerykanie, którzy jako naród nie mogą poszczycić się ani długą historią ani zbytnią ilością zabytków, szczególną miłością otaczają właśnie
Independence National Historical Park.
Bo jeśli mówić zarówno o naprawdę amerykańskich zabytkach i historii, to trzeba zacząć od Filadelfii.
Po pierwsze - 13 brytyjskich kolonii.Za czasów panowania angielskiego na tych terenach, Filadelfia była drugim, po Londynie, miastem imperium. Zdecydowane centrum kultury, polityki i tzw. życia na kontynencie. Zwana z greki 'miastem braterskiej miłości', miała symbolizować zażyłość północno-amerykańskiej kolonii z angielską macierzą.
Po drugie - wojna o niepodległośćWszyscy znają historię o aferze z bostońskim parzeniem angielskiej herbaty, od której ponoć zaczęła się rewolucja. Jako największe miasto kraju, Filadelfia 'zrodziła' sporą część niepodległościowych idei, a ich ukoronowaniem było oczywiście podpisanie słynnej
Deklaracji Niepodległości.
Po trzecie - pierwsza stolicaMimo toczącej się dookoła agresywnej wojny, Filadelfia w dalszym ciągu pozostawała największym miastem i centrum państwa. Dopóki nie utworzono nowego miasta, mającego przejąć funkcję siedziby kongresu (mowa oczywiście o Waszyngtonie), to naturalną koleją rzeczy Filadelfia została pierwszą stolicą USA.
Na tym nie kończą się dzieje Filadelfii, idealnie obrazujące historię całego kraju. Tak samo jak cale USA przeżywała ona 'najazd' biednych imigrantów, głównie z Europy, rewolucję przemysłową, szaleństwo Wielkiego Kryzysu, mafii i prohibicji (której zresztą zbytnio w tym mieście nie szanowano), czy wreszcie powolnego opuszczania miasta przez zamożną klasę średnią przenoszącą się na przedmieścia.
Dziś to spokojna, stateczna metropolia wschodniego wybrzeża.
*
My przez zupełny przypadek zawitaliśmy najpierw do
Germantown, dzielnicy stanowiącej największe skupisko czarnej ludności miasta. Miejsce kompletnie niczym się nie wyróżniające, nawet troszeczkę nie zdradzało architekturą dlaczego zostało nazwane na cześć imigrantów z Niemiec (byli oni jego założycielami).
Za to podobno gdzieś w okolicy zobaczyć można oryginalny
dom Waszyngtona.
Gdzie dokładnie? Jakoś nikt nie umiał nam dobrze wytłumaczyć. O pierwszy bank w Stanach woleliśmy już nawet nie pytać.
*
Za to prawdziwe, dynamiczne centrum miasta ma bardzo wyraźnie określony kierunek architektoniczny - kilka budowli z XVIII i XIX stulecia (m.in. dostojny dawny ratusz -
City Hall czy
świątynia masońska!!) jest otulonych lasem szklanych wieżowców. Wszystko to o dziwo tworzy jakąś kruchą harmonię.
Nieco gorzej jest w najważniejszej części miasta - długi deptak
Niepodległości kompletnie niczym się nie różni od innych szerokich amerykańskich ulic. W samym
Narodowym Parku Niepodległości na próżno też szukać klimatu z dawnych lat - jak przystało na weekendową mekkę Amerykanów był zatłoczony wesołymi rodzinami z dziećmi.
Kolejny raz myślałam o tym, że moglibyśmy od Amerykanów uczyć się patriotyzmu.
Tłumy spacerujące przez charakterystyczną, ceglaną
Independence Hall, znajdującą się na liście UNESCO (to właśnie tu podpisano tę najważniejszą deklarację, a nagrobki jej sygnotariuszy znaleźć można w pobliskim
Christ Church), rodzice wyjaśniający swoim maluchom symbolikę
Stars & Stripes*, długie kolejki ludzi chcących chociaż z daleka zobaczyć najważniejszy symbol niepodległości USA -
Dzwon Wolności, towarzyszący swoim dźwiękiem żołnierzom w lata wojny o niepodległość (w latach późniejszych stał się symbolem walki o zniesienie niewolnictwa, a wyryto na nim piękny cytat z biblijnej Księgi Kapłańskiej -
Oznajmijcie wyzwolenie w kraju dla wszystkich jego mieszkańców) - jest w tym bezwarunkowym zachwycie swoim krajem coś pięknego.
Za to dla naszych rodzimym patriotów - wnikliwi znajdą tutaj też i polskie akcenty (w końcu wielu naszych wielkich rodaków walczyło tutaj o wolność - Kościuszko, Beniowski, Pułaski...) - na terenie całego kompleksu znajduje się
Dom Kościuszki. Mimo, że dziś znajduje się tu muzeum prezentujące jego zasługi na rzecz wolności USA, to niewiele brakowało, aby dom ten osuwający się w ruinę wyburzono w latach '70 XX w. (odkupił go bogaty polski biznesmen).
Oj, Filadelfia zostawiła nas z mieszanymi uczuciami.
Za to niedługo zapraszam na kolejny odcinek naszej amerykańsko-patriotycznej wycieczki!
*
Stars & Stripes czyli 'gwiazdy i paski' to potoczna nazwa amerykańskiej flagi. 50 gwiazdek oznacza każdy stan, a 13 pasków 13 pierwotnych brytyjskich kolonii, które podjęły walkę o wolność.
Ilu z nas zna symbolikę i historię naszej flagi?