Geoblog.pl    marianka    Podróże    Za Kaukazem    Garni & Geghard
Zwiń mapę
2010
21
sie

Garni & Geghard

 
Armenia
Armenia, Garni
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 81 km
 
Konczac relacje z dnia poprzedniego, dodam jeszcze, ze koncert na fontanny (ktorych bylo naprawde duzo, naprawde wysokich i naprawde kolorowych) sprawil, ze miasto wydalo nam sie o wiele przyjemniejsze i pelniejsze zycia (chociaz akuart plac Republiki dosc nam sie podobal). Duze wrazenie robila synchronizacja fontann i wymyslne ksztalty, jakie przybieraly strumienie wody. Powoli zaczelo sie sciemniac, wiec i atmosfera zrobila sie romantyczno-telenowelowa:) Ogolna harmonie i milosc zaklocaly tylko tlumy ludzi, ktore wciaz zaslanialy nam widoki nieustannie pstrykajac sobie fotki. Calosc trwala godzine, przynajmniej tak nam sie wydaje, poniewaz pod koniec wymieklismy i ewakuowalismy sie z placu.
Chlopcy zrobili nam niespodzianke i kupili olbrzymiego arbuza, ktorego z trudem potem nosili. Wracalismy metrem. Jest to zdecydowanie najlepszy srodek transportu tutaj. Dowolna odleglosc pokonana za jego pomoca kosztuje zawsze 50 AMD (czyli niecale 50 gr), a co wiecej w podziemiach panuje chlod, tak przez nas tu poszukiwany. Najwieksza atrakcja zdecydowanie byly dla nas schody ruchome (kto by pomyslal:)), ktore sa duzo dluzsze i szybsze niz nasze.

Rano mielismy wstac dosc wczesnie, aby pojechac do Garni i Geghard - stalego zestawu zabytkow odwiedzanych przez erewanskich turystow. Udalo nam sie umowic z taksowkarzem z przedwczoraj - Misza, nowym przyjacielem Karola. Przyjechal on po nas wraz ze swoim kumplem z samego rana. Niestety kolega Miszy okazal sie byc bardziej przedsiebiorczy i sklonny do targowania... ale i tak ta opcja byla dla nas oplacalna niz jazda marszruta.

PRZERWA: opowiesc o bagazu, cz 1
Dzis rano, ok. 5 AM mial przyleciec rafalowy bagaz, ktory zdazyl juz zobaczyc wiecej swiata niz my:) Mielismy po poludniu po niego jechac na lotnisko, ale Rafal przezornie postanowil zadzwonic rano, aby sprawdzic czy jest po co. Na lotnisku w Erewaniu niestety nie cala obsluga mowi po angielsku, ale na szczescie udalo mu sie dowiedziec, ze... jego bagaz wlasnie jest w drodze (tzn juz w miescie) i za 15 minut bedzie u nas. Rafal sie nieco zdziwil, poniewaz lotniskowcy nie znali naszego adresu. Powiedzieli jednak, ze to nie jest zaden problem, bo znali nazwe ulicy, na ktorej mieszkamy (na poczatku wiedzielismy tylko to) i ze to im zupelnosci wystarczy. Troche nie chcialo nam sie wierzyc, poniewaz ulica, przy ktorej mieszkamy jest bardzo dluga, ruchliwa i zamieszkana przez tysiace ludzi. No, ale kto wie, moze maja specjalne sposoby lokalizacji:)
Gdy po pol godziny czekania nie bylo zadnej akcji, probowalismy sie ponownie dodzwonic na lotnisko, jednak bez zadnych efektow. Po dluzszym czasie jednak sie udalo, ale jedyne co uzyskalismy to numer telefonu do kuriera. Ten jednak nie mowil po angielsku, a co wiecej... siedzial w domu! Na lotnisku powiedziano nam (po kolejnych telefonach), ze teraz z nami nikt nie moze rozmawiac, bo maja gosci). Tak wiec nie pozostalo nam nic innego, jak jechac zwiedzac i odlozyc problemy na pozniej.
KONIEC PRZERWY

Jazda z Misza, jak juz pisalam 2 dni temu, to niezapomniane przezycie. To czlowiek bardzo towarzyski, chociaz ciezko przychodzilo mu niemowienie do nas per 'Czesi' i zapamietanie, ze nie mieszkamy w Pradze. Tym razem jednak stwierdzil, ze Karol 'nie nada sie pa ruski' i powinien uczyc sie ormianskiego i rzecz jasna poslubic jakas Ormianke (ktore przeciez bardzo lubi!). Na nic nie zdaly sie protesty Sabiny:) Ja i Basia mialysmy wiecej szczescia, bo zostalysmy tylko zapytane, czy mamy mezow i czy sa nimi odpowiednio Rafal i Pawel. Po naszych zdecydowanych protestach, stwierdzil, ze to dziwne, bo jestesmy bardzo krasiwe. Najbardziej jednak zajal sie Tomkiem! Stwierdzil, ze to bardzo ladny chlopiec i powinien uwazac, zeby nie porwaly go jakies Ormianki (coz za temperamentny narod:))!
W wesolej atmosferze dojechalismy do Garni, ze stoi jedyna na Kaukazie zachowana poganska swiatynia. Jest ona nieco mniejsza niz np. Partenon, ale swietnie polozona (na skarpie nad pieknym kanionem), co wyglada bardzo ladnie. Dokoola swiatyni boga Slonca (Heliosa albo Mitry) sa ruiny dawnego kosciolka i lazni rzymskich, niestety nie zachowanych. Nie musze chyba dodawac, ze nasi fotografowie mieli tu raj na ziemi.
Nastepnym punktem na dzisiejszej trasie byl monastyr Geghard. Jest on zwany monastyrem 7 kosciolow i rzeczywiscie z glownej 'nawy' mozna wejsc do malutkich oddzielnych kosciolkow - kaplic w zdecydowanej wiekszosci wydrazonych w litej skale. W jednym z nich jest bijace zrodlo, ktore bylo uwazane za swiete jeszcze w czasach przedchrzescijanskich. Na mnie calosc zrobila duze wrazenie, dopoki... nie zobaczylismy opornej owieczki, ktora byla prowadzona za mury monastyru, nad strumyk, gdzie miesci sie prastare miejsce skladania ofiary, uzytkowane do dzis (co jest raczej ewenementem w swiecie chrzescijanskim). Nie byl to przyjemny widok, co by nie mowic. Z przyjemniejszych zwyczajow, ktore sa kultywowane nad strumieniem, to drzewa sa tam obwieszone kawalkami materialu, ktore przywiazywane sa tam na pamiatke modlitw w waznych intencjach. Misza, czlowiek z praktycznym podejsciem do religii, wytlumaczyl Rafalowi, ze chodzi o to, ze idziesz do Geghard i mowisz do Boga: 'daj mi nowu maszynu' i Bog wtedy daje ci nowe auto. Bardzo prosty mechanizm:) Sabinie ze wspolczuciem poradzil, ze powinna sie goraco pomodlic, zeby Karol nie zostal w Armenii z jakas piekna Ormianka. Hihi, chyba skreslil ich zwiazek:)

Panowie taksiarze zawiezli nas do Erewania, pod ruiny twierdzy Erebuni. Tam sie z nimi rozstalismy, ale tylko na jeden dzien:D Ruiny twierdzy, ktora zostala wybudowana w prehistorycznych czasach krolestwa Urartu byly zapomniane przez wieki i dopiero, gdy w 1959 roku jakis rolnik przypadkiem znalazl tabliczke z tamtych czasow w ziemi odkryto jej istnienie. Nasuwa sie analogia do Biskupina:) Ruiny znajduja sie na wzgorzu i na pierwszy rzut oka robia srednie wrazenie. Ale potem, gdy spotkalismy grupe Anglikow oprowadzanych przez swojego ormianskiego kolege, ktory zaproponowal nam dolaczenie sie i sluchanie, sprawilo, ze odkrylismy nowa zasade - wszystko wydaje sie ciekawsze, gdy mamy przewodnika, ktory umie o tym opowiedziec:) Moze brzmi banalnie, ale dla nas bylo to spore odkrycie. Nagle bowiem okazalo sie, ze te niepozornie wygladajace ruiny to super nowoczesne miasto (nowoczesniejsze niz wspolczesny Erewan:D) z klimatyzacja, odprowadzaniem sciekow i ciepla woda! Do tego calosc byla wybudowana z mysla o tymczasowej siedzibie w trakcie rozszerzania granic krolestwa. Zaczelismy patrzec na te kamienne mury w zupelnie inny sposob:)

PRZERWA: opowiesc bagazowa 2
W poludnie Rafal znow probowal zadzwonic na lotnisko, co w koncu sie mu udalo. Tym razem nawet mial szczescie, bo kobieta przy telefonie mowila w miare po angielsku. Powiedziala, ze nie wie kiedy bagaz bedzie dostarczony, bo maja ich bardzo duzo dzis (!), ale na pewno dzis. Gdy Rafal chcial podac jej adres twierdzila, ze przeciez ma ulice, ale skoro Rafal bardzo chce, to ostatecznie moze go podyktowac.
Po poludniu zaczal dzwonic ktos z nieznanego numeru. Co gorsza ten ktos nie mowil po angielsku, a rozmowe przerywalo. W koncu po jakims czasie zadzwonil Usher, ze zadzwoniono do niego, ze bagaz bedzie za 15 minut. Problem w tym, ze my moglismy tam byc najwczesniej za godzine. Chiwle pozniej znow dzwonil Usher - poslaniec byl na miejscu. I Rafal i nasza niezastapiona, wladajaca rosyjskim Sabina probowali sie dogadac z nim. Wiadomo, nie bylo zbyt wielkich szans, zeby ktos calkiem obcy mogl bagaz odebrac. Nam tez nie usmiechalo sie odbierac go z lotniska. Gdy jednak kurier uslyszal, ze proponujemy, zeby skoro jest juz w miescie, podjechal w okolice Erebuni, stwierdzil, ze szkoda zachodu i wystarczy, jak poda sie mu numer pasportu. Tym o to sposobem, bagaz Rafala beztrosko zostal doreczony Usherowi. Niesamowite.
KONIEC PRZERWY

W drodze do centrum odwiedzilismy lokalny bazarek, gdzie zaczepila nas sprzedajaca mloda kobieta, ktora jak sie okazalo, cale zycie spedzila w Polsce, w Lodzi, skad zostala deportowana, prawdopodobnie z powodu braku waznej wizy. Jej siostra miala wiecej szczescia, bo zdazyla wyjsc za maz za Polaka:D Kupilismy u niej troche ormianskiej, aromatycznej kawy. Wszystko nam teraz nia pachnie:)
Nastepnie zwiedzilismy muzeum manuskryptow Matenadaram. Dalo sie nawet przekonac panie do znizki studenckiej. Skrupulatnie obejrzelismy udostepnione zbiory, w tym najmniejszy, miniaturowy manuskrypt, najwiekszy, wazacy 27.5 kg i podarowany przez Kwasniewskiego reprint 'O obrotach sfer niebieskich':D
Bylismy glodni i umieralismy w upale, wiec czym predzej pragnelismy schowac sie na obiad w jakims klimatyzowanym pomieszczeniu. Nie bylo to jednak tak latwe jak sie wydawalo. Oszczedze i sobie i wszystkim innym szczegolow naszych dramatycznych poszukiwan, w kazdym razie po dobrej godzinie trafilismy do przyjemnej knjpki, ktora serwowala prawdziwe ormianskie golabki - dolma w lisciach winogron. Pani kelnerka chyba widziala, ze nie wiemy na co sie decydujemy (zmylila nas ich wielkosc - 12 szt wydawalo nam sie olbrzymia iloscia, podczas gdy te golabki sa mniejsze od naszych pierogow!), wiec ku naszej radosci dostalismy darmowa dokladke! Po tym wszystkim dostalismy jeszcze znizke (chyba jako stali klienci? nie wiem czemu szczerze mowiac, ale nikt nie protestowal rzecz jasna:)).
Dzien zakonczylismy na kawie i lodach w owym mafijnym lokalu (sprzed dwoch dni) w okolicach naszego domu. Jutro rano wynosimy sie calkiem z Erewania, a co gorsza z mieszkania Ushera, ktorego juz nam glupio az tak wykorzystywac.

A na koniec dowcip, ktory wciaz nas bawi: 'A pamietacie psa?'
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (6)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (2)
DODAJ KOMENTARZ
mirka66
mirka66 - 2012-11-19 10:53
Milo mi wpisac 800-tny komentarz.
Mam w planach na przyszlosc wyjazd- Gruzja,Armenia,Azerbejdzan.
Moge w razie potrzeby zasiegnac od Ciebie informacji.???
 
marianka
marianka - 2012-11-19 12:24
Mirko, będę zaszczycona!
 
 
marianka
Marianka
zwiedziła 37.5% świata (75 państw)
Zasoby: 673 wpisy673 3883 komentarze3883 12828 zdjęć12828 25 plików multimedialnych25
 
Moje podróżewięcej
31.12.2021 - 01.01.2024
 
 
31.03.2016 - 26.07.2023