Wiecie jaka jest największa wpadka, jaką można zaliczyć w Rzymie?
Przyjechać, odnaleźć Koloseum, zrobić sobie z nim zdjęcie i... zorientować się, że to wcale nie jest Koloseum!
Podobno całkiem często takie gafy mają miejsce, a przyczyną całego zamieszania jest młody patrycjusz rzymski - Marcellus i jego teatr.
Marek Klaudiusz Marcellus, syn Oktawii Młodszej, siostry cesarza Augusta był typowym cudownym dzieckiem. Kochany przez wszystkich, bardzo zdolny, władający bystrym umysłem i cieszący się popularnością, szybko został wytypowany jako następca cesarza. Zaczęło się od bardzo obiecujących zaręczyn w wieku 3 lat i dopuszczeniu do współtriumfu z cesarzem w wieku lat 12-stu. Potem było tylko lepiej: lat 17 - wyprawa wojenna do Hiszpanii jako trybun wojskowy i ślub z jedyną, 14-stoletnią córką cesarza, lat 18 - zdobywa urząd pontyfika ('budowniczy mostów', będący członkiem najwyższego kolegium kapłanów), prawo do bycia senatorem i możliwość ubiegania się o konsulat w trybie nadzwyczajnym (czyli... 10 lat wcześniej niż dopuszczało prawo!), lat 19 - sprawuje pierwszy publiczny urząd jako edyl i wyprawia wielkie igrzyska.
Znacie kogoś o bardziej błyskotliwej karierze?
Pewnie nie. Dziwi zatem fakt, że mało kto słyszał o jego dokonaniach.
Wszystko wyjaśnia kolejny rok jego życia - najbardziej obiecujący młodzieniec Rzymu choruje i przedwcześnie umiera w wieku lat 19/20. Obecnie przypuszcza się, że otruła go Liwia, zazdrosna druga żona Augusta.
Nikt nie może się z tym pogodzić - jego matka Oktawia podobno aż do końca swojego życia nie przestała płakać i znienawidziła wszystkie kobiety będące matkami, a Wergiliusz opłakiwał młodzieńca w Eneidzie. No a cesarz?
Cesarz urządza ukochanemu siostrzeńcowi prawdziwie cesarski pogrzeb (będzie to pierwsza osoba pochowana w nowo wybudowanym mauzoleum Augusta), buduje na jego cześć teatr (podczas inauguracyjnego przedstawienia pod cesarzem podobno załamała się ławka!), a razem z siostrą zakłada bibliotekę jego imienia. No i szuka nowego następcy;)
Dziś o młodym karierowiczu przypomina nam właśnie ten teatr, jedyny zachowany teatr antyczny w Rzymie. Posłużył on później jako wzór do budowy Koloseum. Stąd te częste pomyłki turystów;)
Oba obiekty różni jednak sporo - rozmiary (teatr Marcellusa jest mniejszy), stan zachowania (teatr dzięki temu, że w średniowieczu trafił w prywatne ręce i przerobiono go na fortecę zachował się w całkiem dobrym stanie z zewnętrznej strony. Mimo to i tak w późniejszych wiekach stał się rzymskim kamieniołomem) oraz zastosowanie. Każdy bowiem zauważy, że górna część teatru Marcellusa jest zabudowana. W XVI wieku na jego szczycie wybudowano bowiem pałac! Wydaje się, że i dziś ktoś tam mieszka. Nie powiem, zazdroszczę:)!!
Oglądając teatr warto poświęcić również chwilę jego okolicom.
Po jego prawej stronie widać 3 kolumny - jest to pozostałość po stojącej tu niegdyś świątyni Apollina Sozjańskiego i Bellony, wielokrotnie przebudowywanej (kolumny pochodzą z I w.n.e.), a za nimi widać ruiny portyku Oktawii, matki Marcellusa. Podobno był on fragmentem imponującej kolumnady i dwóch świątyń - Jowisza Statora i Junony Reginy, ozdobionych posągami z brązu. Czas i los ich niestety nie oszczędził...
Za to w średniowieczu wzniesiono tu, istniejący do dziś, kościół Sant' Angelo in Pescheria, który swoją nazwę zawdzięcza odbywającemu się tu regularnie targowi rybnemu (wł. 'pescheria').
Tak więc, gdy więc pójdziecie zobaczyć ten teatr, wielki wyraz miłości cesarza do zięcia i siostrzeńca, nie zapomnijcie zrobić tam zdjęcia i sprawdźcie ile osób nabierze się na to, że to prawdziwe Koloseum;)