Feralne miejsce, a to dlatego, ze wlasnie tu pierwszy raz zlecialam z roweru. Nie zauwazylam zatrzymujacego sie rafala, wiec jadac tuz za nim, z calym impetem wjechalam w niego (tzn. w ostatniej chwili probujac go wyminac zahaczylam o jego bagaz). Polacialam jak dluga i rozwalilam sobie: lewe biodro, lewy lokiec, lewe kolano, prawa kostke. Poszedl mi tez niestety lewy pedal od roweru. Na szczescie chyba lepiej to wygladalo niz rzeczywiscie mi zaszkodzilo. Moze brzmi to malo wiarygodnie, ale latwiej mi bylo jezdzic niz chodzic:) Nie mowiac juz o tym jak budzilam litosc i wspolczucie wsrod ludzi na zabandazowane kolano (i jakim sie czulam bohaterem):D
Gorzj bylo z pedalem, bo trzeba bylo znalezc jakis sklep z czesciami rowerowymi, a Litwie akurat trwal w najlepsze dlugi weekend. Na szczescie Piotrusiowi w koncu udalo sie kupic dwa nowiutkie pedaly, tak wiec moj rower zostal uratowany.