Oh moi wojownicy, umierać czy uciekać?
Za wami jest morze, przed wami jest wróg.
Pozostała jedynie wiara w waszą odwagę i lojalność.
Pamiętajcie, że w tym kraju jesteście bardziej niefortunni, niż sieroty u chciwego pana.
Wasz wróg jest przed wami, ochrania go niezliczona armia, on ma ogrom wojowników, ale wy, wasz jedyną siłą są wasze własne przysięgi, a wasza jedyna szansa na przeżycie będzie w rękach waszego wroga.
Fragment przemówienia wodza Tariqa do żołnierzy przed podbojem AndaluzjiPo śmierci Proroka, Muzułmanie ruszyli na podbój świata, aby święte przesłanie nieść dalej na swoich mieczach. Bizancjum zostało wyparte z Damaszku, Egipt stanął otworem, a w północnej Afryce skutecznie spacyfikowano Berberów. Na początku VIII w. przyszedł czas, aby Maghreb, czyli muzułmański zachód, rozszerzył się poza graniczną linię morza Śródziemnego.
Co było dalej - wszyscy wiemy.
Arabowie szturmem wzięli półwysep Iberyjski, Maltę i Sycylię, a dopiero pod Poitiers ich triumfalny pochód zatrzymał Karol Młot.
Od tego momentu następuje siedem wieków stabilizacji - Andaluzja znajduje się pod panowaniem muzułmańskim i rozkwita. Wraz z władcami arabskimi przybywa tu zamiłowanie do sadzawek, fontann, cudownych ornamentów i drzewek pomarańczowych. Ich tradycje rolnicze zamieniają twardy pejzaż Andaluzji w urodzajny ogród i ten, kto przybywa tu, znajdąc już surowy Islam pustynnych Berberów nie może się nadziwić, że tak tu jakoś inaczej - łagodniej i bardziej wyrafinowanie.
Mówiąc o splendorze Andaluzji, myśli się automatycznie o cudownej Grenadzie, majestatycznej Kordobie czy charakterystycznej Sewilli. My również, korzystając z przerwy w afrykańskiej przygodzie, chcieliśmy odwiedzić jedno z tych miejsc, ale los chciał inaczej i zostaliśmy w Almerii.
Ale kto wie, może to i dobrze, bo być może nigdy inaczej nie poznalibyśmy tej części andaluzyjskiej historii?
A było to tak.
Kalifowie Hiszpanii szybko docenili wschodnie położenie tej najbardziej słonecznej i najbardziej suchej prowincji Andaluzji. Co prawda port tutaj założyli już Fenicjanie, ale to Arabowie nadali mu dziś używaną nazwę i znaczenie. 'Al-Mariyah' oznacza 'zwierciadło morza' i dobrze odwzrowuje funkcję tego miejsca. Brama handlowa do krajów Maghrebu i wschodu, strategiczny port, skąd islamska flota mogła bronić swoich posiadłości i jedno z bardziej kosmopolitycznych miast regionu.
W roku 955 stała tu już potężna stocznia, a znajomość techniki tworzenia statków nie miała sobie równych. Właśnie dzięki tej spuściźnie za 500 lat Krzysztof Kolumb na wspaniałych karawelach dopłynie do Nowych Indii - Ameryki.
Na nic jednak stocznia i port, jeśli statki obładowane jedwabiem, bawełną i brokatem nie mają obrony w tak niespokojnych czasach. Pierwszy kalif w Hiszpanii, Abd ar-Rahman III doskonale o tym wiedział i w drugiej połowie X w. rozpoczął budowę potężnej fortecy chroniącej Almerię przed niespodzianymi atakami.
Alcazaba z Almerii do dziś robi niesamowite wrażenie - była największą arabską twierdzą w Hiszpani (25 000 metrów kwadratowych!). Same mury mają ponad pół kilometra długości, a widok stąd na zatokę nie ma sobie równych.
I choć fortyfikacje są częściowo w ruinie, z zachwytem przechadzaliśmy się po zadbanych ścieżkach, przekraczaliśmy bystre wodne kanaliki i goniliśmy wylegujące się w słońcu koty. Niech Was jednak nie zwiedzie pozorne lenistwo tego miejsca - podczas rekonkwisty ta potężna twierdza wytrzymała dwa wielkie oblężenia.
Gdy jednak królowie katoliccy zdobyli miasto w 1489 roku, ozdobili mury Alcazaby swoimi herbami i wznieśli kaplicę. Meczety w mieście zostały zamienione w kościoły (do dziś w kościele
San Juan podobno można dostrzec resztki mihrabu z głównego meczetu Almerii), a w centrum wyrosła potężna katedra. Dziś ze swoimi grubymi murami i malutkimi oknami przypomina bardziej kolejną twierdzę, ale trzeba pamiętać, że taka architektura wymuszona była częstymi atakami berberyjskich piratów na miasto.
Wiek XVII przyniósł miastu rozbudowę
Plaza Vieja (gdzie dziś stoi neogotycki kremowo-różowy
ratusz z 1899 r.) i upadek - w roku 1658 potężne trzęsienie ziemi z tętniącego życiem miasta pozostawia jedynie ruiny i 500 żywych mieszkańców.
Nawet gwarna kiedyś
La Chanca czyli stara dzielnica Cyganów z domami o jaskrawych wejściach milknie na kilka wieków (choć dziś podobno znów nie powinno się tu samemu chodzić po zmroku!). Almeria staje się małym i biednym, drugorzędnym miasteczkiem, zagubionym wśród dróg Andaluzji.
Taki stan rzeczy utrzymuje się aż do wieku XX, gdy nastąpiła cudowna i niespodziewana odnowa.
I tu historia się powtarza - cud gospodarczy, jak przez 13-stoma wiekami, zawdzięczany jest tutejszemu klimatowi (suchemu i słonecznemu) i nadmorskiemu, dogodnemu położeniu.
Zaczęło się od kręcenia niskobudżetowych westernów, bo okolice suche, niegościnne i pustynne, nadawały się do tego wyjątkowo dobrze. Wkrótce jednak za filmowcami ściągnęły tu tłumy turystów, odkrywając plaże, gdzie zawsze świeci słońce.
A gdy ten sam fakt skojarzono z potrzebami roślin szklarniowych, nie trzeba było długo czekać na gospodarczy boom regionu - papryki, melony, ogórki i fasole sprawiły, że dziś jest to najbogatszy region Andaluzji. A i jego przyszłość jawi się w jasnych barwach - trwają tu rozbudowane badania nad efektywnym wykorzystaniem energii słonecznej i pozyskiwaniem wody pitnej ze słonej.
Dlaczego warto tu przyjechać?
Dla wybrzeża - słynnego Costa de Almeria z
Cabo de Gata ('koci cypel') na czele.
Dla miasta - o klimacie wakacyjnego kurortu, twierdzy arabskiej i rybackiej wioski.
Dla hiszpańskiego śniadania - churros z gorącą czekoladą.
Dla odpoczynku - półtora dnia sennego spaceru po tych samych miejscach, picia setnej kawy i szukania jeszcze lepszego deseru sprawiło, że zregenerowaliśmy siły i wprost nie mogliśmy się doczekać, aż znów wsiądziemy na prom i dopłyniemy do...
;)
************************************
Informator:* Warto tu znać choć kilka słów w języku hiszpańskim - Hiszpania to pierwszy kraj na naszej trasie, w którym nie mogliśmy porozumieć się w żadnym zagranicznym języku. Obojętnie czy rozmawialiśmy z robotnikiem kopiącym rowy czy z obsługą hotelu.
* Hiszpania słynie ze słabego działania autostopu - warto uzbroić się w cierpliwość, albo... plan B!
Ceny:* dwójka z łazienką w hostelu w centrum miasta - 40 euro.
* bilet wstępu do katedry - 3 euro.
* wstęp do Alcazaby - darmowy (dla obywateli UE).
Przydatne pojęcia:* Alcazaba - hiszpańskie określenie (z łacińśko-arabską etymologią) na muzułmańskie fortyfikacje i twierdze.
* Kalif - arabski tytuł arystokratyczny, tradycyjnie przypisywany następcom Mahometa (później oznaczający po prostu władcę kalifatu).
* Karawela - jednopokładowy, dwu- lub trzymasztowy, zwykle uzbrojony statek używany w Europie w XV - XVII wieku.