Geoblog.pl    marianka    Podróże    Za Kaukazem    Ramadan!
Zwiń mapę
2010
08
wrz

Ramadan!

 
Turcja
Turcja, Nevşehir
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 2330 km
 
Rano zaczęliśmy od znalezienia wylotówki w stronę Kapadocji. Niestety o poranku stop nie szedł nam tak szybko (a najgorsze, że musieliśmy przejść koło okropnie rozjechanego kota!). Na szczęście nie minęło 10 minut i siedzieliśmy już w tirze. Wyróżniał się on tym, że w środku wszystko było futrzaste, a kierowca świetnie mówił po niemiecku (w przeciwieństwie do nas;)). Dzięki temu tym razem komunikacja szła nam nieźle. Okazało się, że jedzie on do Afganistanu! Wiezie dachówki i będzie tam jechał przez tydzień - 7000 km!
Całą drogę spaliśmy (dostałam nawet futrzastą poduszkę pod głowę) i obudziliśmy się dopiero gdy mieliśmy wysiadać, przy zjeździ na Nevsehir.
Tym razem droga wyglądała na o wiele mniej uczęszczaną, co nie wróżyło dobrze. W rezultacie musieliśmy trochę poczekać, żeby coś złapać, nie mniej jednak nie więcej niż trwa zjedzenie jednej, całej czekolady przez dwie osoby (nasz uniwersalny miernik czasu). Wsiedliśmy więc z lepkimi łapami do śmiesznego nibybusika z wesołymi ojcem i synem. Coś jednak nie za bardzo się dogadaliśmy (nic dziwnego...;)) i zamiast wysadzić nas przy obwodnicy, wysadzili nas w miasteczku Hacibektasz, wręczając na wszelki wypadek karteczkę ze swoim adresem.
Byliśmy tam chyba główną atrakcją turystyczną. Jakieś dzieciaki łaziły za nami i wołały 'Hello tourists!', absolutnie wszyscy się gapili, a jedna pani poczęstowała nas jabłkami. Dzielnie jednak przedarliśmy się przez zatłoczone centrum i rozpoczęliśmy marsz ku obwodnicy. Było strasznie gorąco, nic nie jechało, a jeśli już to po mieście, a ja miałam długie spodnie. Nie było więc nam lekko:D
Wszystko się odmieniło, gdy na swojej drodze napotkaliśmy stację benzynową, gdzie przebrałam się w szorty. Zadziałała magia gołych nóg i złapaliśmy stopa od razu. Wziął nas Ahmed-lekoman (nadaliśmy mu ten przydomek, bo w aucie miał pełno różnych leków). Zawiózł nas idealnie, bo do centrum Nevsehir i to na przystanek autobusowy, z którego odchodzą busy do Goreme - głównego centrum turystycznego Kapadocji, gdzie mieliśmy się spotkać z resztą.
Mieliśmy zapas czasu, więc postanowiliśmy przejść się po mieście, zrobić zakupy i napić się kawy. To jednak okazało się nie tak łatwym zadaniem, bowiem dopadł nas... Ramadan! Jest to tradycyjny muzułmański post zakończony trzydniowym świętem Bayram. Podczas ramadanu muzułmanie nie mogą jeść w dzień, chociaż większość tego nie przestrzega. Okazało się, że Bayram zaczyna się już następnego dnia. Miły anglojęzyczny Turek wytłumaczył nam, że niektóre sklepy mogą być pozamykane, większość tirów nie będzie jeździć, a środki transportu będą koszmarnie zatłoczone (ale za to tańsze), bo każdy ma wtedy obowiązek jechać spotkać się z rodziną.
Wracając do ramadanu, objawił się on w ten sposób, że nie dało się nigdzie siąść na kawę, ciastko czy obiad - we wszystkich kawiarniach, piekarniach itd. stoły były pozastawiane tacami z wypiekami w taki sposób, aby nie pozostawiało to wątpliwości, że TU NIE MOŻNA USIĄŚĆ I JEŚĆ. Grzecznie nam wytłumaczono, że ew. możemy sobie coś kupić na wynos i zjeść za progiem kafejki.
Na szczęście udało nam się (po wskazówkach miejscowych) znaleźć jedno, jedyne nieortodoksyjne miejsce w całym tym, nie takim małym mieście. Tam w dziwnej scenerii (fosa przez środek kawiarni wysypana kolorowymi kulkami, drewniany mostek na podłodze itp) spokojnie wypiliśmy kawę. Kupiliśmy też w mieście prażone orzeszki, pyszne śliwki i chleb.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
marianka
Marianka
zwiedziła 37.5% świata (75 państw)
Zasoby: 671 wpisów671 3877 komentarzy3877 12806 zdjęć12806 25 plików multimedialnych25
 
Moje podróżewięcej
31.12.2021 - 01.01.2024
 
 
31.03.2016 - 26.07.2023