Brześć, dawny Brześć Litewski, słynie z trzech powodów.
Pierwszy to granica z Polską, drugi Unia Brzeska, a trzeci to dawna twierdza.
I o ile z przejścia granicznego nikt sobie wiele nie robi (bo i czemu? o wizę do Schengen trudno, a przygotowania do wprowadzenia drobnego ruchu bezwizowego dopiero trwają), a kościół unicki to temat, na który władze rusko-radzieckie nigdy nie patrzyły przychylnie, to Twierdza Brzeska z pewnością jest dumą miasta. I perełką, dookoła której włodarze zbudowali prawdziwą legendę.
*
Dziś jest tu szaro i smutno. Niedzielny deszcz nie ma dla nas miłosierdzia.
Ponury, nie do końca już chyba pamiętający lepsze czasy, hotelik przy torach kolejowych osowiale nas żegna, zgadzając się za opłatą przetrzymać jeszcze na chwilę nasze plecaki, a my, choć przemoczeni do suchej nitki, włóczymy się po smutnym, mokrym Brześciu. Idąc ulicą Mickiewicza mijamy samotne popiersie wieszcza (jednego z naczelnych białoruskich poetów), nieliczne przedwojenne, piętrowe kamieniczki i bajkową
cerkiew św. Mikołaja (w środku zobaczyć można podobno zachwycające freski, choć my, speszeni nabożeństwem, nie ośmielamy się tam wejść), z której wysypują się wierni trzymający w ręku witki leszczyzny.
Dziś prawosławna Niedzielna Palmowa.
To chyba jedyne miejsce, gdzie choć na chwilę można poczuć ducha dawnych, przedwojennych lat miasta - kilka starych czynszówek, dawne męskie gimnazjum i odrestaurowana cerkiew. I tyle. Ten, kto przyjedzie do Brześcia z powodów sentymentalnych, srogo się zawiedzie. Multikulturowe, poleskie miasteczko tak chętnie przywoływane na łamach polskiej literatury już dawno przeszło do historii. Dzisiejszy Brześć to przede wszystkim szeroka
Ulica Lenina, powojenna socjalistyczna architektura nowego centrum miasta, no i właśnie twierdza, dookoła której do pewnego stopnia koncentruje się kulturalne życie miasta.
Położona nieco na uboczu, niemal na granicy z Polską (część umocnień można rzeczywiście odnaleźć już po polskiej stronie, na terenie Terespola)* twierdza miała być kulminacyjnym punktem także i naszej wycieczki po Brześciu.
Minąwszy
plac Lenina z pomnikiem wodza wskazującego prosto na... katolicki
kościół Podwyższenia Krzyża Świętego (czyżby
'jedyny słuszny kierunek', wodzu?), gdzie msze wciąż po polsku, i nieistniejące Tourist Info przy ul. Puszkińskiej, wędrujemy w stronę twierdzy szerokim, zielonym
Prospektem Maszerowa. Czerwone tablice w hołdzie brzeskim gierojom umieszczone wzdłuż chodnika wprowadzają w klimat tego, co za chwile ukaże się naszym oczom.
Minęliśmy jeszcze ociekające wodą
Muzeum Transportu Kolejowego (tego bardziej spod znaku czerwonej gwiazdy) usytuowane na świeżym powietrzu, a ja zaczęłam się już odgrażać, że jak zaraz nie znajdziemy suchego miejsca z dobrą kawą, to dalej nie idę i wtedy właśnie doszliśmy wreszcie do Twierdzy. Nie było wątpliwości, że to tu - wejścia strzeże olbrzymia pięcioramienna gwiazda. Betonowy kloc wraz z ceglaną konstrukcją tworzy gwiezdną bramę przybliżającą historię tego miejsca - są pamiątkowe tablice o obronie twierdzy (oczywiście tej z 1941 roku**), są wstążeczki przypominające o nadchodzącym już Dniu Zwycięstwa (9. maja), no i przede wszystkim niebanalne efekty dźwiękowe - najpierw rytmiczny metronom, potem szum nadlatujących niemieckich samolotów, a na koniec radosne wojskowe pieśni radzieckie. Już samo wejście na ten teren stanowi nielada przeżycie.
Twierdza została zbudowana na miejscu wcześniejszych, średniowiecznych umocnień (wspaniały potencjał obronny tego miejsca u zlewiska Bugu i Muchawca docenili już pierwsi Słowianie) za czasów carskich (połowa XIX w.), a więc w latach zawieruchy wojennej była jeszcze stosunkowo nowoczesna. I tak, nieco przewrotnie, zostało do dziś.
Bowiem niezwykłe efekty sowieckiej myśli estetycznej nie kończą się na bramie. Mijamy po drodze kilka schronów i miejsce, gdzie można pożyczyć strój czerwonoarmisty i zrobić sobie zdjęcie przy bohaterskich czołgach, ale to nie one przykuwają naszą uwagę. Z daleka widać wielki głaz, tym razem uformowaną w popiersie gigantycznego żołnierza. Ten osobliwy pomnik (
Monument 'Męstwo') otaczają ceglane koszary dziwnie ucharakteryzowane na bardziej zaniedbane czy stare niż są, oraz urokliwa fosa, w której zanurzają się płaczące wierzby.
Żołnierz-gigant (z boku wygląda jakby się całował!) prawie całkowicie zdominował przestrzeń twierdzy. Tuż za nim wznosi się dziwaczny, jeszcze bardziej monstrualny obelisk, nie do końca wiadomo do czego się odwołujący. Jest i rzeźba 'Pragnienie' (??), pomnik Pograniczników ZSRR,
Muzeum Obrony Twierdzy Brzeskiej (podobno jest krótka wystawa poświęcona wrześniowej obronie Polaków!) i jest wieczny ogień. Słowem wszystko czego oczekiwać może łowca klimatów epoki radzieckiej wędrujący po
'Kompleksie Twierdza-Bohater'.
Żeby trochę złagodzić ostrość krajobrazu, w tle majaczy
cerkiew św. Mikołaja Cudotwórcy ze złocistymi baniami i cudownym, surowym wnętrzem oraz
Monastyr Narodzenia Bogurodzicy. Zainteresowani innymi niż te promowane, losami twierdzy mogą przejść się do
Muzeum Archeologicznego Bereście, albo poszukać ruin, których tu nie brak (był tu i zakon Jezuitów i klasztor Bernardynów oraz carski Biały Pałac).
Niewiele tutaj za to śladów po tym, co tu było zanim car nakazał budowę - Zamku Brzeskim (z XIII i XIV w.) i najstarszej części miasta, która posłużyła jako budulec do twierdzy. W naszych poszukiwaniach tego, co dawniej wracamy więc do przemyśleń z początku wycieczki - gdzie jest i który to ten autentyczny i 'swój' Brześć? I czy to uczciwe dopasowywać to, co zastaliśmy do naszych emocji i oczekiwań?
Ale może to ta deszczowa, szara pogoda nastroiła nas tak melancholijnie.
Zostawiamy więc rozważania na później, a teraz powoli idziemy w stronę dworca, dumnego 'Brest Centralnij'. Do wyboru pociągi ze strony 'Warszawskiej' i 'Moskiewskiej' (nie mamy wątpliwości, którą wybrać!). Solidne maszyny produkcji radzieckiej przypominają o niezapomnianym klimacie nocy spędzanych na przejazdach po Ukrainie. Ciekawe jak będzie tym razem...!
******************************************
* Twierdza Brzeska była przedmiotem chyba jednego z najciekawszych
'oszustw granicznych'!
Gdy we wrześniu '39 Polska ostatecznie została pokonana, III Rzesza i ZSRR dokonały jej podziału wg wcześniejszych ustaleń zgodnie z linią Bugu. Problem w tym, że ta rzeka dzieliła także i Twierdzę Brzeską, w ktorej stacjonowały radzieckie wojska frontu białoruskiego, z generałem Michałem Kowaliewem na czele. Zdenerwowany dowódca co rusz słał telegramy do naczelnego dowództwa, argumentując zajadle dlaczego utrzymanie twierdzy z całości jest tak istotne. Na nic się to nie zdało, bo góra niezmiennie odpowiadała, że porozumienie radziecko-niemieckie jest nie do ruszenia. Zdesperowany generał postanowił jednak nie dać za wygraną i kazał swoim saperom skierować bieg Bugu do sztucznego kanału wokół najdalej na zachód wysuniętych umocnień terespolskich. Gdy delegacja niemiecka przyjechała do Brześcia ustalać nową granicę, wszystko było już gotowe, a zadowolony generał oświadczył przybyłym, że to jest główny nurt Bugu i w myśl paktu Ribbentrop-Mołotow tędy biegnie granica!
Co najciekawsze, nigdy tego później nie zakwestionowano. Po wojnie biegła tędy także i granica PRL-ZSRR, a teraz polsko-białoruska. To jedyne miejsce, gdzie nasza granica z Białorusią odbiega od bużańskiego nurtu (na ok. 3 km). No bo przyrody nikt nie oszuka - rzeka dawno już wróciła do swojego pierwotnego koryta.
** Brzeska Twierdza broniona była dwa razy. I to obydwa razy przed Niemcami. Wrześniową załogę z roku 1939 stanowili Polacy (to ta część obrony, o której się tu za wiele nie mówi), natomiast w 1941 r. (kiedy to II WŚ zaczęła się dla Związku Radzieckiego - dużo częściej spotkacie tu datę 22.06.1941 niż 1.09.1939) twierdzy bronili żołnierze radzieccy. I mimo, że ta druga akcja kompletnie znaczenia strategicznego nie miała (twierdza służyła władzom sowieckim raczej jako więzienie i katownia dla arsztowanych Polaków), a początkowo nawet była przez władze ZSRR dość negatywnie oceniana, to dziś ta obrona z '41 roku urosła tu rangi symbolu bohaterstwa Armii Czerwonej.
******************************************
Informacje praktyczne* 1 zł to ok. 2 000 BYR
* Przechowanie bagaży w hotelu: 16 000 BYR
* Dwie kawy i deser lodowy: 48 000 BYR
* Wstęp na teren twierdzy: darmowy
* Wyspa Zachodnia (vel Lotnicza) i znajdujące się na niej dawne umocnienia terespolskie są dziś wyłączone ze zwiedzania bowiem znajdują się tak blisko Polski, że jako strefa przygraniczna podlegają specjalnej ochronie.