Nasz przyjaciel Stephane, mimo iż posiada francuski paszport nigdy nie przedstawia się jako Francuz.
Zawsze mówi o sobie 'Sabaudczyk' (i nigdy nie wybaczyłby mi gdybym nie opisała tu jego krainy!;)). Świetnie charakteryzuje to miejsce, z którego pochodzi – Sabaudia, potomek potężnego księstwa, które trzęsło Europą w Średniowieczu to zdecydowanie miejsce, które nie może się pogodzić z tym, że jest obecne częścią Francji. I to bocznym kawałkiem regionu Rodan-Alpy.
Brzmi znajomo?
Owszem, trochę podobnie było z Burgundią. Ale o ile ona wrosła we Francję, mocno wpisując się w jej dziedzictwo kulturowe, to przyłączona o wiele później, bo w XIX (rok 1860!) wieku Sabaudia to inna bajka.
Blisko związana z sąsiednim Piemontem, z którym od wieków tworzyła jedno państwo nie była zainteresowana specjalnie aneksją do Francji (przez którą co jakiś czas zresztą była okupowana). Gdy dołoży się do tego fakt, że paradoksalnie to Sabaudia (jako księstwo Sabaudii-Piemontu) była motorem zjednoczenia Włoch, a książę sabaudzki został pierwszym włoskim królem, kompletnie niezrozumiała wydaje się być obecna sytuacja geopolityczna.
Sama Sabaudia chyba też tego nie rozumie, bo ostatnio przybierają na sile ruchy separatystyczne, które nie dają zapomnieć o roku 1858 kiedy to było wiadomo już, że Włochy się zjednoczą oraz kto będzie królem i na mocy porozumień z Plombières rozpisano referendum wśród ludności Sabaudii, po którym włączono ją do Francji. Brzmi rozsądnie. Poza tym, że w referendum nie przewidziano opcji zachowania niepodległości przez to państwo, ani włączenia do Szwajcarii, z którą było znacznie mocniej związane. Kto wie co przyniosą nam kolejne lata, gdy Lidze Sabaudskiej uda się podważyć legalność tej aneksji?
Tymczasem zostawiając z boku wszelkie spory i waśnie zapraszam na krótką podróż-mini kompendium o dumnej Sabaudii, jej bratniego, czekoladowego Piemontu i we Francuskie Alpy, o których nie można nie pisać, gdy mowa o tym regionie.
Startujemy z 3 miejsc jednocześnie: Chambéry, stolicy Sabaudii (wpis z 12.11), Turynu (wpisy 7-9.10), stolicy Piemontu i Grenoble, nieoficjalnej stolicy Francuskich Alp.
SPOTKANIE NR 1 – Etymologia.Wyławiając tę najbardziej prawdopodobną spośród tysiąca różnych teorii, mówi się, że nazwa Sabaudii pochodzi z łaciny i mówi o krainie jodeł.
Z kolei 'Piemont' mówi o położeniu u podnóży gór.
Alpy to celtycka wysokość i łacińska biel.
SPOTKANIE NR 2 – Kolory.Zarówno Piemont jak i Sabaudia to świetnie znane nam kolory – biel i czerwień. Ale w wydaniu bardziej zbliżonym do duńskiego – czerwony prostokąt z białym krzyżem pośrodku.
Piemont dodaje do tego jeszcze niebieską klamrę.
A Alpy? Alpy zawierają w sobie całe spektrum kolorów – zimą biel, czerń, szarość i błękit, jesienią pomarańcz, czerwień, żółć i brąz, wiosną delikatną zieleń i seledyn, a lato to wszystkie kolory, jakie tylko można sobie wyobrazić!
SPOTKANIE NR 3 – Celebryci.Każdy znajdzie tu swojego idola.
Literaci pojadą do Piemontu, skąd pochodzi Umberto Eco albo Chamonix, miasta Stendhala, rojaliści zatrzymają się w Turynie, pierwszej stolicy Wiktora Emanuela. Każdy filozof powinien zaliczyć odwiedziny w Sabaudii, gdzie mieszkał Rousseau.
Nad jezioro du Bourget pojadą Ci, którzy interesują się George Sand czy Alfonsem Lamartine, a fani dziejów papiestwa poszukają sabaudskich śladów Innocentego V czy Mikołaja II (oraz kilku antypapieży także). Wszystkie modnisie z kolei powinny wiedzieć, że właśnie stąd pochodzi jeden z największych projektantów – Pierre Balmain.
Trudno nie wspomnieć też o tej licznej zgrai sportowców związanych z Alpami. Ale to już chyba byłby materiał na kolejny odcinek, tak ich wielu;)
SPOTKANIE NR 4 – Mowa.Język to jedno z kluczowych spoiw społeczeństw. Dlatego też Francja tak walczy ze wszystkimi dialektami używanymi w swoich granicach. Czy skutecznie czy nie, to inne pytanie, ale wciąż jeśli się chce, usłyszy się w Sabaudii i Piemoncie język prowansalski (oksytański) i jego mieszankę z francuskim - franko-prowansalski. Mówi się nawet o odrębnym dialekcie vivaroalpejskim – pochodzącym właśnie stąd.
SPOTKANIE NR 5 – Symbole i skojarzenia.Sabaudia: duma i dążenie do autonomii, hymn 'Les Allobroges', 19. lutego – święto księstwa sabaudzkiego, św. Maurycy patron regionu, Alpy, olimpiada zimowa 1932, festiwal filmów fanstastycznych w Avoriaz oraz dwa festiwale w Annecy: festiwal filmów animowanych i festiwal... kina włoskiego;)
Piemont: fiat, całun turyński, Alpy, zjednoczenie Włoch, olimpiada zimowa 2006, slow food i rewelacyjna kuchnia.
Alpy Francuskie: koziorożce alpejskie (prawie wytrzebione w XIX wieku, kiedy to każdy szanujący się dżentelmen musiał mieć ich poroże w swoim gabinecie), Mont Blanc, Chamonix i olimpiada zimowa 1924, narty i alpinizm, górskie chalets i malownicze kościółki w dolinach, zapierające dech w piersiach krajobrazy, bujnie rosnące dzikie kwiaty (błękitne i żółte goryczki, dzwonki, lilie, skalnice i storczyki) i krowie dzwonki.
SPOTKANIE NR 6 – Trzeba być w...Sabaudia: stolicy Chambéry, ślicznym Annecy, ustronnych dolinach (takich jak Haute Maurienne), gdzie życie na wsi od stuleci niewiele się zmieniło i w Chartreuse, jednym z najpiękniejszych rezerwatów Francji (gdzieś tam ukryty jest zakon kartuzów produkujących sekretą, jarzeniowo-zieloną, piekielnie mocną nalewkę złożoną ze 130 ziół)
Piemont: Turynie – stolicy, nad jeziorem Maggiore, starożytnej Novarze i niewielkim Asti
Alpy francuskie: najsłynniejszym kurorcie Chamonix-Mont Blanc, Megeve, które słynie z najlepszych szkół narciarskich albo w Trzech Dolinach, największym ośrodku narciarskim na świecie (założonym przez... Anglików spragnionych śniegów:)) i na iglicę Aiguille du Midi. Twardziele powinni zainteresować się trasą Tour du Mont Blanc (10 dni marszu przez 3 kraje).
SPOTKANIE NR 7 – Kulinaria.Sabaudia: białe wino, serowe fondue, zapiekany tartiflette. Blisko stąd do Szwajcu;)
Alpy Francuskie: liczne alpejskie sery (tomme au raisin, emmenthal francais, vacherin) i mój ulubiony raclette.
Piemont: gianduja i wszelkie czekoladowe wyroby, wino Barolo, jesienne trufle z Alby i Asti, produkowana w Montferrato gorgonzola, fonduta – piemoncka odmiana fondue na bazie sera fontina, mleka, masła i trufli, risotto z truflami, vitello tonnato (cienkie plastry cielęciny duszonej w winie podawanej z sosem majonezowym z tuńczykiem), grissini, Martini, marone – kandyzowane kasztany i zabaglione (czemu ja stąd wyjeżdżałam?!). To właśnie stąd pochodzi ukochana przez wszystkich Nutella (i praliny Ferrero)!
SPOTKANIE NR 8 – Zdjęcia.Na koniec, dla tych którzy tak jak ja tęsknią za Alpami;)