Geoblog.pl    marianka    Podróże    Dookoła Alp    Saliny królewskie
Zwiń mapę
2011
03
gru

Saliny królewskie

 
Francja
Francja, Arc-et-Senans
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 969 km
 
Wszyscy znamy chyba to uczucie, gdy przypadkiem, opierając się na jakiś pogłoskach, nadłożymy drogi i zjedziemy kawałek, aby coś zobaczyć. I gdy to coś jest zdecydowanie tego warte.

Tak właśnie musi zacząć się krótki opis Arc-et-Senans. Jechaliśmy na niedługi, weekendowy wypad do Burgundii, lał deszcz, było okropnie zimno, ale mimo to zdecydowaliśmy się nieco zjechać z trasy i zobaczyć to niewielkie miejsce z listy UNESCO - Saliny Królewskie. I z wielką satysfakcją mogliśmy sobie powiedzieć, że szkoda by było, gdybyśmy tego nie zrobili;)


Każdy z nas pewnie był w Wieliczce, niektórzy i w Bochni, więc historia wydobycia soli nie jest nikomu obca. Każdy też zapewne wie jak cenny i drogi był to niegdyś surowiec. Tak więc wszelkie sposoby jego otrzymywania czy wydobycia były pilnie strzeżone przez najwyższe władze państwowe. Wioski rozwijające się w sąsiedztwie kopalni soli i salin zwykle szczyciły się specjalnymi przywilejami i bogactwem. Tak było i w przypadku tego miejsca.


Zaczynała się właśnie epoka Oświecenia, kiedy to szczególnie doceniano postęp, pracę ludzką i myśl techniczną. Kompleks w Arc-et-Senans miał idealnie wpisywać się w założenia tych czasów. Właśnie w roku 1775 ruszyło pierwsze wielkie przedsięwzięcie architektury przemysłowej we Francji - stanąć tutaj miało niewielkie industrialne miasteczko skupione wokół żup solnych. Idea, która w ciągu XIX i XX wieku zdążyła się społeczeństwu opatrzyć, wtedy była iście rewolucyjna (nomen omen, w najlepsze trwały wtedy rządy Ludwika XVI;)) i świeża.


Nie byłoby w tym miejscu jednak nic nadzwyczajnego gdyby nie osoba, która podjęła się zaprojektowania tego miejsca - architekt i prawdziwy wizjoner Claude-Nicolas Ledoux. Człowiek ten musiał być na owe czasy geniuszem, bowiem nawet teraz jego projekty robią olbrzymie wrażenie. Całość budynków manufaktury miała być rozmieszona w postaci koncentrycznych okręgów, które z założenia sprzyjały hierarchizacji i racjonalizacji organizacji pracy. Dalej, owo centrum otaczać miało idealne przemysłowe miasto. Produkcja cennego surowca miała bazować na dostarczanej pompami słonej wodzie z pobliskich salin Salins-les-Bains i drewnie opałowym (do wytrącania soli) z lasu Chaux.


W zamysłach Ledoux widać duże inspiracje architekturą klasycystyczną, ale i stylem francuskiej wsi. Niestety późniejsze lata Rewolucji oraz (a może nawet przede wszystkim) prawa wolnego rynku sprawiły, że budowy nigdy nie dokończono (produkcję zakończono w 1895 r.), ale udało się postawić budynki służące do produkcji soli i budynek zarządu.

Można je oglądać od środka i nawet te budynki, przeznaczone do właściwie dość prostych celów, oczarowały mnie funkcjonalnością i prostotą uszlachetnioną drobnymi detalami (chcę mieć taki dom!). Dziś znajduje się tu muzeum poświęcone Ledoux. Wystawione tu na widok publiczny rekonstrukcje jego modeli i szkiców (w ilości oszałamiającej) oraz krótki film na temat tego człowieka, pozwalają uświadomić sobie jak ponadprzeciętnym był twórcą (to chyba najlepsze słowo aby go opisać;)).


Z całą pewnością miał obsesję na punkcie kul i okręgów - motywy te przewijają się w większości jego planów. Patrząc na te konstrukcje, które nigdy nie powstały (gotowy był projekt całego miasta - m.in. futurystycznego cmentarza, sal koncertowych i kulturalnych czy dalszych budynków przemysłowych), byliśmy pewni, że mało który współczesny architekt ma taką wyobraźnię i odwagę.

Szkoda wielka, że nigdy nie udało się ich zrealizować do końca, a kompleks w początkach XX wieku zaczął popadać w zapomnienie aż do.. niechlubnych dni II WŚ. Niemcy urządzili wtedy tutaj przejściowy obóz dla rodzin cygańskich wywożonych z Francji dalej na wschód. Na lepsze czasy obiekt musiał poczekać jeszcze niemal 40 lat - w 1982 w dowód uznania swojej niezwykłości królewskie żupy solne zostały wpisane na listę UNESCO.

Nam też należał się jakiś dowód uznania za spacer w deszczu i wietrze, udaliśmy się więc do pobliskiego bistro na tutejszą specjalność - gorącą saucisse de Morteau à la cancoillotte. A co to dokładniej jest - następnym razem;)

 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (8)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (5)
DODAJ KOMENTARZ
rav
rav - 2012-01-22 20:42
uwielbiam drewniane konstrukcje jak na ostatnim zdjęciu!
a tak w ogóle, ciekawe cóż to takiego saucisse de Morteau à la cancoillotte :-)
 
marianka
marianka - 2012-01-22 22:42
Mam nadzieję, że już jutro wyjaśnię:D Jeśli tylko wreszcie będę mieć chwilę czasu;)
 
zula
zula - 2012-01-23 17:21
... jak będzie spokojny moment na opis specjalności to proszę ofiarować nam tę ucztę we francuskim stylu !
wpraszam się również do stołu :)
pozdrawiam
 
BoRa
BoRa - 2012-01-23 18:21
W chłodzie zimowego wieczoru słowo "gorąca" (potrawa, bo palców nie będę sobie łamać na klawiaturze w języku dla mnie nie zrozumiałym) robi pozytywne wrażenie.
Wzmógł mi się apetyt, ale nie wiem na co.
Zatem, Marianko, przyszło mi czekać z wyjaśnieniami, oby tylko do następnego wpisu.
 
mirka66
mirka66 - 2012-01-23 22:04
Bardzo interesujace miejsce.
 
 
marianka
Marianka
zwiedziła 38% świata (76 państw)
Zasoby: 677 wpisów677 3902 komentarze3902 12918 zdjęć12918 25 plików multimedialnych25
 
Moje podróżewięcej
31.03.2016 - 26.07.2023
 
 
22.02.2023 - 11.03.2023