Toledo i Madryt przygotowały nas do odwiedzenia trzeciej, bardziej symbolicznej siedziby królów Hiszpanii. Nie mniej bogatej, nie mniej monumentalnej, nie mniej znaczącej dla monarchii.
I mimo, iż
Escurial nigdy stolicą nie był, to nigdzie indziej tylu hiszpańskich władców nie spotkamy...
*
Dzień był piękny - po obfitych deszczach wreszcie wyjrzało słońce, a i temperatura w końcu się podniosła. Nie mogłam powstrzymać ekscytacji, gdy leniwy autobus powoli piął się pod górę. Z każdym metrem widok był coraz wspanialszy. Olbrzymie, monumentalne mury z szarego granitu rosły w oczach. Wielka bryła monastyru zdawała się wyrastać z zabudowań niepozornego miasteczka
San Lorenzo del Escorial, zupełnie je przytłaczając i minimalizując. Błękitne niebo i posępne góry w tle tylko potęgowały całe wrażenie. Najwspanialszy monastyr kraju i nekropolia królów Hiszpanii nie pozostawiała złudzeń co do tego, kto mienił się władcą największego imperium na świecie.
*
Historia tego miejsca też jest zresztą podniosła.
Był rok 1557 i Filip II, jeden ze znamienitszych królów Hiszpanii właśnie pokonał wrogie wojska francuskie w bitwie pod St Quentin. Arcykatolicki władca nie mógł jednak przeboleć, że w trakcie zawirowań wojennych zniszczono pobliski kościółek św. Wawrzyńca, którego święto wypadało zresztą w dzień bitwy (10. sierpnia). Skruszony (i wdzięczny za, jak wierzył, wstawiennictwo za zwycięstwo nad wrogiem) król obiecał świętemu nową, znacznie dostojniejszą świątynię. Słowa dotrzymał - niedługo potem rozpoczęto budowę jednego z najpiękniejszych kompleksów świątynnych w Hiszpanii.
Dodatkowo miejsce tak przepełnione symboliką (całemu założeniu nadano kształt rozpalonego rusztu, na którym zamęczono św. Warzyńca) postanowiono uczynić nekropolią hiszpańskich królów. Począwszy od założyciela, króla Filipa II, spoczywają tu prawie wszyscy monarchowie i ich żony (ale tylko te, które urodziły przyszłych królów Hiszpanii - prawo jest okrutne!).
I choć przepych i ogrom nekropolii robi wrażenie, to plotki mówią, że zabraknie tu miejsca dla obecnego króla, Juana Carlosa i jego żony Zofii!
*
Mylą się jednak Ci, którzy myślą, że poza świątynią i królewskimi grobami nie znajdziemy tu wiele (chociaż sam ołtarz ze złoconego brązu w kaplicy to majstersztyk!). Kompleks prezentuje również całkiem bogatą kolekcję sztuki (znajdziemy tu dzieła m.in. Tycjana, El Greco, Rubensa, Ribery), średniowiecznych utensyliów czy broni. Przejść się można także po wnętrzach apartamentów królewskich, choć nie robią one takiego wrażenia jak te z madryckiego Palazio Real**. Moim ulubionym pomieszczeniem został pokój map, gdzie na ścianach wiszą (całkiem dokładne!) mapy XVI-wiecznego świata. Nie mogłam się oderwać od mapy Śląska czy potężnej Rzeczpospolitej...
Warto oczywiście przejść się po królewskich ogrodach, z których roztacza się piękny widok na okolicę. Ci znudzeni zwiedzaniem z pewnością docenią liczne pobliskie knajpki i kawiarenki. A ci, którzy choć raz w życiu chcieliby się poczuć jak prawdziwi impreratorzy, z pewnością wybiorą się na odległe o 3 km wzgórze, gdzie znajduje się rzeźbiony w skale
Silla de Felipe II czyli tron, z którego król obserwował postępy w budowie monastyru.
Zadziwiające jak Escurial niezwykle trafnie opisuje ducha i charakter jego twórców, wielkich hiszpańskich Królów Katolickich.
Potęga, surowość, pobożność i powściągliwość to jedyne słowa, którymi można opisać to miejsce. I jego władców.
*********************************************
Informacje praktyczne:* Wstęp do Escurialu: 10 euro
* Autobus z Madrytu do San Lorenzo: trochę ponad 4 euro
* Pociąg z San Lorenzo do Madrytu: 3,95 euro,
* Dworzec kolejowy jest położony pół godziny drogi od Escurialu, ale można ten dystans pokonać także i miejskim autobusem.
*********************************************
** Chociaż ci bardziej dociekliwi na pewno docenią różne ciekawostki dotyczące życia monarchów. Np. łóżko w sypialni pobożnego Filipa II było ustawione tak, aby ten mógł zeń widzieć ołtarz główny w kościele!