W autostopie lubię to, że nigdy do końca nie wiesz gdzie wylądujesz, w jaki sposób i kogo spotkasz po drodze. Że poznajesz całkiem zwykłych, dobrych ludzi, którzy zupełnie bezinteresownie wyświadczają Ci dużą przysługę. Że masz okazję porozmawiać z normalnymi mieszkańcami kraju, posłuchać ich muzyki, podyskutować o historii i poglądach. Poznać miejsce, w którym jesteś o wiele lepiej.
Tak się złożyło, że po pięciu, bardzo ciekawych stopach wylądowaliśmy na noc w mieście, w którym spaliśmy rok temu podczas wyprawy do Serbii i Bośni - w Siófoku, określanym jako 'letnia stolica Węgier'. Miasto to słynie rzecz jasna z plaż nad Balatonem. Kiedyś naprawdę musimy przyjechać tutaj tylko po to, żeby na nich posiedzieć!