Jest takie miejsce w Szwajcarii, które jest dla mnie kwintesencją szwajcarskości. Niesamowity porządek, czystość i dopieszczone fasady domów, w tle szczyty gór, w oddali pasące się krowy z dzwoneczkami i do tego intensywny zapach sera... Gruyeres.
Gdy tylko nie hordy turystów, byłoby tu wprost idealnie. Co roku przyjeżdża tu MILION turystów!
Ciężko im się zresztą dziwić. Miejsce jest wyjątkowo malownicze. Tuż obok Berneńskiego Oberlandu rozciąga sie płaskowyż, od którego odcina się zamek na skale i niewielkie miasteczko dookoła niego. Samochód trzeba zostawić na dole, w nowszej części miasta, więc nic nie psuje uroku tej średniowiecznej starówki. Wszystko tu jest zadbane, czyste i robiące wrażenie autentyczności. Stara część miasta jest malutka, właściwie ma jedną, główną ulicę lekko schodzącą w dół do studni i z powrotem wspinającą się do bram zamku. Po obu stronach mijamy stare domy, niesamowicie fotogeniczne z belkowanymi sufitami i wrotami stodół ze słynnymi malowidłami 'poya' z kantonu Fribourg, przedstawiającymi sielskie pasterskie życie. Wszędzie także pojawia się wizerunek żurawia (fr. grue), symbolu herbowego hrabiów Gruyeres, którzy władali dolinę rzeki Sarine (Saane) w średniowieczu. Wieże ich starego, XIII-wiecznego zamku malowniczo odcinają się od tła Alp.
Zamek, dawną siedzibę hrabiów, można dziś zwiedzać. Wejść można do autentycznych lochów z XIII wieku albo przyjrzeć się łupom wojennym po najsłynniejszej w militarnej historii Szwajcarii (wbrew pozorom ten neutralny kraj ma krótką, bo krótką historię wojenną;)) bitwie pod Murten. Jak będzie się mieć szczęście można trafić na czasową wystawę sztuki fantastycznej, które organizowane są tu dość często.
Nie bez przyczyny zresztą sztuka fantastyczna wiąże się mocno z Gruyeres. H.R.Giger, twórca postaci Obcego był Szwajcarem, który szczególnie mocno upodobał sobie to miasteczko. Do tego stopnia, że sam sfinansował powstanie muzeum-galerii swojej twórczości, poświęconej zwłaszcza jego najsłynniejszej kreaturze, Obcemu. Tuż obok muzeum znajduje się nietypowy bar, cały jakby żywcem przeniesiony z filmu - kawę pijemy siedząc na krzesłach wyglądających jak zlepek monstrualnych kości, a sufit wydaje się stworzony z gigantycznych gotyckich kręgosłupów;)
Drugi z niewątpliwych atutów Gruyeres oprócz jego uroku to ser. Ma wszystkie cechy (charakterystyczny smak i ostry zapach) aby nazwać go najsmaczniejszym ze śmierdzących szwajcarskich serów. Jest to zresztą podstawowy składnik szwajcarskiego fondue. Mało który turysta potrafi sobie odmówić spróbowania go tutaj, tak więc całe miasteczko pachnie serem. Przyczynia się z pewnością do tego Fromagerie, znajdująca się tuż za granicami miasta;)
Drugi tutejszy specjał to merengi (coś w stylu bezy) jedzona obowiązkowo z bitą śmietaną.
Jednym słowem to miód dla duszy i szczęście dla żołądka!