Gdy obudzilismy sie o 7:30 deszcz lal dalej, wiec zgodnie zjedlismy paczke ciastek i poszlismy spac dalej. Gdy sie obudzilismy byla juz 11 i deszcz wlasnie konczyl padac. Zwinielismy sie szybko i ruszylismy w droge. Wiatr byl okropny i wial nam w twarze i do tego bylo cholernie zimno, 4 stopnie!
Zrobilismy tylko przystanek na wedzona biala rybe z jeziora Inari. Smakuje podobnie do makreli, ale jest od niej duzo delikatniejsza i mniej tlusta:)
Jechalismy caly dzien. Bylo dosc ciezko, bo zaczal sie jeszcze bardzo pagorkowaty teren (do tego jak wialo, to moja masa wraz z rowerem byla niewystarczajaca i potrafilo mnie przewiac na druga storne drogi!). Dopiero wieczorem troche wiatr zelzal i udalo nam sie dotrzec do Norwegii.