Jeszcze bardziej niepokojące jest, że TY sam siebie wyświęciłeś na bohatera, na główną postać,
czy więc ktoś pomyli się do tego stopnia, że uzna, iż to co mówisz i przeżywasz dotyczy tylko jednostki?
“L’oeil et la nuit”, Abdellatif LaâbiSidi Bou Said jest tak śliczne, że śmiało można je uznać za najbardziej fotogeniczne miejsce w Tunezji i odpowiednik marokańskiego Chefchaouene. Z niebieskim miastem łączy je też i charakter - właściwie trudno tu znaleźć jakieś zabytki, jest po prostu ładnie, schludnie, a światło słoneczne w połączeniu z pięknymi kolorami domów sprawia, że na każdym straganie w całym kraju znajdziemy pocztówki z tego miejsca.
Tutaj też dominuje kolor niebieski. Może nie w takim natężeniu jak w Chefchaouene, bo ściany domów są śnieżnobiałe, a zamknięte dla ruchu samochodowego ulice wyłożone jasnymi wapiennymi płytami, ale tym bardziej odcinają się od nich błękitne odrzwia, framugi okien, zielonkawe morze i lazurowe niebo. Mocny róż wszechobecnych bugenwilli i zapach jaśminu dopełniają intensywności wrażeń.
Choć całkiem różne w atmosferze, Sidi Bou Said może także przypominać miasteczka prowansalskie. Choć brak tu ich spokojnego rozmarzenia, tak samo jak one był i jest mekką artystów. Od tych amatorskich, malujących kiczowate akwarelkowe pocztówki po tych, którzy byli prekursorami szkoły malarstwa tunezyjskiego albo słynnymi europejskimi ekspresjonistami. Uwodził ich tutejszy kolor i śródziemnomorskie, mocne światło.
Historia tego miejsca jest równie nieskomplikowana jak jego obecny charakter.
Najpierw był tu ribat władców marokańskich, do którego przybył mędrzec Khalaf Ben Yahia Tamimi El Beji, aby nauczać jak dotrzeć do Allaha poprzez mistyczną miłość (czyli wedle nauk sufizmu). Nauki mistrza cieszyły się taką popularnością, że po jego śmierci wybudowano mu mauzoleum, a całe miejsce nazwano na jego cześć właśnie Sidi Bou Said.
Kilka wieków później jeden z bejów władających Tunisem, doceniając piękno okolicy wybudował tu swój pałac, dookoła którego rozrosło się niewielkie miasteczko, które swą dzisiejszą popularność zawdzięcza 'odkryciu' przez francuskich artystów na początku XX wieku.
Cóż więcej można napisać o tym miejscu?
Wszystkie skojarzenia wydają mi się banalne i nieskomplikowane, tak jak duch tego miejsca, gdzie nawoływania do kupna pamiątek ('made in china' oczywiście) dawno już zagłuszyły nawoływania i nauki sidiego Khalafa.
Jeśli więc szukacie ładnego miejsca na jedno popołudnie, po prostu przyjedźcie do Sidi Bou Said;)
Informator:* Kurs walut: 1 dinar (DN) to ok. 2 zł.
* Do Sidi Bou Said najlepiej i najłatwiej dojechać kursującą regularnie kolejką podmiejską TGM z Tunisu.
Ceny:* kuskus z merguez - 9 DN
* grillowana dorada - 15 DN
* pikantny kuskus z warzywami (jako dodatek do dania) - 2.5 DN
* sok pomarańczowy - 2 DN
* coca-cola - 2 DN
* brik z migdałami - 0.6 DN
* tłuste tunezyjskie pączki - 0.5 DN
Przydatne pojęcia:* Ribat - ufortyfikowany muzułmański klasztor
* Sidi - muzułmański tytuł znaczący 'Pan' (trochę jak angielskie 'Mr.')
* Sufizm - mistyczny nurt w Islamie, propagujący modlitwę, ascezę, studiowanie Koranu, grupowe śpiewy i zaprzeczenie własnemu ego jako sposób zjednoczenia z Bogiem. Mnisi suficcy nazywani byli derwiszami albo fakirami