Geoblog.pl    marianka    Podróże    Paris, Paris!    Najpiękniejszy Balkon Europy w Gibraltarze Północy
Zwiń mapę
2011
04
cze

Najpiękniejszy Balkon Europy w Gibraltarze Północy

 
Luksemburg
Luksemburg, Luxembourg
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 4260 km
 
Wybierałam się tu od dawna, tym bardziej byłam szczęśliwa, że w końcu mi się udało. Paryż ma całkiem blisko do sporej ilości stolic;) 

Wyprawa jednodniowa, ale bardzo udana pod względem estetycznym - u Luksemburgu słyszałam kiedyś stwierdzenie 'Małe jest piękne'. I naprawdę, to powiedzenie sprawdza się tu w 100%!
Jedynym problemem był moja boląca stopa, która sprawiała, że miałam problemy z chodzeniem. Tak czy siak, po niewielkiej stolicy niewielkiego państwa zrobiłam całkiem długą trasę;)

Luksemburg to mało znane, a naprawdę ciekawe państwo. Skolonizowane przez Rzymian, najeżdżane przez Franków, swoje prawdziwe początki datuje na 963 rok, kiedy to hrabia Zygfryd kupił od zakonu benedyktynów kawałek ziemi z małym zameczkiem nad rzeką Alzette. Zbudował tu nowy zamek, a osada, która dookoła się rozrosła zyskała nazwę Luksemburga. Odtąd i tutejsi hrabiowie zaczęli tytułować hrabiami Luksemburga. I mimo, że później dynastia Luksemburgów była jednym z najpotężniejszych rodów panujących w Europie, to niewielkie hrabstwa (a później księstwo) zawsze jakoś pozostawało na marginesie ich uwagi. Region też przerzucano z rąk do rąk, zmieniały się wpływy z niemieckich na francuskie (dlatego też mówi się tu w trzech językach: niemieckim, francuskim i luksemburskim). Mimo to, twierdza tu systematycznie tworzona była jedną z najlepszych w Europie! 

Kraj pełną niepodległość uzyskał dopiero w 1867, a dynastia Nassau, która sprawowała wtedy władzę rządzi do dziś. Wszędzie zresztą można kupić pocztówki z uśmiechniętą rodziną książęcą;)

A skojarzenia na dziś?
Z jednej strony centrum Europy, kraj-założyciel UE, centrum finansowe i administracyjne, jedno z najbogatszych państw świata, z drugiej strony, mimo wszystko, kraj pozostający (może z racji swoich rozmiarów) gdzieś na uboczu zawirowań świata.
To co mnie wzruszyło to to, że dwukrotnie brał udział w wojnach światowych, za drugim razem będąc anektowany do Rzeszy, wykazał się jednym z najprężniejszych ruchów oporu! Panująca wtedy wielka księżna Szarlotta (Charlotte, odznaczona potem Orderem Orła Białego!) i walczący w brytyjskiej armii jej syn (późniejszy wielki książę Jan) byli wtedy najlepszymi ambasadorami tego małego, walecznego państwa.

Pociąg z Paryża dojeżdża tu dość szybko, 2 godziny i jest się na miejscu. Dworzec kolejowy znajduje się kawałek od samego centrum (zwanego właśnie 'Centrum'), ale trafić łatwo. Od razu rzuca się w oczy niezwykłe położenie tego miasta - wysoki, skalny, ufortyfikowany płaskowyż otoczony z trzech stron rzekami Alzette i Pétrusse. Z czwartej strony wznosiły się niegdyś potężne mury, dziś zastąpione parkiem miejskim. Miejsce nie do zdobycia.

Na głównym placu miasta (Place de Guillame II) znalazłam bardzo przyjemne biuro IT, gdzie otrzymałam nie tylko mapkę miasta, ale i trasę proponowanego spaceru zawierającą najważniejsze luksemburskie zabytki. 

Tak więc, zapraszam na spacer;)

Zaczynamy od najważniejszego placu miasta, czyli wspomnianego Place de Guillame II. Dziś akurat miał miejsce tu targ, gdzie można było zaopatrzyć się we wszelkie lokalne specjały takie jak sery, wino, przetwory owocowo-warzywne czy kwiaty. Kolorowe kramy otaczają pomnik księcia Williama II, który przyczynił się do stworzenia pierwszej konstytucji Luksemburga. Po prawej wznosi się dumny ratusz z początku XIX wieku (w miejscu dawnego konwentu franciszkanów).

Tu w okolicy znalazłam urocze miejsce, gdzie można kupić owsiankę na wynos, a ja zjadłam śniadanie po francusku, ale z luksemburskim (czyli bliższym niemieckiemu niż francuskiemu) chlebem (a więc dobrym, ciemnym, porządnym!).

Z placu szeroka rue de la Reine prowadzi do starego Pałacu Książęcego (dawnego ratusza) mającego niezwykle harmonijną linię mimo pomieszania stylów architektonicznych (od renesansu po styl mauretańsko-andaluzyjski). Warto zauważyć też dobudowaną do pałacu od południa 'Izbę Deputowanych'. Idąc uliczkami starego miasta (a dokładniej rue du Cure) dochodzimy do kolejnego placu stolicy - Place d'Armes, przy którym mieści się Cercle Municipal, czyli pałac miejski. Bywał on siedzibą i sądu miejskiego jak i restauracji, a teraz po gruntownym remoncie jest to centrum kulturalne i wystawowe. Po drugiej stronie placu (na którym akurat odbywał się targ staroci) jest pomnik poświęcony narodowym poetom Dicksowi i Lentzowi. Idąc dalej, ulicą rue Chimay dochodzimy do placu Konstytucji, z którego rozciąga się wspaniały widok na dolinę rzeki Petrusse w dole, mosty i na miasto w oddali. Stoi tutaj 'Gëlle Fra', czyli złota Pani, symbol pamięci, najpierw o tych, którzy zginęli w czasie I WŚ, potem zamieniony w symbol luksemburskiej wolności i oporu.

To dlaczego najbardziej warto przyjść w to miejsce to wejście do podziemnych (a raczej wewnątrz-murowych) fortyfikacji - kazamat, które przez wieki chroniły miasto będąc zarówno lochami jak i magazynami broni i koszarami. W Luksemburgu zwiedzać można je w dwóch miejscach - właśnie tu (Petrusse Casemates), a trochę dalej na zachód są jeszcze bardziej słynne kazamaty połączone z kryptą archeologiczną (Bock Casemates).

To co mi się tam zwłaszcza podobało, to to, że zwiedzającym nie oszczędza się trudu:) Wąskie i plączące sie korytarze są momentami źle oświetlone, niewygodne i nierówne. Widać stare, zatarte napisy napisane rękami żołnierzy (jak moje ulubione 'Den Sand nicht vergessen', przypominające skoszarowanym o elementarnej higienie podczas korzystania z lochowych latryn...).

Kawałek dalej idąc bulwarem Roosevelta po przeciwnej stronie dochodzimy do starego kolegium Jezuitów (dziś biblioteki narodowej), mieszczącego się tuż obok najważniejszego kościoła katolickiego tego miasta, katedry Notre Dame, oczywiście gotyckiej;) Nie jest to tak imponująca świątynia jak jej paryski odpowiednik czy katedry z Reims i Chartres, na pewno bardziej surowa. Mi podobała się mniej.
Tuż obok znajduje się kościół anglikański - barokowy église Congrégation.
Z tyłu dochodzimy do bardzo przyjemnego placu Clairefontaine z jednym z najsłynniejszych pomników miasta - pomnikiem Wielkiej Księżnej Szarlotty, która gorliwie wspierała tutejszy ruch oporu.
Idąc znów kawałek na południe rue du St-Esprit dochodzimy do luksemburskiego Cité Judiclaire, czyli siedziby ministerstwa sprawiedliwości (w miejscu dawnej cytateli Św. Ducha) oraz do archiwów narodowych mieszczących się w dawnym szpitalu wojskowym.

I teraz zaczyna się jedna z najładniejszych tras naszego spaceru - przejście po fragmencie tzw 'balkonu Europy' - fortyfikacji miasta. Właśnie tę część umocnień, chemin de la Corniche nazwano 'najpiękniejszym balkonem Europy'. Chyba lepszej rekomendacji nie trzeba;)
Po drodze mijamy Muzeum Historii Miasta Luksemburg (nie byłam) i dochodzimy do kolejnych, wspomnianych już przeze mnie kazamat Bock. To miejsce uznawane jest zresztą za kolebkę miasta - odnaleziono tu mury pierwszej twierdzy z roku 963 (jej wieżę zwano 'Dziurawy Ząb'). Można to zobaczyć w znajdującej się tu krypcie archeologicznej. A panorama rozciągająca się stąd w obie strony jest rewelacyjna!
Tuż obok, wracając w stronę miasta mijamy pomnik Goethego upamiętniający pobyt pisarza w mieście.
Nie można przeoczyć też kościoła św. Michała, najstarszego romańskiego kościoła w mieście (987 r.). Kawałek dalej dochodzimy do dawnego targu rybnego, historycznego centrum miasta powstałego na starożytnym skrzyżowaniu dwóch rzymskich traktów. Znajduje się tu Muzeum Narodowe Historii i Sztuki (też nie byłam).
Odbiłam jeszcze kawałek na północ, żeby zobaczyć charakterystyczne trzy wieże - bramę stworzoną przez 'zrośnięte' trzy baszty. Nasunęło mi się skojarzenie do samego Luksemburga - trzy języki, jeden naród...

Wracając w stronę balkonu Europy możemy podziwiać śliczne uliczki miasta, rzadko trzymające linię prostą, pełne różnych bram, wykuszy, schodów. Niektóre kamienice pochodzą jeszcze z XV wieku.

LEGENDA:
Idąc znów trasą widokową nad rzeką Alzette przypomniała mi się legenda o Meluzynie. Pięknej kobiecie, w której zakochał się hrabia Zygfryd (założyciel miasta). Zgodziła się ona go poślubić pod jednym warunkiem. Że raz w miesiącu hrabia pozwoli jej zniknąć na cały dzień nie pytając się o co chodzi. Zakochany hrabia oczywiście przystał na warunek i przez wiele lat trwało ich szczęśliwe małżeństwo. Pewnego razu jednak nie wytrzymał i jego ciekawość wzięła górę. Przez dziurkę od klucza podglądnął co jego żona robi i zobaczył, że kąpie się... machając rybim ogonem! Gdy tylko syrena-Meluzyna zorientowała się, że jej sekret został odkryty wyskoczyła przez okno do rzeki i nigdy już nie wróciła. Chociaż podobno widywano ją w rzece;)

Po drugiej stronie rzeki znajduje się tzw Grund, czyli Dolne Miasto, niezwykle urokliwa dzielnica (dawna robotnicza) pełna małych kamieniczek i uliczek oraz z kościołem św. Jana Chrzciciela ze spiczastą wieżą. Tuż koło kościoła znajduje się Mur Wacława czyli średniowieczny mur obronny, którego trasa zwana jest '1000 lat w 100 minut'. Do starego, górnego miasta można wrócić z Grund przez jeden z najlepszych luksemburskich środków lokomocji, windę, wykutą w litej skale.

Zamiast wracać jednak od razu do miasta, można przejść się jeszcze malowniczym parkiem utworzonym w dolinie rzeki Petrusse. Miniemy tu skalny kościółek - kaplicę św. Kwiryna, miejsce kultu w starożytności i w średniowieczu (obecna postać pochodzi z XIV w.). Przechodzimy też pod dwoma bardzo charakterystycznymi, zapierającymi dech w piersiach mostami - Wiaduktem (o 24 łukach) oraz Mostem Adolfa zbudowanym w pierwszych latach XX wieku, w tamtych czasach będący największym kamiennym łukiem na świecie.

Zygzakowatą ścieżką wracamy na górę, do Górnego Miasta na skale. Rzut oka na kasyno z roku 1882, dziś muzeum sztuki współczesnej.

Tu można by zakończyć spacer, ale skoro i tak musiałam wrócić na dworzec skorzystałam z trasy, która tam wiodła, a przy okazji pozwalała zobaczyć najciekawsze zabytki klasycystycznej dzielnicy Gare.
Przeszłam więc przez Most Adolfa (jak ja nie lubię wysokości!) dochodząc do Place de Metz z monumentalnym budynkiem Banku (to najbardziej ubankowiony kraj na świecie;)). W okolicy mieści się zresztą wiele innych, potężnych budowli, jak np. siedziba ArcelorMittal. Ja zatrzymałam się na dłużej na Place de Paris - do odjazdu pociągu miałam jeszcze trochę czasu, nie byłam prawie w stanie chodzić z powodu problemów ze stopą, no i byłam koszmarnie głodna;) Chciałam spróbować czegoś luksemburskiego, wybór padł więc na jedyne danie, które w nazwie miało słowo 'luksemburski' - na typową, luksemburską sałatkę. Łączą się tu kulinarnie wpływy Francji, Belgii i Niemiec, ale to właśnie kuchnia tych ostatnich sąsiadów jest tu szczególnie ceniona. Było widać to także i w sałatce - masa ziemniaków, kiełbasy, cebuli:) Bardzo dobra i sycąca.

W końcu nadszedł czas i pokuśtykałam do budynku dworca żegnając się z tym miastem, które szalenie pozytywnie mnie zaskoczyło!
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (13)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (4)
DODAJ KOMENTARZ
mirka66
mirka66 - 2011-09-27 06:46
Tak,Luxemburg to piekny kraj.Stolica urocza.Jak tylko czas mi na to pozwala to tam jade.Polecam rejony Schengen i winnice nad Mozela.Pozdrawiam.
 
zula
zula - 2011-09-29 19:35
Nie byłam w Luksemburgu . Dzisiaj gdy przeczytałam wspaniały opis to mogę powiedzieć ,że ...byłam !
 
mirka66
mirka66 - 2011-10-02 19:24
Marianka - polecam w Ksiestwie Luxemburg dwa miasteczka : Clervaux i Vianden.Bylam tam wczoraj i jestem zauroczona.:)))
 
marianka
marianka - 2011-10-02 23:05
Ooo, dziękuję bardzo za rekomendację;) Na razie moje wiatry wieją trochę w inną stronę, ale z przyjemnością kiedyś wrócę do Luksemburga;)
 
 
marianka
Marianka
zwiedziła 37.5% świata (75 państw)
Zasoby: 673 wpisy673 3883 komentarze3883 12828 zdjęć12828 25 plików multimedialnych25
 
Moje podróżewięcej
31.12.2021 - 01.01.2024
 
 
31.03.2016 - 26.07.2023