Dzis napinania ciag dalszy, juz bardzo blisko celu! Pogoda bardzo przyjemna.
Dzien zaczal sie dosc emocjonujaco. Zdazylismy zjesc owsiane i ruszyc w droge, gdy po przejechaniu moze z pol km zauwazylam przy drodze bardzo dziwnie zachowujaca sie kobiete. Zatrzymalam sie, bo wydawalo mi sie przez moment, ze czegos chce. Wtedy zapytala sie czy mam telefon, a ja zobaczylam, ze ma zakrwawione pol twarzy, a za nia widac koniuszek auta, ktore troche spadlo ze skarpy i zatrzymalo sie na drzewie. Zaraz nadjechali chlopcy, ale zanim zdazylismy wyciagnac nasze telefony i zadzwonic na pogotowie na szczescie nadjechal jeszcze jeden facet - Norweg, ktory zadzwonil. W aucie byl jeszcze ranny kierowca, starszy pan w dosc zlym stanie. Na szczescie zaraz przyjechal pierwszy ambulans. Zanim przyjechala druga karetka, chlopcy pomogli pierwszej ekipie ratowniczej wyciagnac rannego kierowce z auta, a ja pomagalam opatrzyc sie jego zonie, ktora byla w strasznym szoku. Bardzo szybko nadjechakl drugi ambulans i dwa wozy strazy pozarnej, policja i... fotografowie (ale to chyba byli policyjni). Cala akcja byla bardzo sprawna, bylismy pod wrazeniem. Nie wiedzielismy potem czy mamy zostac czy nie, wiec stalismy i snulismy domysly jak to sie moglo stac, bo wygladalo to dziwne. Na koncu dowodzacy akcja na nasze pyatnie czy mamy zostac czy nie, zaprosil nas na kawe. T bylo mile, ale i tak pojechalismy dalej.
Przezylismy drugi szok cenowy, gdy w sklepach zobaczylismy mleko i snickersy po 10 zl.
No i jestesmy juz nad Oceanem Arktycznym!