Geoblog.pl    marianka    Podróże    Dookoła Alp    Abbaye de Fontenay
Zwiń mapę
2011
04
gru

Abbaye de Fontenay

 
Francja
Francja, Marmagne
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 1127 km
 
Są takie miejsca, gdzie od razu czujemy, że właśnie takich miejsc szukamy na swojej drodze i w takich miejscach jest nam dobrze. I że jeśli nie na zawsze, to z całą pewnością chcielibyśmy zostać w nich przynajmniej na dłuższą chwilę!
Dla mnie takim miejscem stało się Abbaye de Fontenay.
Może ktoś byłby zdziwiony, bo nie jest to miejsce spektakularne, ale jego łagodny spokój, harmonia z otaczającą je przyrodą i położenie na uboczu podziałały na mnie jak kojący balsam. I sprawiły, że opactwo w Fontenay szybko ulokowało się na mojej prywatnej liście cudów świata.
Zanim więc zdążycie stwierdzić, że to strasznie nudne miejsce, zapraszam na spacer - szybko, póki brzydka pogoda odstrasza innych turystów i jest tu tak cicho...;)!

Cofniemy się najpierw do czasów głębokiego średniowiecza.
W Europie opadł już kurz po rajdach barbarzyńskich hord, Karol Wielki podbił już to, co miał podbić, mało kto pamięta, że Maurowie zepchnięci na Półwysep Iberyjski stanowili kiedyś poważne zagrożenie, a tymczasem z nie-do-końca-wiadomo-skąd nadciągnęli Słowianie i Madziarowie i założyli swoje państwa - sytuacja geopolityczna wydawała się na chwilę ustabilizowana.
Mamy XI wiek.

Reguła i życie zakonne jest już od dawna znane w Europie Zachodniej i cieszy się ogromnym szacunkiem. Tak ogromnym, że klasztory, opactwa i kościoły opływają w dostatki. Do tego stopnia, że mnisi wydają się zapomnieć o ubóstwie i wstrzemięźliwości, które kiedyś ślubowali. Św. Benedykt z Nursji przewraca się w grobie.
Rozpusta nie trwa jednak wiecznie i w ostatnich latach XI w. szlachetna idea tego Włocha zostaje odświeżona i powstaje zakon cystersów, którego surowa reguła wraca do korzeni monastycyzmu. Zakon szybko staje się bardzo popularny i jak grzyby po deszczu powstają jego filie, zwłaszcza tu, w Burgundii - Cîteaux, Clairvaux, Morimond... Zakonnicy skupiają się zwłaszcza w okół młodego arystokraty, Bernarda de Fontaine, który porzuciwszy swój luksusowy stan społeczny ze szczególnym zapałem rzucił do odnowy życia klasztornego. Ten wspaniały mówca, mistyk, uczony i niezwykle charyzmatyczny człowiek (do wstąpienia do nowo utworzonego zakonu zdołał namówić m.in. swojego wuja oraz pięciu braci, z których jeden zdążył już założyć rodzinę...!) znany jest nam dziś jako św. Bernard z Clairvaux. Niektórzy przypisują mu nawet autorstwo reguły zakonu Templariuszy!

Charyzma św. Bernarda powoduje, że już w 4 lata po założeniu przez niego opactwa w Clairvaux, w roku 1118 konieczne jest założenie filii. Wybór pada na bagnistą dolinkę w Montbard. Okazuje się ona na tyle niekorzystna, że mnisi szybko przenoszą się kawałek dalej, w magiczne miejsce u brzegu dwóch strumieni. Nazwano je 'Fontanetum' co z łaciny oznacza 'miejsce, które pływa u źródeł', co szybko przemianowano na brzmiące bardziej francusko Fontenay. W krótkim czasie za pomocą wielu fundatorów powstaje opactwo - centrum kultury, nauki, miejsce niesienia pomocy medycznej, a także katalizator postępu w rzemiośle i rolnictwie regionu.

Położenie na uboczu, w lesie gwarantowało ciszę i odosobnienie, tak ważne dla 'białych mnichów' (tak nazywano cystersów ze względu na ich białe habity). Wykonywali oni samodzielnie wszystkie prace potrzebne do klasztornego życia - opactwo było absolutnie samowystarczalne, a do tego udzielało pomocy okolicznych mieszkańcom i pielgrzymom (oczywiście wsparcie lokalnych możnowładców, tak pomagające w rozwoju było zawsze mile widziane;)). Jak wyglądało takie zakonne życie w średniowieczu?
Możemy z łatwością się o tym przekonać, bowiem opactwo w Fontenay to najstarsze tak doskonale zachowane opactwo cysterskie we Francji.

Naszą bramą, która cofnie nas w czasie jest... dawna piekarnia;) Nie przetrwała ona w pierwotnym kształcie, jednak zachowały się XIII wieczny piec i komin. Urządzono tu kasę muzeum, mały sklepik i muzeum (budynek nr 13). Kupujemy bilety, bierzemy mapkę (skan dodałam jako pierwsze zdjęcie;)) i wchodzimy!

Po drugiej stronie rzeczywiście znajdujemy się jakby w innym świecie. Zapominamy o tym, co zostało za drzwiami, które mamy za plecami. Ogród w stylu angielskim, przycięte trawniki, proste i surowe (cystersi byli bardzo przywiązani do reguły ubóstwa), ale bardzo piękne budynki, wszechobecny spokój i cisza - miałam wrażenie, że lada moment zza rogu wychynie dobrotliwie uśmiechnięty mnich spieszący do swoich codziennych obowiązków.

Żaden element nie jest tu zbędny. Każdy budynek ma swoją funkcję, która była potrzebna w prowadzeniu średniowiecznego mniszego życia. Pierwsze więc co widzimy to dawna psiarnia (nr 12), gdzie trzymano psy książąt Burgundzkich (szczególnie kochali oni charty) połączona z masywną, XII-stowieczną wieżą gołębnika (jej ściany mają ponad 1 m szerokości). Dzięki kontrastowi ich stylów całość wygląda jak domek żywcem wyjęty z bajki!
Po drugiej stronie ścieżki zresztą statuy dwóch psów przypominają o tych hałaśliwych mieszkańcach opactwa.

Mijamy je jednak szybko, bo tuż obok znajduje się najlepszy element tego miejsca - romański kościół opacki (nr 1). Pochodzi z lat '40 XII wieku, jest bardzo surowy, całkowicie pozbawiony ozdób i innych dekoracji (na specjalne życzenie św. Bernarda - bał się, że zdobienia rozpraszałyby mnichów), bardzo wysoki i majestatyczny. Kamień ścian ma ciepły kolor, a niewielkie okna wpuszczają i rozpraszają światło tworzące tu nieco tajemniczy, ale jednocześnie wspaniały nastrój. Do naszych czasów nie zachowała się oryginalna posadzka, a Rewolucja dość poważnie odarła go z dawnego blasku, ale jest to, przynajmniej dla mnie, jeden z najpiękniejszych kościołów, w jakich byłam!
Chodziliśmy po tej pustej świątyni, całkowicie oczarowani jej wzniosłą powagą, wyobrażając sobie jak pięknie tu musiało być kiedyś i po prostu nie mogliśmy stąd wyjść.
Nawet delikatne, lekko kiczowate lampki choinkowe oplatające pozostałości po ołtarzu i cokół pięknego XIII-stowiecznego posągu Matki Boskiej z Fontenay (jeden z najpiękniejszych przykładów średniowiecznej burgundzkiej sztuki rzeźbiarskiej) nie wyglądały tutaj niewłaściwie czy źle.
Za posągiem Maryi znajdują się drzwi, zwane dawniej 'Drzwiami Umarłych' ponieważ prowadziły na teren mniszego cmentarza.

Boczne schody z kościoła prowadzą do dawnego dormitorium (nr 2) z niesamowitym drewnianym sklepieniem (koniec XV wieku) zbudowanym na wzór... dna statku! Cysterska reguła wymagała, aby wszyscy mnisi spali w jednej sali. Do dyspozycji mieli jedynie słomiane maty i małe przepierzenia. Dziś ta wielka, pusta (i bardzo zimna - dormitorium nie było ogrzewane nawet zimą) przestrzeń robi niesamowite wrażenie.
Kolejny punkt trasy prowadzi przez cudowne, spokojne krużganki (nr 3), gdzie mnisi oddawali się modlitwie i medytacji. Był to centralny punkt i serce życia wspólnoty - prowadzono tu także rozmowy, czytano czy wykonywano część praktycznych zadań. Zaraz przy wejściu, po lewej stronie stał kiedyś regał z książkami (choć zdaje się, że stanowiły one wielką gratkę dla szczurów!). Codzienne spacery i trasy pracowitych zakonników starły już posadzkę krużganków, choć po południowej ich stronie można odnaleźć jeszcze oryginalne średniowieczne płytki.
Tuż obok do krużganków przylega prosty i elegancki wczesnośredniowieczny (także XII wiek) kapitularz. Służył jako sala spotkań i czytań (benedyktyńska reguła wymagała, żeby mnisi przysłuchiwali się codziennie nabożnej lekturze), a jego mała część prawdopodobnie była także zakrystią. Wszystko to po pięknym krzyżowo-belkowym sklepieniem wspartym na smukłych filarach.
W tej samej linii co kapitularz znajduje się kolejna sala - skryptorium (nr 5). To tu opracowywano słynne mnisie manuskrypty. Zimą ta sala musiała cieszyć się specjalnymi względami - była nieco ogrzewana przez sąsiednią (nr 6) średniowieczną kotłownię, której kominy widać z krużganków (było to jedyne ogrzewane pomieszczenie zakonne poza kuchnią i 'przychodnią'.

Można stąd wyjść do ogrodów zakonnych, gdzie mnisi hodowali zioła lecznicze wykorzystywane do wyrobu nalewek oraz leczenia schorzeń współbraci, a także okolicznej ludności. Przyjmowano ją w małym budynku (nr 7) położonym w ogrodzie, pełniącym funkcję przychodni. Ten, który dziś oglądamy (niestety dostępny tylko z zewnątrz) pochodzi z XVIII w., zbudowano go jednak na gruzach budynku XII-stowiecznego.

W ogrodzie położona jest także dawna przestronna kuźnia (nr 8) - ma 53 metry długości! Ona także została wybudowana w XII wieku. Mnisi wytwarzali i często wymyślali sami narzędzia, których używali do pracy, a także sprzedawali te, których im zbywało! Żelazo wytapiali z rud znajdujących się w skałach wzgórza położonego niedaleko, na zachód od klasztoru. Tuż obok kuźni płynie strumyk, którego wartki nurt był wykorzystany do poruszania koła młyńskiego i wytwarzania energii potrzebnej do obsługi wielkiego dźwigniowego młota, którym obrabiano żelazo. Odtworzono tu (w ramach współpracy kilku europejskich szkół technicznych, w tym dwóch z Polski!) dawny mechanizm hydrotechniczny, który wygląda imponująco!
Obok kuźni znajduje się mała fontanna i rybny staw, które pochodzą co prawda z XX wieku, ale upamiętniają tutejszą tradycję połowów pstrągów, które wielokrotnie serwowane były potem na stole burgundzkich książąt.

Jednym z budynków otaczających krużganki jest także tzw. 'więzienie' (nr 9). Wbrew pozorom nie więziono tam niepokornych mnichów, a... ich najważniejsze dokumenty;) Wysoki budynek miał stanowić ochronę przed szczurami - największymi wrogami mnichów.
Niestety tylko z zewnątrz podziwiać można pozostałości dawnej kuchni i refektarza - przypominam drugie ogrzewane miejsce w klasztorze, oraz XVII-stowieczną siedzibę opatów (nr 11). Wyróżnia ją bogatsza architektura, co może dziwić w otoczeniu tak surowych budynków. Ale wiąże się to z tym, że w wyniku reform w XVII wieku opaci zaczęli być mianowani przez króla a nie wybierani przez mnichów (jak było wcześniej) i często nie należeli do klasztornej wspólnoty. Czuli się bardziej namiestnikami niż współbraćmi, stąd odmienne ich traktowanie. I przymykanie oka na regułę ubóstwa.

Budynek nr 10, zbudowany na miejscu dawnej kuchni i refektarza przypomina o smutnych dziejach opactwa w historii nowożytnej. Było ono szczęśliwie zamieszkane aż do czasów Rewolucji, kiedy to zostało splądrowane, sprzedane jako własność narodu w roku 1790 i zamienione w wytwórnię papieru (z tych czasów pochodzi właśnie Galeria Seguin, czyli dzisiejszy budynek nr 10). I pewnie podzieliłoby los innych zrujnowanych dziś średniowiecznych wydziedziczonych opactw, gdyby nie łut szczęścia - w 1906 pewien bankier z Lyonu, Edouard Aynard znany kolekcjoner sztuki kupił opactwo od swojego teścia, Raymonda de Montgolfier. Zauroczony dziejami tego miejsca postanowił wydobyć je z industrialnej XIX-stowiecznej obudowy. Rozebrano wszystkie dobudówki z czasów papierni i opactwo odzyskało swoje surowe piękno. Stąd był już niewielki krok do listy UNESCO, na której znalazło się w 1981 roku.

Wychodząc już stąd mijamy usytuowany w samym rogu dawny, XV-stowieczny zajazd (nr 14), w którym mnisi zapewniali strudzonym wędrowcom i pielgrzymom schronienie i wikt.
Właśnie! Wikt! Idziemy na obiad;)
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (30)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (6)
DODAJ KOMENTARZ
marianka
marianka - 2012-02-14 17:17
Serwer dziś znów szaleje i nie mogę dodać zdjęć...
 
BoRa
BoRa - 2012-02-14 18:08
Zdjęcia już są , już je oglądam i podziwiam. Rzeczywiście czuje się jakąś magię (niesamowitość) tego miejsca.
I jeszcze komentarz do opisu -bardzo ciekawie opisujesz i coraz dłuższe teksty umieszczasz. Ten jest chyba jednym z najdłuższych na geoblogu, ale... na całe szczęście bardzo ciekawy, więc czyta się go z zapartym tchem. i chciało by się prosić o jeszcze.
 
mirka66
mirka66 - 2012-02-14 20:02
Piekne miejsce.Uwielbiam takie - jak wiesz.:)
Jadac na urlop wstapie tam na 100 % ( oczywiscie jak bede miala po drodze ).
 
marianka
marianka - 2012-02-14 22:27
Mirko, bardzo polecam! Plus jeszcze jedno miejsce tuż obok, ale o nim w najbliższym czasie;)
 
zula
zula - 2012-02-15 10:02
Tak , prawda - zdjęcia przecudowne , utrzymane w barwach ...koniaku ! .
Tekst jak zawsze profesjonalny z licznymi ciekawostkami - podziwiam i "zazdroszczę" weny- jednym słowem WARTO z Wami podróżować po świecie , bardzo dziękuję i pozdrawiam
 
rav
rav - 2012-02-15 15:39
Po przeczytaniu Twojego opisu dodałem Abbaye de Fontenay na listę miejsc do zobaczenia ... kiedyś.
niecierpliwie czekam też na jeszcze jedno miejsce, tuż obok :-)
 
 
marianka
Marianka
zwiedziła 37.5% świata (75 państw)
Zasoby: 673 wpisy673 3884 komentarze3884 12828 zdjęć12828 25 plików multimedialnych25
 
Moje podróżewięcej
31.12.2021 - 01.01.2024
 
 
31.03.2016 - 26.07.2023