Potęga, wielkość i bogactwo.
Filmy i powieści do tych skojarzeń dodały jeszcze intrygi i wpływy, a tradycja chrześcijańska świętość, sakralność i miłosierdzie.
O czym mowa?
Rzecz jasna o najdziwniejszym państwie świata, Watykanie, mniejszym niż nowojorski Central Park i trzęsącym światem bardziej niż niejedno mocarstwo.
Watykan to państwo paradoksów:
* po pierwsze, to właściwie dwa odrębne twory geopolityczne - świeckie państwo Watykan na czele ze świeckim suwerenem, który jednocześnie jest także głową rzymsko-katolickiej Stolicy Apostolskiej, do której swoją drogą Watykan należy w drodze wyłączności, a jednocześnie jest z nią połączony unią personalną i funkcjonalną. Mają natomiast rozdzielność finansową. Skomplikowane? To będzie jeszcze bardziej, jeśli wziąć pod uwagę to, że oba te podmioty policzne mogą należeć do różnych organizacji międzynarodowych, choć jednocześnie taka przynależność rozciąga się i na drugi podmiot. Czyli właściwie w prawie międzynarodowym traktuje je się zamiennie, choć teoretycznie tak nie powinno być.
Po tym skomplikowanym wstępie czas na dalsze zaskoczenia watykańskie...;)
* jakie mogą być święta państwowe w kraju religijnym? Z pewnością... świeckie;) Świętem narodowym Watykanu jest... dzień odzyskania niepodległości! Co lepsze, za tę datę uznaje się 11.02.1929 rok kiedy to zawarto traktaty laterańskie! Oczywiście Stolica Apostolska czyli Papiestwo pod tą datą się nie podpisuje, a za czas jej utworzenia uznaje się powszechnie założenie biskupstwa Rzymu przez św. Piotra w I w.n.e. (choć żeby to wszystko jeszcze pogmatwać zrównanie pojęcia biskup Rzymu i papież mimo długiej tradycji zostało usankcjonowane dopiero po latach).
* ustrój tego państwa to teokratyczna monarchia elekcyjna, a monarchą jest rzecz jasna aktualny papież. Mimo to, państwo Watykan ma również... prezydenta;) A dokładniej Prezydenta Papieskiej Komisji Państwa Watykańskiego, który zastępuje Papieża gdy jest taka potrzeba.
* wszyscy wiedzą, że Watykan to najmniejsze państwo świata o powierzchni zaledwie 0,44 km kwadratowych. Nie jest to do końca prawda, ponieważ Stolica Apostolska prawnie powierzchni w ogóle nie posiada (co teoretycznie czyniłoby ją najmniejszym krajem), dysponuje jedynie powierzchnią Watykanu. Mało kto wie jednak, że to, co tradycyjnie nazywamy państwem Watykan (czyli plac św. Piotra, Bazylika oraz ich otoczenie) to nie są całe włości watykańskie. Eksterytorialnie należą do niego bowiem m.in. pozostałe 3 Wielkie Bazyliki, kilka Papieskich Uniwersytetów, innych bazylik (choćby św. Franciszka w Asyżu czy św. Antoniego w Padwie) i bardzo wiele innych budynków i rezydencji. Nie tak więc mały jest Watykan jak go malują;)
* Watykan (i Stolica Apostolska) nie jest członkiem żadnej z liczących światowych organizacji (no, poza Międzynarodowym Związkiem Telekomunikacyjnym, Powszechnym Związkiem Pocztowym czy Światową Organizacją Turystyki).
* obywatelstwo watykańskie jest przyznawane tylko tymczasowo oraz rzecz jasna nie ma żadnych obywateli narodowości watykańskiej. Nie muszę chyba dodać, że przyrost naturalny tego kraju jest równy zeru.
* Watykan to najbardziej 'monoreligijny' kraj świata - wyznanie rzymsko-katolickie deklaruje tutaj 100% obywateli!
* Jest to też jedyne państwo na świecie, gdzie jednym z urzędowych języków jest uznawana za język martwy łacina.
* Watykan ma także swój kod internetowy oraz samochodowy. A właściwie dwa - ' SCV' dla samochodów administracji i 'CV' dla mieszkańców. Specjalnymi tablicami rejestracyjnymi szczycą się także kardynałowie - czerwone litery na białym tle. No i rzecz jasna, Papież w tym wypadku jest dosłownym numerem 1;)
* Całe państwo (rzecz jasna poza jednostkami eksterytorialnymi) za wyjątkiem wejścia na plac św. Piotra obwarowane jest murami i stanowi w 100% obszar miejski. Czyni to go najlepiej chyba ufortyfikowanym państwem świata, a jednocześnie najmniej samowystarczalnym.
* Przy jednoczesnym braku samowystarczalności, skojarzenie z bogactwem jest nader uzasadnione. Poza oczywistymi przychodami z pielgrzymek, turystyki i datków kościelnych, Watykan czerpie zyski w podobny sposób jak równie niewielkie europejskie państwo - Monako. Watykan stał się poważnym graczem na rynkach finansowych i osiąga więc spore profity z gry na giełdzie, lokat w bankach zagranicznych i obrotu akcjami. Nie do przecenienia jest także działalność założonego w 1942 r. Banku Watykańskiego.
Wróćmy jednak do tego po co zjawiłam się w tym miejscu i po co zapewne Wy czytacie ten wpis - do zwiedzania:
Są miejsca, wobec których ciężko jest nie westchnąć z podziwem dla ich wielkości, potęgi i majestatu. Rzym co prawda ma ich sporo, ale przynajmniej dwa z nich znajdują się w Watykanie.
Dziś o pierwszym z nich, czyli o słynnych, strzeżonych i niedostępnych przez lata Muzeach Watykańskich. Oraz o dziele życia Michała Anioła czyli Kaplicy Sykstyńskiej.
Muzea Watykańskie nie mają sobie równych wśród muzeów świata. Zarówno dzięki bogactwu swoich kolekcji jak i wartości zgromadzonych tam dzieł, ale także ze względu na niesamowite wnętrza w jakich są one prezentowane. Mieszczą się bowiem w Pałacach Watykańskich, w ich salonach, galeriach, wielkich salach, bibliotekach, hallach, w kaplicach i na dziedzińcach i w ogrodach. Piękno, ogrom, przestrzeń.
Historia tej kolekcji sięga średniowiecza/renesansu i czasów niezwykłej potęgi Państwa Kościelnego, którego dzisiejszy Watykan jest sukcesorem. Pozycja i majestat Papieży sprawiały, że nie było artysty, który nie poczytywałby sobie za największy zaszczyt wzbogacenia papieskiej kolekcji o swoje dzieła. Kolejni papieże, poczynając od Sykstusa IV i Juliusza II zostawiali swoim następcom coraz wspanialsze zbiory, wzorowo uporządkowane, długo niedostępne dla zwykłych śmiertelników.
Upubliczniać je zaczęto pod koniec XVIII w. oraz w trakcie wieku XIX. Prawie każdy papież tamtego okresu zakładał i udostępniał kolejne muzea w oparciu do watykańskie zbiory, dzięki czemu w rezultacie mamy nie jedno, a cały szereg tematycznych muzeów. Ich wielkość może najlepiej zobrazuje fakt, że łączna długość ich korytarzy wynosi 7 kilometrów!
Mamy więc:
* Muzeum Pio-Clementino, pierwsze z udostępnionych (już w 1787 r.) przez papieży Klemensa XIV i Piusa VI prezentujące bogatą kolekcję rzeźby antycznej zgromadzonej w pięknych gabinetach. Każdy z pewnością słyszał o dziełach tam wystawionych, takich jak: Grupa Laokoona czy Tors Belwederski, którym zachwycał się Michał Anioł. Znajdziemy tu też sarkofagi ze szczątkami św. Heleny (matki cesarza Konstantyna, który ukrócił prześladowanie chrześcijan) i jej wnuczki św. Konstantyny.
* drugie pod względem starszeństwa muzeum - Pinakotekę (zakłada ją papież Pius VI w roku 1799, a wzbogacali dalsi Piusowie: VII, X i XI). Tutaj podziwiać można pełen przekrój przez sztukę, którą spotkać można było w Italii: od dzieł bizantyjskich po bardziej włoskie dzieła takie jak kolekcje prac Tycjana, Caravaggia, Leonarda da Vinci, Giotta i tysiąca innych, od których nazwisk aż się kręci w głowie...
* nie można przegapić także kolejnego muzeum - Museo Chiaramonti (założył je Pius VII), gdzie również znajdują się rzeźby antyczne (greckie i rzymskie), z tym, że powstałe w późniejszych wiekach I p.n.e do III n.e. Muzeum zawiera największą na świecie kolekcję inskrypcji pogańskich i chrześcijańskich.
* tematykę antyczną, choć znacznie mniej znaną kontynuuje kolejne muzeum - Museo Gregoriano Etrusco, jak sama nazwa wskazuje, założone przez papieża Grzegorza XVI i poświęcone sztuce Etruskiej. Słynie zwłaszcza z dzieł sztuki pogrzebowej z terenów południowej Etrurii, tak w końcu bliskiej Rzymianom.
* pokrewnym mu oddziałem jest kolejne starożytne muzeum, tym razem sztuki fascynującej Rzymian od zawsze - Egipskiej (założył je również Grzegorz XVI, 3 lata po założeniu muzeum etruskiego)
* dla fanów sztuki nieco bardziej egzotycznej obowiązkowa stanie się wizyta w Muzeum Etnologiczno-Misyjnym. Jest ono podzielone na dwie części - pierwsza z nich dotyczy kultur krajów pozaeuropejskich (Indie, Indonezja, Filipiny, Chiny, Australia, Afryka, a w szczególności Etiopia i wiele wiele innych), druga natomiast, przeznaczona jedynie dla umówionych grup to część etnograficzna prezentująca eksponaty z wykopalisk oraz inne etnograficzne dary dla Papieży.
* jeśli ktoś znudzi się czasami dawnymi, warto zajrzeć do muzeum współczesnej sztuki religijnej, gdzie kolekcja zaczyna się takimi nazwiskami jak Goya, Matisse, Chagall, Gauguin czy Modigliani.
* ludzie mojego pokroju z kolei zatrzymaliby się na dłużej w Galerii Map, udekorowanej mapami z czasów najdawniejszych. Albo w Galerii Arrasów. Albo Galerii Kandelabrów. Albo...
Jeśli ten ogrom muzeów i przekroju prezentowanych dzieł nie byłby wystarczający, to sama wizyta dla zobaczenia wnętrz pałacowych jest tego warta. Bo czyż można z obojętnością patrzeć na Sale czy Loggię Rafaela ozdobione freskami przez tego właśnie mistrza, bogaty apartament papieża Aleksandra IV Borghii czy znamienitą Bibliotekę Watykańską z najstarszym i największym zbiorem manuskryptów i książek w Europie. Znajdziemy tu nawet listy Jana III Sobieskiego do Marysieńki.
Jednak to nie przebogate zbiory sztuki i zdobień, nie ogrody, nie Biblioteka ani nie Dziedziniec Szyszki przyciąga największe tłumy. Przyczyną, dla której pielgrzymują tu tłumy z całego świata jest najsłynniejsze dzieło Michała Anioła - Kaplica Sykstyńska.
Jest z nią trochę jak z Paryżem - wszyscy o niej słyszeli, każdy chce być i zobaczyć, a kiedy w końcu tu przybędzie zakochuje się od razu albo jest szczerze rozczarowany...
Bo rzeczywiście, mimo iż niewiele jest jej równych, zachwyt przesłaniają tłumy turystów, zakaz fotografowania i rozmów, rozlegający się mimo to gwar i to, że być może niektórym trudno jest zlokalizować (wśród mnogości fresków) ten najsłynniejszy element - 'Stworzenie świata'. Ale jeśli tylko przymknie się oko na te niedogodności, zostaje obraz przepięknego, delikatnego i subtelnego dzieła.
Wszystko zaczęło się w XV wieku, gdy papież Sykstus IV (stąd nazwa kaplicy) wymarzył sobie wybudowanie kaplicy przeznaczonej dla najważniejszych, acz wciąż prywatnych uroczystości. Miała mieć ona wymiary takie jak Świątynia Salomona ze Starego Testamentu. Długo kończono tę budowę i wielu artystów przyłożyło do niej ręce i pędzle. Jednak jeden z nich, poproszony przez papieża o także i swoją pracę przy budowie odmówił. Zwał się on Michał Anioł i uważał się bardziej za rzeźbiarza niż malarza, dlatego też nie zamierzał brać udziału z zdobieniu kaplicy.
Nie wiem jednak jak (aczkolwiek z pewnością dysponował wieloma środkami...), ale papieżowi Juliuszowi II udało się namówić artystę i dzięki temu powstały jedne z najpiękniejszych fresków, jakie znamy. Znajdują się na sklepieniu (zwane 'Nowa Sykstyna' w odróżnieniu od 'Starej Sykstyny' - wcześniejszych fresków na ścianach wykonanych przez artystów z Toskanii i Umbrii) i przedstawiają początki dziejów ludzkości widziane przez pryzmat religii (papież miał co prawda własny pomysł na freski - 12 apostołów, jednak tym razem to Michał Anioł przeforsował swoją wersję):
1. "Oddzielenie światła od ciemności".
2. "Stworzenie słońca i księżyca".
3. "Stworzenie drzew i roślin".
4. "Stworzenie Adama".
5. "Stworzenie Ewy".
6. "Upadek Adama".
7. "Poświęcenie Noego".
8. " Potop".
9. "Opilstwo Noego".
Gdy wyobrazimy sobie w jak ciężkich warunkach musiała przebiegać ta praca (słabe oświetlenie, wysokość i chwiejność), tym bardziej trudno jest się nie zachwycić jej efektem. Szczególnie gdy spojrzymy na 10-ty fresk, znajdujący się nad ołtarzem 'Sąd Ostateczny'. Przewija się przezeń ponad 300 postaci! Można tam dostrzec samego autora dzieła pod postacią... skóry trzymanej przez św. Bartłomieja! Podobno Michał Anioł chciał tym sposobem zamanifestować swoje niezadowolenie z trudnych warunków pracy. Z freskiem wiąże się zresztą mały skandal, bowiem po ukończeniu dzieła wielu bywalców kaplicy było zniesmaczonych widoczną na nim nagością. Nierozważny papież Paweł IV kazał najpierw zamalować dzieło, na szczęście jego doradcom udało się powstrzymać zniszczenie i nagim postaciom domalowano jedynie odzienie... Dzięki temu do dziś kardynałowi spotykają się w tym miejscu na konklawe pod czujnym okiem Chrystusa (wraz z Matką) sądzącego ludzkość. Wymowne.
Trudno podsumować krótki zaledwie opis tego, czego w zasadzie nie da się opisać. Choćbyśmy zużyli cały film do aparatu, choćbyśmy przychodzili tu dzień w dzień, wciąż pałając niespożytą energią, nie wiem czy moglibyśmy naprawdę docenić wszystko to, co jest tu prezentowane.
Może za to postawię więc po prostu na koniec pytanie, które nasunęło nam się po ostatniej wizycie w Muzeach Watykańskich - czy Wy też nie dostrzegaliście wcześniej tajemniczej ręki w lewym dolnym rogu fresku 'Stworzenie świata';)?