Ruszając do obcych krain, jeszcze wcale nie wiedziałem,
Co mi osiągnąć się uda, co będzie moim udziałem:
Czy dobro, którego pragnę, bowiem jest rzeczą bezcenną,
Czy może zło, co tak przecie pragnie połączyć się ze mną?
Księga tysiąca i jednej nocyMówi się, że Maroko ma cztery miasta imperialne (dawne i obecne stolice): Marrakesz, Fez, Meknes i Rabat. Mimo, że skąd inąd jest to prawda, to ta teoria zapomina o jeszcze jednym miejscu, równie godnym szacunku - Volubilis, stolicy rzymskiej prowincji
Mauretania Tingitana, przodka dzisiejszego Maroka.
Gdyby resztki marmurowych kolumn umiały mówić opowiedziałyby zapewne dwie historie. Jedną dawną i jedną całkiem nową.
Volubilis teraz.to malownicze ruiny położone gdzieś między niewielkimi pagórkami oddalonymi o czterokilometrowy, godzinny spacer od
Moulay Idriss. Idąc stamtąd ścieżką poprowadzoną po wzgórzowym stoku można nie spoktać właściwie nikogo poza stadkami kóz i owiec pasącymi się w gajach oliwnych. Taka sielanka trwa aż do momentu gdy ujrzy się ruiny w oddali. A przed nimi jeden..., drugi... i trzeci autobus z turystami.
Właśnie takie jest dzisiejsze Volubilis.
Sprzeczne, bo antyczne kolumny i mury sąsiadują z powstającym właśnie supernowoczesnym, niezbyt tu pasującym budynkiem muzeum (choć nie przesądzajmy - dobrze, że ono tu powstaje, bo do tej pory bezcenne mozaiki z Volubilis wywożone były do Rabatu). Tuż obok plasują się ohydne blaszane baraki, gdzie powoli sprzedawane są bilety.
Urozmaicone, bo trochę tu tego trochę tamtego - zarośniete ruiny i te pięknie wyeksponowane, malutka dolinka rzeczki i wciąż działające stanowiska archieologiczne. Świątynie i wille. Dobrze zreprodukowane budynki i ruiny, z których prawie nic nie można już odczytać.
Zmarnowane, bo potencjał tego, niby chronionego przez UNESCO miejsca, jest niedoceniony. Chociaż masy tu turystów, chociaż działa barek, a miejsce jest ogrodzone, to aż żal serce ściska, gdy tuż koło cudnych mozaik z czyjejś łaźni dostrzeżemy... owcze bobki!
Okradane i to nie od dziś - złodziejski proceder rozpoczął nie kto inny jak wielki władca z poprzedniego odcinka, Moulay Ismail, który postanowił volubiliskie kolumny wykorzystać do budowy własnego Wersalu. Dziś Volubilis systematycznie jest rozkradane dalej, a najbardziej boli odzieranie tego z dostojnego, sennego spokoju.
Volubilis kiedyś.Senny spokój? To nie te czasy.
Stolica wielkiej rzymskiej prowincji przodowała w romanizacji regionu - właśnie stąd na całą Mauretanię rozchodziły się wszelkie nowinki. Ale Volubilis było także stacją przerzutową rozmaitych dóbr, które z ziemi afrykańskiej, zwanej
Spichlerzem Rzymu wędrowały do włoskiej.
Zresztą było to robione w okrutny sposób - pozyskując cenne drewno tujowe wytrzebiono lasy w północnej części kraju, przerzedzono egzotyczną faunę (kto wie, że kiedyś w Maroku żyły słonie?), która trafiała do rzymskich cyrków, prywatnych rezydencji bogaczy czy kończyła jako cenne skóry.
Nie można jednak czasów rzymskich oceniać jednostronnie - przyniosły one olbrzymi skok cywilizacyjny (zwłaszcza w dziedzinach rolniczych), a także były czasami rozwoju marokańskich miast, cieszących się sporą autonomią.
Te budowane od podstaw, na rozkaz cezara, były wzorowane bezpośrednio na miastach włoskich - posiadały centralne forum, bazyliki, liczne świątynie, łuki triumfalne, termy, amfiteatry i akwedukty. Wędrując pośród pozostałych dziś ruin trudno zorientować się czy jesteśmy w Afryce czy w Lacjum...
Gdyby jednak wystawić głowę poza miasto, różnica byłaby widoczna od razu. Rzymianie może i prowadzili akcje kolonizacyjne, ale dumni Berberowie nigdy nie chcieli przyjąć obcej kultury jako własnej. W końcu do dziś kultywują własne obyczaje. I nie miało dla nich wielkiego znaczenia, że stare Volubilis w czasach upadającego Rzymu stało się osadą chrześcijan, czy też po latach zostało zarabizowane - zawsze był to kawałek obcego świata na tych ziemiach.
************************************************************
Informator:* Kurs walut: 10 dirhamów (dh) to ok. 1 euro.
* Na liście UNESCO: 'Stanowisko archeologiczne w Volubilis'
* do Volubilis najlepiej dostać się z brzydkiego
Moulay Idriss - miasta słynącego z mauzoleum wielkiego marabuta Moulaya Idrissa I (założyciela starej dynastii Idrysydów), które jeszcze do niedawna było miastem zamkniętym dla niewiernych! Dziś to niewielkie, białe miasteczko jest już otwarte na obcych przybyszów (i ich pieniądze), ale poza mauzoleum, do którego wstęp jest wzbroniony niewiernym, niewiele jest do zobaczenia.
* Podobno pięciokrotna pielgrzymka do Moulay Idriss zastępuję tę do Mekki.
* Z Moulay Idriss do Volubilis dostać się można albo taksówką albo przejść się na piechotę, przynajmniej w jedną stronę, bardzo przyjemnym 4-rokilometrowym spacerem.
Ceny:* autobus z Meknes do Moulay Idriss - 8 dh.
* wstęp na teren ruin - 10 dh.
* stargowana do granic taksówka z Volubilis do Moulay Idriss - 10 dh.
* świeżo wyciskany sok z pomarańczy (Moulay Idriss) - 6 dh.
* kawa (Moulay Idriss) - 6 dh.
* omlet o cenie innej niż w cenniku (Moulay Idriss) - 20 dh.
* autobus z Moulay Idriss do Meknes - 8 dh.
Przydatne pojęcia:* Idrysydzi - pierwsza muzułmańska dynastia rządząca Marokiem w latach 788 - 974, którą założył Idriss I (wypędzony z Bagdadu).
* Marabut - muzułmański święty mąż, przywódca religijny i społeczny. W ortodoksyjnym Islamie jego kult jest zakazany, a tradycja ta pochodzi z berberyjskich wierzeń przedislamskich. Marabutem często nazywa się też grobowiec świętego, będący miejscem kultu.
* Berberowie - rdzenna, koczownicza ludność Afryki Północnej i Sahary. Podbici przez Arabów przyjęli Islam, ale zachowali swoją odrębną kulturę, język, tradycję i wzornictwa. Ostatnio berberyjski stał się urzędowym językiem Maroka.