Geoblog.pl    marianka    Podróże    W Krainie Dobrych Ludzi - Białoruś i Wileńszczyzna    Gród nad Niemnem
Zwiń mapę
2013
29
kwi

Gród nad Niemnem

 
Białoruś
Białoruś, Grodno
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 182 km
 
Linia Curzona* wyznaczała jasny podział - granica biegnie Niemnem, a więc lewobrzeżne Grodno zostaje w Polsce, a prawobrzeżne należy do ZSRR. Na nic jednak się nie zdały protesty mieszkańców, petycje i odwołania do wyższych instancji, granicę przesunięto na zachód, a Polska straciła oprócz Grodna także i kilka okolicznych wsi zamieszkanych wyłącznie przez Polaków. Większość z nich zresztą wysiedlono, a ich miejsce zajęła ludność z dalekich zakątków ZSRR.
Tak właśnie zaczął się nowy etap grodzieńskiej historii.

Dlatego też po wizycie w Brześciu, skąd wyjeżdżaliśmy z mieszanymi uczuciami, bałam się trochę jechać do Grodna. Miasto wymieniane jednym tchem z Lwowem i Wilnem jest jednym z tych miejsc, o których się myśli, mówiąc o Kresach. Potężny ładunek związanej z nim historii jeszcze bardziej (może niesłusznie?) potęguje oczekiwania.
Tym razem jednak nie byliśmy zawiedzeni - Grodno jest ujmujące!

*

Z pociągu wysiedliśmy bladym świtem. Oprócz zaspanych podróżnych w pobliżu nie kręcił się zupełnie nikt. Chłodno, mgliście i szarawo - zupełnie jeszcze nie umieliśmy powiedzieć czy nam tu się podoba czy nie. Nic jednak tak nie pomaga na takie niezdecydowanie jak gorąca herbata z cytryną. Zmarznięci ruszyliśmy więc na poszukiwanie jakiekokolwiek lokalu, który o tej porze zaoferowałby nam coś ciepłego.

O takich zachciankach jednak można tu było o tej porze zapomnieć. Ani w pobliżu sporego dworca (długo i dokładnie remontowanego) ani nigdzie dalej nie było żywej duszy ani otwartych drzwi. Mimo to, gdy mgła stopniowo opadała, a różowawe o tej porze słońce wschodziło coraz wyżej, zaczęło robić się coraz przyjemniej.
Klockowate zabudowania dworcowej okolicy ustąpiły miejsca niewielkim piętrowym domkom przypominającym bezpretensjonalną architekturę małych miasteczek, ponury asfalt zamienił się w romantyczną brukówkę, a ładnie zagospodarowanym mijanym skwerom i parkom nie szkodziły nawet pomniki Lenina.
Powoli na ulice wychodzili pierwsi sprzątacze i inni, którzy najwcześniej zaczynali robotę. Wreszcie, tuż przed 7-mą zrobiło się całkiem jasno, mijało nas coraz więcej przechodniow, a my doszliśmy do samego centrum - placu Sowieckiego.

*

Plac Sowiecki, od zawsze centralna część miasta, to właśnie to miejsce, które najlepiej daje odczuć przemiany, jakim poddane zostało Grodno.
Dawniej zwany placem Rynkowym czy Paradnym chlubił się najstarszym kościołem miasta czyli gotycką farą Witoldową (zbudowaną podobno jeszcze w czasach legendarnego księcia, który tak polubił to miasto, że zrównał je w prawach ze stołecznym Wilnem), później po nadaniu praw magdeburskich pięknym ratuszem, w czasach magnackich rezydencją książąt Radziwiłłów. Gdzieś w kąt wciśnięto jeszcze klasztor Bernardynów i barokowy, jezuicki kościół św. Franciszka Ksawerego.
Być może właśnie to położenie na uboczu pozwoliło tym dwóm zresztą przetrwać. Śladów ratusza i radziwiłłowskiej rezydencji można szukać bowiem jedynie pod rynkową posadzką, a fara została wysadzona przez nowe, powojenne władze, aby nie szpeciła centrum sowieckiego miasta. Plac zamieniono w wyasfaltowane rondo (dziś co prawda na szczęście się z tego wycofano), wschodnią pierzeję w ciąg niezbyt interesujących klockowatych zabudowań, a jego południowy koniec zamknięto dziwacznym Teatrem Dramatycznym z obowiązkowym czołgiem-weteranem w sąsiedztwie.

Mimo tych starań aby Grodno 'usowiecczyć' i architektonicznych radzieckich koszmarków, nie udało się zamazać grodzieńskiego charakteru. O 7 rano wierni wciąż maszerują do odprawiającego msze po polsku kościoła św. Franciszka Ksawerego, po brukówce pobliskich uliczek słychać stukot kroków spieszących się, aby napić się rano dobrej kawy, w licznych parkach spokojnie pływają sobie kaczki, a z wieży dawnej bożnicy wciąż w południe słychać trąbkę. Wystarczy odejść kawałek od sowieckiego centrum, aby znaleźć tablice przypominające o żydowskich mieszkańcach miasta, cudowną, mozolnie odremontowywaną Synagogę Główną, małe muzeum-dom Elizy Orzeszkowej czy ślady po złotych latach miasta za panowania króla Stefana Batorego, który szczególne kochał to miasto. Wciąż żywa jest też tutaj, wśród tutejszej licznej Polonii, historia o najmłodszych, wojennych obrońcach miasta.
Grodno nie jest pokorne.

*

Wraz z miastem budziła się także i nasza chęć do życia. Jedna mocna kawa wystarczyła, abyśmy z entuzjazmem pomaszerowali w kierunku najważniejszych zabytków Grodna - Starego Zamku i Nowego Zamku, położonych na sąsiadujących ze sobą wzgórzach nad Niemnem.
Każde z nas, mnie i Rafała, kusiło co innego. Ja byłam oczarowana historią związaną z tym miejscem - dawnym królewskim zamkiem (ukochanym przez Stefana Batorego), miejscem sejmów I RP (w tym ostatniego, w 1793 r.), podpisanym tu II rozbiorem Polski, spotkaniami Kościuszki z wiernymi wojskowymi, aż wreszcie abdykacją Stanisława Augusta Poniatowskiego.
Rafała skusił bardziej opis wystawy jaka ponoć w Starym Zamku jest prezentowana (nie zweryfikowaliśmy, bo muzeum nie jest czynne w poniedziałek) - od oryginalnego testamentu Tadeusza Kościuszki, eksponatów z epoki brązu, starodruków i przedwojennych pocztówek po... wypchane zwierzęta, makiety białoruskich zakładów przemysłowych i rekordowej wielkości buraki cukrowe!!**
Uwierzcie, wizyta w tym miejscu brzmiała bardzo kusząco...

Trochę smutno przyznać, że oba zamki robią dziś przygnębiające wrażenie.
Zniszczone podczas licznych działań wojennych (od żelaznego XVII wieku po II wojnę światową), odbudowane zostały zgodnie z duchem innych czasów. Stary Zamek został przerobiony na carskie koszary (XIX w.), a Nowy Zamek na powojenną siedzibę partii z sierpem i młotem na tympanonie.

*

Jest jeszcze jedno miejsce, które trzeba odwiedzieć, aby móc powiedzieć, że było się w Grodnie.
Jest to sąsiadujące z centrum wzgórze Kałoża. Niewielki park kryje jedną z najdziwniejszych cerkwi, jakie kiedykolwiek widziałam. Maluteńka świątynia (najstarsza cerkiew w Europie Północnej!) wygląda jakby była zlepiona z dwóch, zupełnie niepasujących do siebie części - surowej, murowanej i jeszcze prostszej, drewnianej. Ta dziwna kompozycja to wynik XIX-wiecznej odbudowy cerkwi po tym, gdy jej połowa zapadła się wraz ze skarpą niemeńską. Mimo tego, że całość jest zupełnie niespójna, wręcz kontrastowa i dziwna, ma w sobie szalenie dużo uroku. Zupełnie jak Grodno!


******************************************


* Warto wiedzieć, że układ granic, który nazywamy Linią Curzona został w rzeczywistości zafałszowany! Pierwotny projekt zakładał pozostawienie Polsce Lwowa i Drohobycza oraz zamieszkanych przez polską ludność wsi w okolicy Grodna, takich jak Sopoćkinie.
Podobno pewnej lipcowej nocy jeden z pracowników brytyjskiego MSZ, bardzo nieprzyjazny Polsce lord Namier (w rzeczywistości był polsko-żydowskim emigrantem!), zmienił przebieg linii demarkacyjnej i następnego dnia została ona przekazana dalej właśnie w tej niekorzystnej dla nas formie!
** Źródło: przewodnik wyd. Bezdroża 'Białoruś. Historia za miedzą'.

******************************************

Informacje praktyczne
* 1 zł to ok. 2 000 BYR
* Dwie kawy, omlet i 2 ciastka - 76 000 BYR
* Herbata i kawa - 22 050 BYR
* Muzeum w Starym Zamku jest nieczynne w poniedziałki.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (30)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (11)
DODAJ KOMENTARZ
mirka66
mirka66 - 2013-06-13 06:48
Zawsze chcialam pojechac do Grodna.Ale zawsze cos stalo na przeszkodzie.Mysle jednak ze teraz dopne swego.Mam juz Bialorus w planach.Moze za rok.....kto wie.:)
Fajne zdjecia.
 
marianka
marianka - 2013-06-13 08:15
Mirko, trzymam kciuki, bo naprawdę warto!!!
 
tealover
tealover - 2013-06-13 08:30
jeeeej, ale mnie teraz zachęciłaś do odwiedzenia Wschodu! :)
 
marianka
marianka - 2013-06-13 08:42
Dominika, wiem, że podobało Ci się na Bałkanach - jeśli tak, to na wschodzie będzie Ci jeszcze lepiej!!;)
 
BPE
BPE - 2013-06-13 11:02
nie powiem...ciekawie....może kiedyś i ten kierunek obierzemy.....
śliczne te bielutkie hiacynty na tle :-)))
 
zuzkakom
zuzkakom - 2013-06-13 16:40
Ach ten socrealizm... zawsze mnie zastanawia dlaczego w ogóle ten styl zalicza się do sztuki. Ze zdjęć jednak widać że Grodno ma swój klimat mimo wszystko!
 
BoRA
BoRA - 2013-06-13 21:16
:-)
 
stock
stock - 2013-06-13 21:19
Nie spodziewałem się, że miasto jest tak pięknie odrestaurowane. Coś takiego rzadko się widzi na Wschodzie.
 
marianka
marianka - 2013-06-13 21:53
Stock, powiem tylko, że to tylko początek białoruskich niespodzianek. Ale mieliśmy dokładnie te same przemyślenia;)
 
mamaMa
mamaMa - 2013-06-14 08:13
Dostrzegać, postrzegać, odkrywać, nie każdemu to jest dane, a Tobie tak!
I kot, i mgła, i sentyment murów oczarowują wbrew romantyzmowi socjalizmu;-)
 
ANDRZEJ
ANDRZEJ - 2015-10-20 06:26
MOJA RODZINA POCHODZI Z GRODNA I OKOLIC CZĘŚĆ SWE KOŚCI POZOSTAWIŁA NA SYBERII CZĘŚĆ ROZJECHAŁA SIĘ PO ŚWIECIE INNI POZOSTALI MAJĄC NADZIEJE ŻE GRANICA SIĘ ZMIENI MOI DZIADKOWIE UCIEKLI POZOSTAWIAJĄC ŚWIEŻO POBUDOWANY DOM NAD NIEMNEM NA PRZECIWKO ZAMKU BATOREGO DOM DO DZIŚ STOI JUŻ DOBITY BO TZW KOMUNALNY.SZKODA SŁÓW TYLKO SERCE KRWAWI JEŚLI ZNA SIĘ HISTORIĘ I CZUJE WIĘŹ Z TĄ ZIEMIĄ
 
 
marianka
Marianka
zwiedziła 38% świata (76 państw)
Zasoby: 677 wpisów677 3902 komentarze3902 12918 zdjęć12918 25 plików multimedialnych25
 
Moje podróżewięcej
31.03.2016 - 26.07.2023
 
 
22.02.2023 - 11.03.2023