Gdy rano sie obudzilismy czulismy wielka potrzebe wziecia prysznica!
Do tego popsula sie pogoda (tzn rano bylo jeszcze pochmurnie, dopiero po poludniu bylo gorzej) i dalej bylismy dosc zmeczeni, wiec jechalismy sobie powoli.
Z wydarzen dnia nadmienic mozna tylko, ze zatrzymalismy sie w Oldersfjord, gdzie zaczyna sie droga na Nordkapp i jest sklep z pamiatkami, przy ktorym zatrzymuja sie cale autokary z Japonczykami i Niemcami. Byl to nawet smieszny widok, gdy obserwowalismy szturm Japonek z kalkulatorami w rekach na kase tego sklepiku:)
Wiedzielismy, ze w Skaidi jest kemping i chcielismy tam spac. Mimo, ze to malutkie miasteczko, szukalismy go dlugo, nie mowiac juz o tym, ze ludzie tez nas troche wprowadzili w blad. Nie mniej jednak, odnalezlismy go (i o dziwo byl bardzo bardzo tani) i gdy juz mielismy sie myc, dokonalismy strasznego odkrycia!
Kemping ten byl tak tani, poniewaz przy prysznicach znajdowal sie koszmar z moich snow - automat, ktory po wrzuceniu 10 NOK (troche ponad 5 zl) przez 4 minuty lal wode. To bylo okropne, nawet gdy ma sie 20 NOK:)
Zjedlismy porzadna kolacje wieczorem, dlatego tez kazdy z nas mial szalone sny w nocy. Rafalowi snil sie Czekierda, ktory uczyl nas latac na helikopterze:)