Góry są piękne zawsze, niezależnie od pory roku, pogody, klimatu. Wysokie, skaliste czy pagórkowate, mają w sobie coś, co urzeka, skłania do refleksji, pomaga oderwać się od tego, co na dole.
Góry to dla mnie największy atut tego miejsca. Blisko stąd zarówno w Alpy i w Jurę, ich niższą, zachodnią odnogę. To, że mieszkamy dosłownie u podnóża Reculeta, drugiego co do wysokości szczytu Jury, doceniamy zwłaszcza w słoneczne weekendy, kiedy wyjście w góry oznacza praktycznie wyjście z domu. W połączeniu z jesiennymi kolorami, które ocieplają majestatyczne pasmo Jury, taki spacer to najlepsza propozycja na spędzenie dnia.
Dziś trasa była krótka - spod pierwszego schoniska, Tiocan doszliśmy do Narderans, chatki w górach, która jest swego rodzaju schroniskiem. Od tych znanych wszystkim komercyjnych odpowiedników, różni ją to, że jest całkowicie darmowa, otwarta dla wszystkich i niepilnowana przez nikogo. Co więcej, sprawdza się to doskonale, bo każdy kto tam przychodzi czuje się odpowiedzialny za to miejsce, dzięki czemu zawsze jest porządek, znaleźć można świeczki czy drewno na opał. Piękny przykład górskiej solidarności!