Geoblog.pl    marianka    Podróże    Za Kaukazem    Altanka
Zwiń mapę
2010
07
wrz

Altanka

 
Turcja
Turcja, Kırıkkale
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 2159 km
 
Trasa, którą opisywałam w poprzednim wpisie prowadziła wzdłuż północnego wybrzeża, więc nie muszę mówić, że widoki były bardzo przyjemne. W Unye postanowiliśmy sobie zrobić krótką nadmorską przerwę na lody.
Gdy szliśmy sobie nadmorskim traktem powoli z lodami (moje krótkie spodenki jednak trochę zwracały uwagę - mimo, że wiele kobiet chodzi bez chust, to jednak mają nogi przynajmniej do kolan zakryte), jeden z przejeżdżających tirów zaczął na nas trąbić i zatrzymał się ze 100 metrów przed nami. Nie wiedzieliśmy do końca o co chodzi, ale oczywiście podeszliśmy i gdy tylko otworzyliśmy drzwiczki rozległo się wesołe 'Marija! Rafael!'. Okazało się, że to nasza dwójka tirowców od orzeszków laskowych! Czadowo, że na nich trafiliśmy, zwłaszcza, że korzystając z okazji pojechaliśmy z nimi (nieco przysypiając) aż do Kirikkali. Trochę przez to nadłożyliśmy drogi, ale za to jechaliśmy jedną z najbardziej tranzytowych dróg w kraju, gdzie o wiele łatwiej złapać stopa.
Gdy wysiedliśmy było już ciemno. Nasi przyjaciele jechali dalej do Ankary i wysadzili nas przy zjeździe na Nevsehir (miasto-punkt startowy w Kapadocji). Zastanawialiśmy się co począć - chcieliśmy gdzieś rozbić namiot, ale wiadomo - noc i ciemność robią swoje i trochę baliśmy rozkładać się zaraz przy drodze, zwłaszcza, że w pobliżu było już miasto i żadnych większych zarośli. Lepszym pomysłem wydawało nam się złapanie czegokolwiek w stronę Kapadocji i poproszenie o wysadzenie gdzieś w polu. Z drugiej strony wieczorna pora nie sprzyja łapaniu stopa - nie żebyśmy bali się, że nocą jeżdżą jacyś gorsi ludzie, ale raczej, że kierowcy bardziej mogą się nas bać.
Tak czy siak ruszyliśmy zjazdem na ekspresówkę na Nevsehir. Gdy chwilę później naszym oczom ukazała się stacja benzynowa postanowiliśmy zrobić sobie przystanek na umycie zębów i przebranie długich spodni. Niewiele myśląc przebiegliśmy przez autostradę na drugą stronę. Na większości stacji benzynowych w Turcji panuje wspaniały zwyczaj stawiania przed budynkiem foteli, krzeseł bądź wręcz kanap do siedzenia. Strasznie nam się to podobało. Jeszcze bardziej nam się spodobało, gdy usiedliśmy na nich, żeby wyciągnąć kosmetyczki, a przyjemny pracownik stacji sam z siebie przyniósł nam po herbacie!
Gdy tak siedzieliśmy sobie tam i zachwycaliśmy się turecką gościnnością, Rafał wpadł na genialny pomysł, żeby zapytać się facetów ze stacji czy wiedzą czy gdzieś w okolicy nie da się spać (właśnie, nauczyliśmy się kolejnych dwóch słów po turecku: czador - namiot, szehir - miasto). W rezultacie migowej pogawędki okazało się, że za stacją benzynową jest przyjemna, osłonięta altanka pod którą możemy sobie rozbić namiot. Sam szef stacji nas tam zaprowadził, zapewnił, że to no problem, przedstawił się, zaprosił na kawę, a gdy rozłożyliśmy namiot przyszedł z rozkazu żony, żeby nam zrobić zdjęcie dla swoich dzieci:D
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
marianka
Marianka
zwiedziła 37.5% świata (75 państw)
Zasoby: 673 wpisy673 3883 komentarze3883 12828 zdjęć12828 25 plików multimedialnych25
 
Moje podróżewięcej
31.12.2021 - 01.01.2024
 
 
31.03.2016 - 26.07.2023