Nie ma chyba żadnej innej budowli, która tak mocno wpisałaby się w wizerunek Rzymu jak Koloseum.
Masywne, widoczne z daleka, o niemal doskonałej architekturze jak nic innego przypomina o chwale i świetności Antycznego Imperium.
Stojąc przy tej konstrukcji, aż ciśnie się na usta jedno słowo: 'Cud'.
Rzeczywiście, w historii tego miejsca, cudów nie brak.
Pierwszym cudem miał być cud polityczny.
W roku 68 znienawidzony, szalony cesarz Neron popełnia samobójstwo.
Historia oskarży go o podpalenie Rzymu, czego prawdopodobnie nie zrobił, ale z czego nigdy nie udało mu się uniewinnić (co więcej, to on wprowadził potem system zabezpieczeń miasta przed pożarami!). Za to na oczyszczonych przez ogień terenach kazał wznieść cudowny pałac - pełen przepychu Domus Aurea (Złoty Dom). Nawet dziś, opierając się tylko na opisach, trudno nam wyobrazić sobie potęgę tej budowli. Nie przysparza to rzecz jasna Neronowi zwolenników politycznych, a zepchnięcie przez niego winy na chrześcijan tylko dolewa oliwy do ognia.
Po Neronie Rzym ogarnia chaos, następuje rok 69-ty nazywany Rokiem Czterech Cesarzy, a całą zawieruchę kończy wstąpienie na tron Wespazjana z rodziny Flawiuszów, który zasłynął swoim ostatnim wypowiedzianym (całe szczęście wiele lat później) zdaniem: 'Cesarz Rzymian umiera stojąc'. Triumfator z Palestyny (rozgromił powstanie żydowskie) panowanie zaczął w trudnym okresie, gdy w stolicy krzyżowały się sprzeczne interesy ze wszystkich stron. Budowa potężnego, kamiennego amfiteatru miała zapewnić mu w cudowny sposób poparcie ludu i obywateli rzymskich.
Tak więc w roku 70 n.e. rozkazał on zacząć budowę amfiteatru tuż obok wspaniałego neronowego pałacu, na terenach opustoszałych po wielkim pożarze. Dysponując olbrzymią fortuną i wielką ilością (przeważnie żydowskich) jeńców mógł pokusić się o budowę największego amfiteatru w cesarstwie. I rzeczywiście, może nie tylko dzięki tej wspaniałej budowli, ale zapewne z jej pomocą, dynastia Flawiuszów skonsolidowała poparcie dla swoich rządów. Gdy więc syn Wespazjana, cesarz Tytus uroczyście otwierał Amfiteatr Flawiuszów w roku 80-tym (przy okazji skazując na śmierć ok. 900 gladiatorów i 5000 sztuk dzikich zwierząt) nikt już nie pamiętał o niedawnym puczu i zamieszkach.
Drugim cudem był cud architektoniczny.
Do czasów Flawiuszów amfiteatry tego typu budowano z drewna. Nic dziwnego, że żaden z nich nie przetrwał do naszych czasów - były bardzo łatwopalne. Do tego zdarzało się, że pożary miały miejsce podczas przedstawień czy igrzysk, kończyło się więc to tragicznie. W pierwszym wieku naszej ery, gdy Cesarstwo wchodziło w złote czasy swojego rozkwitu, ci wspaniali inżynierowie doszli do wniosku, że czas wypróbować nowego podejścia - kamiennego.
Jeszcze dziś zdewastowana i częściowo zrujnowana bryła Koloseum napawa nas podziwem. Ciężko sobie wyobrazić czym ten budynek był dla ówczesnych. Po pierwsze wymiary:
- długość 188 m,
- szerokość 156 m,
- obwód 524 m,
- wysokość 48,5 m,
- pojemność widowni 45-73 tysiące widzów.
Zastosowane rozwiązania konstrukcyjne były jak na tamte czasy nad wyraz nowoczesne - system podziemnych korytarzy, pięć kondygnacji (od strony wewnętrznej), bufety, szatnie, zbrojownie, magazyny, natryski, boksy dla gladiatorów i klatki dla dzikich zwierząt. Nowością była duża ilość ponumerowanych wejść, dzięki czemu ewentualna ewakuacja miała szanse powieść się w bardzo szybkich czasie (dla niektórych części nawet do 6 minut!). Możliwość osłaniania areny i widowni podczas deszczu czy dużego słońca imponuje do dziś. Podobno niektóre budowane współcześnie stadiony w USA wzorują swój rozkład wejść właśnie na tym budynku.
W środku układ miejsc był bardzo szczegółowo dopasowany - był tron imperatora, który decydował o życiu i śmierci, miejsca dla jego rodziny, senatorów, trybunów ludu, wojskowych i przedstawicieli tych zamożniejszych rodów. Gorsze miejsca zajmowały kobiety, biedota i niewolnicy - wszystko było uporządkowane wg zamożności, płci i statusu.
To co boli, to poziom dewastacji, której na szczęście budowla opierała się wyjątkowo skutecznie. Najpierw konstrukcję uszkodziło potężne trzęsieni ziemi w 445 roku, 83 lata później odbyły się tam ostatnie igrzyska i budowla przestała pełnić swoją pierwotną funkcję. Zniszczenia dopełniło kolejne trzęsienie ziemi w roku 1349 kiedy runęła południowa ściana zmieniając i trwale okaleczając charakterystyczną bryłę budowli. Przez długie lata sukcesywnie mieszkańcy miasta traktowali to miejsce jako zbiór materiałów budowlanych przykładając rękę do zniszczenia.
Trzeci cud to cud... średniowieczny!
Mimo, że Koloseum kojarzy się z Antykiem, zostało umieszczone na liście cudów średniowiecza. Chodziło bowiem bardziej o coś w rodzaju turystycznego przewodnika (wszyscy słyszeli zapewne o 7miu cudach świata starożytnego) dla turystów z dawnych wieków. Już wtedy, mimo że bardzo zniszczone, Koloseum zaczęło ponownie cieszyć się sławą. Wtedy też zaczęto używać dziś przyjętej nazwy 'Koloseum'. Nie pochodzi ona jak potocznie się uważa od swoich olbrzymich rozmiarów ('kolossos' to po grecku olbrzymi), ale od umiejscowionego tam wielkiego pomnika Nerona.
W początkowych latach średniowiecza zresztą koloseum stało się miejskim cmentarzem wraz z wybudowanym tam małym kościółkiem. Używano go też przez jakiś czas jako zamku obronnego. Później, po feralnym XIV wiecznym trzęsieniu ziemi było już jednak coraz gorzej. I wtedy przyszedł czas na kolejny...
Cud czwarty czyli chrześcijanie ratują koloseum.
Gdy wydaje się, że budynek gdzie żywota dokonało wielu wyznawców Jezusa chyli się ku upadkowi, nieoczekiwanie w sukurs przychodzi Watykan. W roku 1744 papież Benedykt XIV zabrania pobierania budulca z Koloseum i postanawia je chronić jako miejsce śmierci świętych męczenników. Budynek poświęcono, ustawiono krzyż i od tej pory grabież kamieni ustała. Wtedy też zapoczątkowano piękną tradycję wielkopiątkowej Drogi Krzyżowej z udziałem papieża, wychodzącej właśnie stąd.
Cud piąty to cud świata
tym razem nowożytnego. W roku 2007 przeprowadzono plebiscyt na 7 nowych cudów świata (w tym roku nasze Mazury kandydowały do kolejnej edycji - cudów świata natury). Nie dziwi nikogo fakt, że Koloseum szturmem zajęło miejsce w pierwszej siódemce.
Cudem nie jest natomiast
to, co się tu działo. O walkach gladiatorach, naumarchiach (inscenizacjach bitew morskich), wielkich igrzyskach i morderstwach na chrześcijanach i jeńcach wojennych słyszeli wszyscy. Krew w żyłach mrożą opisy i zasady, jakie temu patronowały - wszystko jest świetnie opisane na trasie zwiedzania. Wg ostatnich badań natomiast mówi się, że prawdopodobnie masowe mordy na chrześcijanach nie odbywały się tu, a w Ogrodach Nerona i w Circus Maximus. Nie oznacza to jednak, że chrześcijanie mogli czuć się tu bezpiecznie - w przerwach między walkami i przedstawieniami wykonywano tu wymyślne i ohydne egzekucje skazańców, którymi byli także i chrześcijanie.
Dziś Koloseum znów jest w kiepskim stanie. Przechodzące tędy miliony turystów w konserwacji nie pomagają, dlatego prawdopodobnie w ciągu kilku najbliższych lat, jeśli znajdą się na to fundusze, budynek zostanie poddany długotrwałym pracom konserwatorskim. I kolejny raz, słuchając słynnej przepowiedni św. Bedy z VIII wieku: „Dopóki stoi Koloseum, stać będzie także Rzym, kiedy Koloseum przestanie istnieć, przestanie istnieć także Rzym, a z końcem Rzymu nastąpi koniec świata.”, czekamy na cud!