Dzisiaj w Betlejem rozpaczliwie brak Wesołej Nowiny
Bo choć tegoroczne obchody Świąt Bożego Narodzenia minęły tak jak zawsze, w powietrzu czuć było wielki znak zapytania.
Pochód świątecznych dudziarzy jak zawsze przeszedł główną ulicą miasta,
Ulicą Żłóbka (tradycja ta sięga czasów, gdy za czasów brytyjskiego mandatu w Palestynie w mieście stacjonowały oddziały szkockiej armii), w centrum, na głównym
Placu Żłóbka stanęła wielka choinka, była Pasterka, było śpiewanie kolęd przez arabską mniejszość chrześcijańską i turystów, była i uroczysta, łacińska Bożonarodzeniowa msza.
Ulice miast o nazwach najbardziej bożonarodzeniowych jak się da (ulica Gwiazdy, ulica Narodzenia, ulica Mlecznej Groty) jeszcze dziś, w Sylwestra mieniły się świeżymi świątecznymi dekoracjami, a mimo ciepłej pogody nawet my czuliśmy, że to bardzo świąteczny czas. Nic zresztą dziwnego, bo do obchodów tych pięknych świąt przygotowywali się właśnie wierni obrządków koptyjskich czy prawosławnych.
Święcące neony i przytulne wystawy sklepików nie sprawiły jednak, że Betlejem prawdziwie cieszyło się ze świąt.
Dawno już nie było tutaj ludziom tak trudno. Turystów i pielgrzymów, którzy zapewniali miasteczku względny dobrobyt przepłoszyła niepewna sytuacja polityczna i zasieki dookoła miasta utworzone przez Izrael. Ci z kolei, którzy zdecydowali się zawitać do Betlejem zabawili znacznie krócej i nie zostawili tu zbyt wielu pieniędzy. W mieście, którego starożytna nazwa oznacza 'Dom Pokarmu' (w hebrajskim dziś to 'Dom Chleba', a w arabskim 'Dom Mięsa'), czuć bardzo skutki domniemanego europejskiego kryzysu. Właściciele hoteli i kawiarenek już podsumowują, że był to jeden z najgorszych sezonów od lat.
Do tego wszystkiego rzut oka na mapę wyjaśnia dlaczego tutejsi mieszkańcy czują się podwójnie zaniepokojeni - izraelskie osiedla powoli otaczają Betlejem. Dawno też rozpisano już przetarg na budowę nowych osiedli w wąskim korytarzu łączącym Jerozolimę Wschodnią z resztą Palestyny. Nikną arabskie sady i gaiki oliwne, mnożą się za to zasieki z drutu kolczastego i rośnie mur, który oddzieli jedną nację od drugiej. O arabskim namiotowym miasteczku jako prosteście przeciwko tej zabudowie niedawno było bardzo głośno w mediach.
Izrael, po kilku latach złagodzenia swojej polityki wobec budowy osiedli znów przeszedł do ofensywy.
Wielu Palestyńczyków staciło ziemię, na której żyli od lat, na rzecz budowy muru między Autonomią a Izraelem, a jeśli chcą dostać się odległej o 10 km Jerozolimy muszą starać się o nie tak łatwo dostępną przepustkę.
Nic dziwnego, że wśród narodu, który chlubi się mianem najlepiej wyedukowanego i najbardziej liberalnego wśród narodów arabskich, rosną gniewne nastroje, a pozycja tych, którzy proponują ekstremistyczne rozwiązania, rośnie. Uderza to w tę część Arabów, którzy są chrześcijanami. Kiedyś 25 % mieszkańców Zachodniego Brzegu była chrześcijańska, a Betlejem było ich nieformalną stolicą, a dziś ta społeczność tutaj obumiera. Większość chrześcijan emigrowało, dziś stanowią tylko 8% społeczeństwa. Choć nie są prześladowani, to jednak trudniej znaleźć im pracę czy załatwić coś w urzędzie.
Palestyńczykom sen spędza z powiek także i sprawa relacji izraelsko-palestyńskich.
- Proszę, pomódlcie się w Waszym języku za naszą wolność, tak długo już na nią czekamy. - poprosił nas właściciel małej falafelowej knajpki, z którym rozmawialiśmy krótko o betlejemskich emocjach.
Trudno nie wzruszyć się tą prośbą, bo choć wiele radości sprawił Palestyńczykom ostatnio przyznany status "nieczłonkowskiego państwa-obserwatora" obrad ONZ, to wciąż, mimo użycia słowa 'państwo' daleko do uznania ich praw do własnego kraju. Długo też mocowali się z blokadami izraelskich i amerykańskich członków rady UNESCO, zanim cudowna wczesnośredniowieczna
Bazylika Narodzenia została wpisana na Listę Dziedzictwa w tym roku.
Mimo to optymistycznie twierdzą, że to pierwszy raz, gdy Palestyńczycy wywalczyli jakieś prawa jako odrębny naród*.
Zresztą, wydaje się, że to ostatni moment na ów wpis.
Czy uwierzycie, że bazylika z IV (a właściwie z VI w., gdy odbudowano ją po zniszczeniu przez Samarytan) wieku nigdy nie była kompletnie wyremontowana (mimo, że w 1100 r. koronował się tutaj Baldwin I, król Jerozolimy.)??!!
Dziś wchodząc tu przez niziutkie
Drzwi Pokory można oglądać mozaiki z 300-któregoś roku, tak sobie odsłonięte przez dziurę w podłodze. Średniowieczne freski ledwo odcinają się od burej ściany, a wspaniałe 5 naw aż błaga o odczyszczenie i remont.
Trochę lepiej wygląda sama
Grota Narodzenia, do której wejście wiedzie obok ołtarza. Mimo, że nie ma tu zbyt wielu turystów, przed malutkim wejściem jest tłoczno i duszno. Cała kolejka jednak cierpliwie i zdyscyplinowanie czeka na dostęp do srebrnej gwiazdy z inskrypcją 'Hic de Virgine Maria Jesus Christus natus est' ('Tu z Maryi Dziewicy narodził się Jezus Chrystus') położonej w miejscu, gdzie ponoć stał żłóbek. Tuż obok leży figurka Dzieciątka przenoszona na okres Świąt z sąsiedniego
Kościoła św. Katarzyny Aleksandryjskiej (miejsca pochówku św. Hieronima i św. Pauli, a także kultu śś. Młodzianków).
*
Betlejem to nie tylko miejsce pielgrzymek chrześcijan, ale także i matek należących do wszelkich wyznań. Tych spełnionych i tych, które bardzo chciałyby dołączyć do tego grona.
W pobliżu Bazyliki wiedzie uliczka prowadząca do
Mlecznej Groty, gdzie podobno podczas ucieczki do Egiptu schronili się Maryja z Józefem. Matce karmiąc Dzieciątko upadło kilka kropel mleka, które zabarwiły wapienne skały na biało. Podobno od tego czasu wypicie napoju zawierającego sproszkowaną skałę z tej groty wspomaga... wydzielanie pokarmu u tych mam, które mają z tym problem.
Z kolei kobiety bezdzietne masowo pielgrzymują po położonego bardziej na uboczu
Grobu Racheli, trzeciego najświętszego miejsca judaizmu. Modlitwy to Tej, która sama późno została matką podobno przynoszą niesłychane owoce!
Aby jeszcze na koniec podkreślić jak bardzo arabskie Betlejem to miasto związane z kobiecością, polecam (niestety ze słyszenia) wizytę w małym, acz bardzo ponoć ciekawym
Muzeum Folkloru Starego Betlejem założonym przez... dzielny Związek Kobiet Arabskich!
*
Paradoksalnie wszyscy Izraelici, z którymi rozmawialiśmy o Palestynie i osiedlach, mówili, że uważają, że ich budowanie jest wielką pomyłką Izraela. Że nie przyniesie nic dobrego, a oderwanie Palestyny od Izraela jest w interesie samych Żydów, dla których w tym momencie demografia jest bardzo niekorzystna.
Nie wiem, czy my mieliśmy po prostu szczęście spotkać tak otwartych ludzi, czy całe państwo Izrael robi co innego niż myśli...
A na zakończenie napiszę tylko, że wszyscy nasi rozmówcy wzdychali pod koniec rozmowy i mówili:
- Wiecie, że to Bliski Wschód. Tu w ciągu godziny może zmienić się wszystko.Oby na lepsze.
* źródło:
http://www.google.com/hostednews/afp/article/ALeqM5hNd5aiyu0uXbuhzOihV1gVzRtsgg?docId=CNG.c2e91f5d3f6cbbdac4b65aea00bf93ba.4d1