Miej cierpliwość, w niej jest dobro. Gdybyś wiedział o nim,
Żyłbyś w szczęśliwości, która wszelki ból wyżenie.
Jeśli się ku wytrwałości dusza twa nie skłoni,
Będziesz cierpiał, poróżniony ze swym przeznaczeniem.
Księga tysiąca i jednej nocyMaroko to kraj, który ma wiele do zaoferowania. Cudne półpustynne krajobrazy, piękne plaże, piaszczyste wydmy, orientalne targi, śpiewy muezinów o zmroku, świeżo wyciskany sok z pomarańczy - wszystko to, co sprawia, że będąc tam, łatwo i bezpiecznie możemy zagłębić się w ten tak odmienny świat.
Mimo to, trudno powiedzieć, że poznało się Maroko, jeśli nie było się w Fezie - duchowej stolicy kraju, długoletniej siedzibie królów, pierwszym uniwersytecie na świecie i... najlepiej zachowanym średniowiecznym mieście naszego globu!
Przy tak wielkich oczekiwaniach w stosunku do tego miasta, jednocześnie jakoś pechowo pobyt w nim nie był dla nas zbyt udany. Ale przecież nie będziemy się na tym skupiać, gdyż właśnie zagłębiamy się w największą medynę świata arabskiego!
Fez kiedyś.Wyobraźcie sobie, że jesteście władcą północnoafrykańskiego kraju, którego zręby państwowości właśnie kształtują się po czasach podboju.
Wyobraźcie sobie, że na północy kraju wciąż dochodzi do walk i mimo trwania inwazji jeszcze dalej położonych terenów, wciąż nie ma tam spokoju. Wyobraźcie sobie też, że na południu ziemia jest pustynna i niegościnna, a przeprawa przez góry w tamtym kierunku wiąże się z zagrożeniami ze strony dzikich tubylców.
Natomiast w samym środku kraju leży spokojna, gęsto zaludniona ziemia, obficie nawadniana rzekami płynącymi z gór, tak że w dobrych latach, plony można zbierać nawet trzy razy w roku. Leży tu co prawda wciąż żywa, choć podupadająca stolica dawnych, starożytnych władców tych ziem, ale przecież to nie problem, bo...
można założyć swoje, nowe, wspaniałe miasto.
Tak właśnie w roku 789 na rozkaz Idrisa I powstał Fez.
Na jego rozwój nie trzeba było czekać długo. Przyczyniło się do niego panowanie zdolnego Idrisa II (syna Idrisa I). Poświęcone mu, jako świętemu mężowi cudowne
Mauzoleum Idrisa II ze strzelistym minaretem i zielonym dachem to jeden z charakterystycznych punktów miasta, do którego od początku istnienia pielgrzymują pobożni muzułmanie. Ci, którzy z pośpiechu nie mogą mu się tam pokłonić, udają się do łatwiej dostępnej
mzary Idrisa II.
Za jego czasów miały miejsce dwie olbrzymie fale imigracji (r. 818 i 825), kiedy to do rodzącego się Fezu przybyli arabscy emigranci z najważniejszych ówczesnych islamskich ośrodków: andaluzyjskiej Kordoby i tunezyjskiego Kairuanu. Ci pierwsi osiedlili się na prawym brzegu rzeki, który od ich ojczyzny nazywany był
Adwat al Andalusijjin (
brzeg Andaluzyjczyków), a ci drudzy na brzegu lewym
Adwat al Karawijjin (
brzeg Kairuańczyków). Z tych dwóch dzielnic powstała wkrótce największa medyna na świecie.
To właśnie emigrantom - ich gospodarności, wysokiej klasy umiejętnościom rzemieśliczym i przede wszystkim gruntownej edukacji, Fez zawdzięcza to, że w krótkim czasie stał się jednym z najpotężniejszych i najbardziej rozwiniętych miast świata arabskiego.
Ukoronowaniem tej pozycji stała się przebudowa głównego
meczetu al-Karawijn (pochodzącego z IX w.) w XIII wieku. Wtedy właśnie stał się on największym meczetem Afryki Północnej (mieści do 20 tys. osób!) i zdetronizował go dopiero meczet Hassana II w Casablance w XX w. I choć niewierni nie mają tu wstępu, mogą obejść ten potężny budynek, podziwiać
minaret Znatiya i znakomitą bibliotekę dobudowaną od południa. Dziś miejsce to znane jest przede wszystkim z działającego tu pierwszego na świecie uniwersytetu (założonego już w IX w.!). Obecnie jego tradycję kontynuuje
uniwersytet Qarawiyine.
Legenda głosi, że fundatorką tego najsłynniejszego meczetu była kobieta, Fatima el-Fihra, wywodząca się właśnie z Kairuanu. Podobno to jej siosta Meriyem dla równowagi postanowiła ufundować meczet w dzielnicy andaluzyjskiej, znany dziś jako
meczet Andaluzyjski. Choć jest on także zamknięty dla niemuzułmanów, już sama jego bryła i prowadzące doń schody robią olbrzymie wrażenie. No i zwiedzić można przylegające doń dwie szkoły koraniczne z XIV w.-
medresę Sehrij i
medresę Sba'iyine.
Życie w Medynie Dziewięciu Tysięcy Ulic.Mówi się, że ani medyna Fezu ani życie jej mieszkańców nie zmieniły się od średniowiecza. I chyba coś w tym jest, bo w labiryncie wąskich uliczkach, do których słabo dochodzi światło, wciąż słychać śpiew muezina, nawoływania sprzedawców, sprzedających absolutnie wszystko i skrzypienie taczek, które wraz z osłami i mułami są jedynym środkiem transportu tutaj (ulice są zbyt wąskie i tłoczne).
Brak tu spalin, klaksonów czy nowoczesnych restauracji.
Jeśli chcesz coś zjeść, musisz usiąść w malutkiej knajpce, gdzie wybór ogranicza się prawie tylko do sycącej zupy hariry i tadżinu. Pamiętaj, że sąsiadować z Tobą będą głównie mężczyźni (odziani w galabije), bo kawiarniane życie to ich domena. Obserwują oni bacznie kobiety odziane w hidżaby, dostojnie zdążające na targ, rozbrykane dzieciaki, które kopią piłkę między odrapanymi murami i rzemieślników pracujących w miniaturowych warsztatach, dziedziczonych z dziada-pradziada.
Zapach orientalnych przypraw miesza się z aromatem mięty, wonią zwierząt pociągowych i smrodem dochodzącym z mieszczących się tu
garbarni, będących jednym z symboli Fezu. Na terenie medyny znajdziemy dwie -
garbarnię Sidi Moussa i
garbarnię Chouwara. Łatwo jest je zlokalizować, bowiem odór, który się stąd unosi jest nie do przegapienia. A gdyby jednak zawiódł nas zmysł węchu, odnajdą nas kupcy, którzy oferują darmowy wstęp na tarasy widokowe piętrzące się nad ich sklepikami z wyrobami skórzanymi. Warto skorzystać z tej oferty i podziwiać garbarnie z góry, bo widok kadzi - 'plastrów miodu' jest bardzo charakterystyczny, a sposób garbowania skóry w tradycyjnej mieszance... ptasich odchodów i krowiego moczu niezmieniony od wieków.
Gdy przykładając do nosa gałązki mięty obserwujemy mężczyzn ugniatających nogami skóry w tej ohydnej mazi, nie możemy uwierzyć, że w takim miejscu można przepracować lata. A co dopiero mieszkać w pobliżu!
Wszystko wydaje się tu za małe i za ciasne. I chyba jest to prawda, bowiem na 350 hektarach żyje 250 tysięcy osób. Gdy dołoży się do tego niewymienianą od średniowiecza kanalizację i instalacje dostarczające wodę otrzymuje się niewesoły obraz. Zresztą, gdy tylko Francuzi wybudowali pobliskie
Ville Nouvelle, ci bogatsi
Fassi (marokańska nazwa mieszkańca Fezu) natychmiast się tam wyprowadzili.
Mimo to, każdy z ponad 200 (!) rejonów, na które podzielona jest medyna, działa zaskakująco sprawnie. W każdym z nich znajdziemy meczet, hammam, wodociągi i piekarnię. Trudno przecenić także działanie licznych medres, w tym najsłynniejszej feskiej
medresy Abu Inana (założonej przez merynidzkigo sułtana, którego imię nosi) z przepięknymi dekoracjami w stylu mauretańskiej Hiszpanii. Jest ona ewenementem w kraju nie tylko z tego względu - posiada swój własny minaret (być może, gdy ją budowano w XIV w. nie było w pobliżu żadnego meczetu i medresa musiała służyć także jako świątynia. Dziś funkcję tę przejął
meczet Sidi Lazzaz) i dziwny
zegar wodny, którego zasady działania do dziś nikt nie potrafi odgadnąć.
Spokoju medyny broniły i nadal bronią potężne mury z pięknymi bramami, z których wiele zachowało się do dziś - wielka
Bab Mahrouk z dwoma wejściami przy
place Bab Jeloud czy spokojna
Bab Fettouh na drugim końcu medyny. Krok za bramę i wracasz do dzisiejszego marokańskiego świata - ruchliwe taksówki, spaliny i szerokie aleje spalone słońcem.
Medyna turysty.O medynie w Fezie mówi się, że jest samowystarczalna i że niektórzy jej mieszkańcy nigdy nie wystawili nosa za jej mury (
za przewodnikiem Bezdroży). Turyści z kolei mówią, że nie da się tam choć raz nie zgubić. I z naszego doświadczenia wynika, że jest to prawda.
W orientacji nie pomagają nawet wyznaczone ciekawe szlaki turystyczne - m.in. szlak rzemiosła czy szlak andaluzyjski. Oznaczone są one przez kolorowe marokańskie gwiazdy, które niestety jednak giną w natłoku ogłoszeń i szyldów. Jeśli ma się szczęście, udaje się nie przegapić schowanych gdzieś między budynkami
pałacu Mnehbi, dziś luksusowej restauracji czy
grobowców Merynidów.
Przez większość czasu błądzimy jednak wśród nigdy niecichących suków i kissarii, zapychając się słodkimi nugatami i popijając sok pomarańczowy. Z plątaniny uliczek czasem wyjdziemy na pochyły
place Seffarine z platanami czy największy w medynie
place Nejjarine, dziwiąc się, że jesteśmy znów tutaj. I naprawdę, po kilku godzinach w tym miejscu, uwierzyłam, że można tu spędzić całe dnie i wciąż znaleźć coś, czego jeszcze się nie widziało.
Fez poza medynąWbrew pozorom, życie w Fezie to nie tylko ogromna medyna. Oprócz francuskiego
Ville Nouvelle, gdzie zblazowana marokańska młodzież w sekrecie przed rodzicami popija kolorowe drinki w modnych klubach, warto przejść się do starego-nowego miasta czyli
Fes el-Jdid.
Jest to część miasta powstała aż 700 lat temu w okół pałacu królewskiego, która w kontraście do starej już wtedy medyny została nazwana 'Nowym Fezem'.
Pałac królewski z imponującą złoconą bramą (oczywiście niedostępny dla zwiedzających - zatrzymują się tu zagraniczni goście króla) wciąż jest centralnym punktem tej dzielnicy. Przed pałacem rozpościera się olbrzymi plac, a tuż obok zaczyna się
mellah - dawna dzielnica żydowska z domami o dużych oknach i wykuszach (zupełnie inaczej niż w domach muzułmańskich, gdzie życie domowe ukrywano wokół domowego dziedzińca za murami o małych otworach okiennych). Dziś Żydów tu prawie nie ma, a jedynymi pamiątkami po nich jest
synagoga Aben Danan i
cmentarz żydowski.
Fez to takie Maroko w pigułce - konserwatywna medyna, opustoszała w piątki po południu, gdy mężczyźni zdążają na modły z dywanikami w ręce, chaotyczne okolice dworca z tysiącami taksówek i nowe miasto, które tak bardzo chciałoby być Europą.
Informator:* Kurs walut: 10 dirhamów (dh) to ok. 1 euro.
* Na liście UNESCO: medyna ('Medyna w Fezie').
Ceny:* Wstęp do medres przy meczecie andaluzyjskim - dowolny napiwek dla portiera.
* Śniadanie w medynie (sok pomarańczowy, kawa/herbata, naleśnik z miodem, brioszka albo zupa harira) - 20 dh.
* Sok świeżo wyciskany z pomarańczy - 5 dh.
* Pasek ze skóry dromadera - 150 do 250 dh.
* Talerz nugatów - 15 dh.
Przydatne pojęcia:* Medyna - najstarsza część arabskich miast, zwykle z zachowaną średniowieczną architekturą, wąskimi, krętymi uliczkami i zaułkami, w których łatwo się pogubić.
* Muezin - mężczyzna obdarzony dobrym głosem (a i optymalnie, dobrym charakterem) wzywający pięć razy dziennie z minaretu śpiewem ludzi do modlitwy.
* Pora modlitwy - dla muzułmanów piątek jest dniem świętym i tego dnia między 13:30 - 15:00 (minimum) stara część miasta, zamieszkana przez konserwatywną ludność zamiera.
* Galabija - szeroka i luźna szata noszona przez arabskich mężczyzn. Zwykle utrzymana w jasnych kolorach, aby odbijać promienie słońca podczas upalnego dnia.
* Fassi - arabskie slangowe określenie mieszkańców Fezu.
* Hammam - publiczna łaźnia albo sauna w krajach arabskich i Turcji.
* Idrysydzi - pierwsza muzułmańska dynastia rządząca Marokiem w latach 788 - 974, którą założył Idriss I (wypędzony z Bagdadu).
* Merynidzi - marokańska dynastia królewska wywodząca się od plemion berberyjskich z Sahary. Rządzili Marokiem od drugiej połowy XIII wieku do XV.
* Suk - targ, bazar położony w wąskich uliczkach, często z krytym dachem.
* Kissaria - reprezentacyjna część suku.
* Medresa - muzułmańska szkoła teologiczna, zazwyczaj składająca się z trzech pokoi (szkoły, sali modlitewnej i biblioteki) ulokowanych dookoła dziedzińca z fontanną. Dziś pełnią funkcję podobną do naszych szkółek niedzielnych.