Geoblog.pl    marianka    Podróże    Dookoła Alp    Deszczowa stolica musztardy, piernika i Burgundii
Zwiń mapę
2011
03
gru

Deszczowa stolica musztardy, piernika i Burgundii

 
Francja
Francja, Dijon
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 1068 km
 
Kanał Burgundzki, Uniwersytet Burgundzki, Pałac Burgundzkich Książąt, Muzeum życia burgundzkiego - czy ktoś ma jeszcze wątpliwości w jakim mieście się znaleźliśmy? Jak widać stolica wielkiej Burgundii - Dijon, "miasto stu dzwonnic" jest dumne z własnej tożsamości.

Z czego słynie to miasto?
Kulinarnie: z musztardy (uwielbiam i mogę jeść łyżkami!) z domieszką białego wina i z piernika ('pain d'epice'), co przypomina o tym, że miasto leżało na trasie handlu artykułami korzennymi.
Kulturalnie: z ważnego uniwersytetu, wielu kulturalnych wydarzeń i skarbów sztuki przechowywanych w Palais des Ducs (pałacu książęcym).
Historycznie: z chwały jaką się cieszyło, gdy było stolicą jednego z najpotężniejszych państw średniowiecznej Europy - Księstwa Burgundzkiego oraz ze spokoju, jaki tam panował, bo miasto zostało oszczędzone przez hordy barbarzyńskie, Saracenów, Normanów, a nawet groźnych Szwajcarów w czasach, gdy Szwajcaria nie była jeszcze neutralna (w XVI w. podczas oblegania przez nich miasta gubernator prowincji zdołał przekupić ich pieniędzmi aby odstąpili od oblężenia!).
Strategicznie: z bycia ważnym węzłem tranzytowym, już od czasów najdawniejszych. Czy to na szlaku handlu towarami orientalnymi czy też jako ważna baza wojskowa czy centrum kolejowe (da się stąd dojechać do Paryża w ciągu godziny!).
Etymologicznie: rzymska nazwa tego miasta 'Divio' pochodzi od świętego miejsca leżącego między spływem dwóch rzek -Ouche i Suzon. Dziś najprawdopodobniej dokładnie w tym miejscu znajduje się jedna z najstarszych katedr miasta, St-Benigne.
Architektonicznie: ze znakomitej architektury, będącej pozostałością po długoletnich rządach książąt Burgundii, a także życiu bogatych mieszkańców, którzy w XVII i XVIII wieku wznosili tu swoje wspaniałe rezydencje.
Symbolicznie: z... sówki ('chouette')! Jej niewielki posążek, bardzo już zniszczony, znajduje się na fasadzie katedry Notre-Dame. Podobno dotknięcie go przynosi szczęście, a sprytni mieszkańcy postanowili uczynić ją symbolem i przewodniczką po trasie turystycznej miasta. Dlatego też zapraszam na wycieczkę po Dijon śladami sówki (jeden z moich znajomych zapytał się mnie czemu nie umieszczam przy opisach mapek, które ułatwiałyby nadążanie za trasą wirtualnej wycieczki. Właściwie ma rację, dlatego też bardzo proszę, wśród zdjęć znajdziecie zeskanowaną mapkę prosto z dijońskiej informacji turystycznej;)). No to chouette!

Na samym początku nadmienię tylko, że mieliśmy pecha - gdy przez ostatnie 3 miesiące prawie nie padało, to ten weekend, zwłaszcza w Dijon wymoczył nas obficie. Był to też powód, dla którego zdecydowaliśmy na trzymanie się trasy zwiedzania, ale w nieco zmodyfikowanej, bardziej ekonomicznej kolejności;) No i na częste suszenie się z dijońskich knajpkach, których nie brak w mieście.
Zresztą spacer po Dijon to sama przyjemność - stare miasto to spora sieć średniowiecznych uliczek, z wieloma gotyckimi pałacami czy domami o fasadach, które nazwalibyśmy pruskim murem. Sama informacja turystyczna znajduje się Hotel Chambellan w stylu gotyku płomienistego o kamiennej spiralnej klatce schodowej i drewnianych krużgankach, przy rue des Forges, będącej do XVIII w. główną ulicą miasta (jej nazwa pochodzi o dawnych warsztatów złotników i jubilerów).

Zaczynamy!
Na początku znaleźliśmy się w okolicach informacji turystycznej przy ulicy des Forges. Koszmarnie przemoczeni i zmarznięci już podczas drogi z hostelu zaczęliśmy od kawy przy jednej z uroczych uliczek w pobliżu. Po drodze rzucilliśmy okiem na punkt
4). Poste Grangier, piękną pocztę z początków XX wieku
oraz
5). Les Halles, wciąż żyjącą halę targową,
jednak warto iść dalej, w okolice placu Francois Rude (punkt 6) z karuzelą i wspomnianej już przeze mnie ulicy des Forges (punkt 7), bowiem tamten rejon jest znacznie przyjemniejszy - uliczki z pięknymi średniowiecznymi domami i pałacami, małe zaułki, żywe sklepiki... Tu pierwszy raz też możemy zobaczyć jak ważna dla burgundczyków jest tradycja winiarska - nad fontanną na placu Rude wznosi się pomnik zbieracza, gdzie po obfitych zbiorach winogron spotykają się winiarze z regionu przychodząc tutaj w... różowych skarpetach!
Długo tu nie postoimy, bo przecież pada deszcz, a blisko mamy do punktu 8, czyli katedry Notre-Dame.
Katedra to arcydzieło architektury burgundzkiej, pochodzi z XII wieku i ma przepiękną fasadę, bogato zdobioną gargulcami, kolumnami, XIV-sto wiecznym zegarem wykonanym przez Belga Jacquemerta oraz... sówką (punkt 9). Dotykamy jej, aby przynieść sobie szczęście (i aby deszcz wreszcie przestał padać!) i cieszymy się, że możemy to zrobić - 10 lat temu sówka poważnie ucierpiała pewnej nocy (nie znalazłam nigdzie informacji czy to był nieszczęśliwy wypadek czy też czyjeś działanie z rozmysłem), co wywołało wiele emocje, płacz i skandal wśród mieszkańców miasta. Nigdy tak szybko nie zabrano się do odnawiania żadnego zabytku! A gorliwi dijończycy mają dziś oko na swój skarb w dzień i w nocy;)

Poszukiwacze uroczych zaułków z pewnością zachwycą się rue de la choutte (czyli właśnie uliczką sówki) biegnącą tuż za katedrą, gdzie znajdują się dwa kolejne punkty naszej wycieczki - 10. i 11 (na mapce jest błąd - budynek jest narysowany dobrze, ale numer 11 jest w innym miejscu). Pierwszy z nich to uroczy, średniowieczny dom z pruskim murem i starymi dachówkami - Maison Millière, dziś restauracja. Na szczycie jego dachu pręży się zwinny (niestety metalowy;)) kot! Jeśli wydaje Wam się, że ten budynek Wam coś przypomina, to macie rację - bardzo prawdopodobne, że widzieliście go w jednym z kostiumowych filmów, np. 'Cyrano de Bergerac'!
Drugi budynek, o wiele potężniejszy, wyróżniający się kolorowym, ozdobnym dachem to L'Hôtel de Vogüé. Jest to jeden z najpiękniejszych przykładów burgundzkiej architektury i burgundzkich dachów! Różnokolorowe dachówki układają się w piękne symetryczne wzory. A ja żałowałam, że gdzieś obok nie ma jakiejś wieży aby moc to podziwiać z góry!

Stąd można na chwilę zboczyć w rue Verrerie, jedną z ładniejszych w Dijon - brukowaną z pięknymi domami zdobionymi snycerskimi dekoracjami. Tu od wieków miały miejsce (i wciąż mają) liczne targi. Gdyby tylko tak nie lało!

Dalej idąc mokrymi ulicami dochodzimy do place du Theatre (punkt 13), gdzie jak sama nazwa wskazuje znajduje się teatr, smutny świadek przemian w państwie Franków. Niegdyś była to bowiem Sainte-Chapelle, którą usunięto, a w jej miejsce postawiono w XIX wieku teatr, w najmodniejszym wtedy stylu - neoklasycyzmie. Sąsiaduje z nim dawny kościół St-Etienne (XI w.), który dziś jest centrum kulturalnym (La Nef) czyli biblioteką miejską i muzeum Francois Rude, dijońskiego rzeźbiarza. W tle za to zobaczymy majestatyczny kościół św. Michała w stylu gotyckim z fasadą rodem z czasów włoskiego renesansu. Niestety pusty nawet w niedzielę.

Nic to, właśnie zbliżamy się do jednego z najpiękniejszych królewskich placów we Francji, place de la Liberation (17), na przeciwko pałacu książąt burgundzkich (15). Dawna siedziba dworu burgundzkiego prezentuje się nader okazale, choć trzeba pamiętać, że obecny kształt pochodzi z XVII w., kiedy przebudowano go na siedzibę parlamentu. Nad całością prac (pałac + plac) czuwał Jules Mansart, architekt Wersalu, co widać w cudownej harmonii jaka tu panuje. Nie zakłóca jej nawet gwarny, tymczasowo postawiony świąteczny targ.
Zachowało się jednak kilka starych elementów pałacu - dwie XIV-wieczne wieże (14 i 16). Z tarasu drugiej z nich, wieży Filipa Dobrego rozciąga się widok na całe miasto!
Dziś oprócz ratusza w pałacu mieści się darmowe(!) muzeum sztuk pięknych (także nr 14). Słynie szczególnie z kolekcji egipskiej, Sali Straży oraz nagrobków książąt burgundzkich. Idea umieszczenia tutaj tego muzeum wspaniale współgra z charakterem dawnych właścicieli pałacu - książęta Burgundii dali się poznać jako hojni mecenasi sztuki już w zamierzchłych, średniowiecznych latach, a wybudowany przez nich pałac w zamierzeniu miał być "ośrodkiem rozwoju sztuk, kultury rycerskiej i miejscem wspaniałych uroczystości" (za przewodnikiem Wiedzy i Życia).

Zanim całkiem zmokniemy warto pobiec jeszcze kawałek wzdłuż naszej trasy do place St.Benigne (dla porządku dopowiem, że mijamy jeszcze po drodze XVI-wieczny Pałac Sprawiedliwości, nr 18 oraz piękne pałace burgundzkiej arystokracji w okolicach punktu 19. A jeśli ktoś jest zainteresowany, w pobliżu znajduje się także muzeum 'życia burgundzkiego', darmowe).
Zanim jednak o kościele St-Benigne (22), dwa słowa o jego dwójce towarzyszy, kościele St-Jean (20) oraz kościele St-Philibert (21). Pierwszy z nich w roku 1980 został zamieniony na teatr. Drugi natomiast (wybudowany w stylu romańsko-burgundzkim w XII w.) do czasów Rewolucji służył jako parafia winiarzy, a na jego ganku wybierano mera miasta. Dziś znajduje się tu muzeum archeologiczne (także darmowe), a zmoknięci turyści mogą na chwilę uciec przed deszczem.
Katedra St-Benigne, wciąż działająca jako kościół, to największa, najstarsza i najważniejsza świątynia miasta. Ma strukturę romańską, ale wybudowano ją już w stylu gotyckim (koniec XIII wieku). Zresztą jeszcze wcześniej były tu co najmniej 2 inne świątynie, a sam św. Benin był czczony w Dijon już w 535 r. Z dawnego opactwa nie zachowało się wiele, ale wciąż pod gotycką posadzką działa romańska krypta otoczona podwójnym wieńcem kolumn, a dzieci można ochrzcić w chrzcielnicy, w której chrzczony był św. Bernard z Clairvaux.
Dijończycy chwalą się, że Dijon to miasto 100 dzwonnic, a najbardziej spektakularna z nich to właśnie wieża tej katedry - 93 metry.

Na sam koniec wycieczki, jeśli chcecie jeszcze trochę zmoknąć, to można przejść się do XIX-wiecznego parku Jardin Darcy (1), gdzie dijończycy wypoczywają przy ładnej pogodzie. Ja przyznam się, miałam tak mokre buty, że jedyne o czym marzyłam, to ciepła herbata!
Dlatego też zapraszam do wypicia ze mną herbaty, obejrzenia kilku zdjęć z deszczowego Dijon i wzdychania, że to piękne miasto, tak przyjazne turystom ma tak kiepskie połączenia z Polski!
A my jedziemy dalej na północ, szukać miejsc, gdzie nie pada!
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (20)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (8)
DODAJ KOMENTARZ
rav
rav - 2012-02-09 09:10
coś mi się wydaje, że strasznie spodobałoby mi się to miasto!
 
marianka
marianka - 2012-02-09 09:13
Rav, jestem pewna! Właśnie myślałam o Tobie, gdy pisałam o Dijon. Ale czekaj, bo jeszcze będą dwa miejsca w Burgundii, które Ci się spodobają!
 
marianka
marianka - 2012-02-09 09:20
Szkoda tylko, że zdjęcia są takie strasznie deszczowe i nie oddają całego uroku miasta!
 
rav
rav - 2012-02-09 09:42
wiem co trzeba zrobić!; pojadę tam, gdy będzie ładna pogoda i wtedy zrobię zdjęcia Dijon :-)
 
zula
zula - 2012-02-09 19:08
... bardzo podobają mi się "deszczowe" zdjęcia.
Mają przecudowny klimat !
 
geminus
geminus - 2012-02-09 19:12
Relacja paluszki lizac. Czytajac Ciebie czuje sie jakbym siedzial obok i szedl pol kroku za Toba podczas zwiedzania. Stalem sie Twoim fanem i czekam na nastepne wpisy. Pozdrawiam.
 
mirka66
mirka66 - 2012-02-09 20:05
Cudowne miejsce.Szkoda,ze nie bylo pogody.:)
 
marianka
marianka - 2012-02-09 23:11
Dziękuję Wam bardzo - strasznie mi miło! :)))
 
 
marianka
Marianka
zwiedziła 38% świata (76 państw)
Zasoby: 677 wpisów677 3902 komentarze3902 12918 zdjęć12918 25 plików multimedialnych25
 
Moje podróżewięcej
31.03.2016 - 26.07.2023
 
 
22.02.2023 - 11.03.2023