Geoblog.pl    marianka    Podróże    Złota jesień w Korei Południowej    Co za miasto, ten Seul!
Zwiń mapę
2022
02
lis

Co za miasto, ten Seul!

 
Korea Południowa
Korea Południowa, Seul
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 0 km
 
Co to jest za miasto, Seul!
Jedna z największych metropolii świata (w seulskim obwarzanku mieszka 25 mln ludzi!), jedno z najbogatszych miast świata (po Tokio, NY i Los Angeles) i 11ste najczęściej odwiedzane miasto świata. Jedno z miast o najwyższym standardzie życia w Azji.
Do tego historycznie o niesamowicie wadze strategicznej - „podczas walki o władzę na terenie Półwyspu Koreańskiego, ten kto objął panowanie nad rejonem Seulu mógł rządzić całym krajem. Wynikało to z przecinania się w stolicy kilku ważnych szlaków handlowych” (za Wikipedią).

Co ciekawe, mimo, że Seul został niemal doszczętnie zniszczony podczas Wojny Koreańskiej, to został odbudowany z rozmachem. A do tego szczyci się aż 5 miejscami z listy Unesco (swoją drogą, które miasto/metropolia na świecie ma więcej osobnych wpisów Unescowych? Londyn ma 4, Paryż nawet wliczając Fontainebleau ma 3, Rzym z Tivoli też 3).
W swoich granicach ma też przepiękny Park Narodowy Bukhansan.
No, przyznacie, że powodów do odwiedzenia Seulu jest aż nadto!

*

Zwiedzanie zaczęliśmy łagodnie - od imponującego, acz łagodnego w linii Dongdaemun Design Plaza. To połączenie muzeum designu, inkubatora dla młodych projektantów, sal wystawienniczych i dodatkowych atrakcji typu kawiarnia czy absolutnie najpiękniejsza i najbardziej przestrzenna sala zabaw dla dzieci jaką w życiu widziałam (do tego niemal pusta!!). Całość mieści się w futurystycznym budynku projektu Zahy Hadid, opisanym jako "największa na świecie amorficzna struktura trójwymiarowa".

*

Dalej nasz szlak prowadził przez największą klasykę Seulu - wspaniałe pałace królewskie najznamienitszej chyba koreańskiej dynastii Joseon (władali Koreą przez imponujące 500 lat, od 1392 do 1897 r.). Odwiedziliśmy dwa z pięciu najważniejszych pałaców ulokowanych w tym mieście.
Pierwszy z nich Changdeokgung pochodzi z XIV wieku, zniszczony został przez Japończyków na początku XVII w., odbudowany i jeszcze raz ciężko zniszczony przez Japończyków na pocz. XX wieku (podobno jedynie 30% pałacu przetrwało drugą fazę zniszczeń) i znów odbudowany. Podobno był jednym z ulubionych pałaców koreańskich królów i trudno się temu dziwić - jest wkomponowany w spory i wspaniały park. Całość do tego stopnia jest imponująca, że została uhonorowana własnym wpisem na listę UNESCO.

Drugi pałac, który odwiedziliśmy był od pewnego momentu główną siedzibą królów, Gyeongbokgung. Bardzo podobnie do poprzedniego, ten też został zbudowany w XIV wieku, a w XVI zdewastowany przez Japończyków. Przez prawie 300 lat jego szczątki niszczały, aż odbudowano go w połowie XIX w. z niesłychanym rozmachem. Pałac doczekał się ponad 500 budynków w tzw. układzie labiryntowym, Dziedzińca Zewnetrznego - dla oficjeli, i Wewnętrznego z prywatnymi kwaterami rodziny królewskiej. Wszystko to na powierzchni ponad 40 hektarów.
Pałac jednak nie miał szczęścia - zaraz potem, na początku XX wieku ponownie zniszczyli go japońscy okupanci. Systematycznie zastępowali imponujące gmachy królewskie swoimi kwaterami wojskowymi, niszcząc 90% zabudowy.
To tej mizerii dziś znów nie ma ani śladu - pałac ponownie imponuje i zachwyca. Od głównej bramy Gwanghwamun, przez salę tronową i Krolewsja Salę Bankietową na wodzie, mały pawilonik Hyangwonjeong na sztucznej wysepce na jeziorku, po tło z majestatycznej góry Bugak. Oby zła passa pałacu minęła juz na dobre!

Na 'klasycznej' ścieżce po Seulu musi znaleźć się też świątynia Jongmyo, również uhonorowana własnym wpisem na listę Unesco. Jest to najstarsza zachowana królewska świątynia konfucjańska! Tak jak oba pałace, również pochodzi z XIV w. (i w momencie budowy uważana była za najdłuższy budynek w Azji) i tak samo została zniszczona przez Japończyków w wieku XVI. Szczęśliwie odbudowana w 1601 roku, stoi po dziś dzień. Świątynia jest położona w sporym parku - jej zwiedzanie jest więc podwójną przyjemnością.
Uwaga:
Warto wiedzieć, że zwiedzanie Jongmyo we własnym zakresie jest możliwe tylko w weekendy. W tygodniu możliwe jest wejście tylko z przewodnikiem w turach co 2h (10:00, 12:00, 14:00, 16:00). Bilet kosztuje 1000 KRW.

*

Ale Seul to nie tylko pałace i świątynie. To także ciekawe dzielnice, na czele z najsłynniejszą dzielnicą-wioską Buchan Hanok. Położona na wzgórzu, łagodnie pnie się do góry alejkami z tradycyjną koreańską zabudową sprzed 600 lat (albo: udającą zabudowę sprzed 600 lat ;)). Całość faktycznie ma wiele uroku, zwłaszcza, że ze wzgórza rozciąga się widok na resztę stolicy. Efekt nieco psują totalne tłumy turystów i liczne plakaty powieszone przez zdesperowanych mieszkańców proszących o zachowanie ciszy, dobrego zachowania i poszanowania ich prywatności.

Druga dzielnica, która chyba nawet bardziej przypadła nam do gustu to Insa. Nie jest aż tak historyczna jak Buchan, zdecydowanie mniej uporządkowana, ale za to bardziej tętniąca lokalnym życiem. Wśród plątaniny maleńkich uliczek znajdziemy mnóstwo herbaciarni, koreańskich restauracji i sklepów z ceramiką.
Na obrzeżach tej dzielnicy leży nasze ulubione seulskie muzeum, Muzeum Kimchi. Niesamowicie interaktywne i przyjazne dzieciom, nawet takim, które mają 5 lat i nie mówią po koreańsku ani angielsku ;) Przybliża historię, specyfikę i sposoby wytwarzania kimchi w tak przystępny sposób, że powinno być obowiązkowym punktem dla wszelkich łasuchów. Do dziś potrafię wyrecytować: kuchnia japońska - surowe, kuchnia chińska - gotowane, kuchnia koreańska - fermentowane.
Czy wiedzieliście, że koreańską kuchnia jest jedną z kilku kuchni na świecie, uhonorowanych specjalnym patronatem Unesco (kto zgadnie pozostałe?)?

Zupełnie inny klimat ma przestrzeń w pobliżu rzeki Cheonggyecheon, przepływającej przez centrum Seulu. W latach '50 zabudowano ją drogą i zamknięto pod ziemią. Wycofano się z tego podczas rewitalizacji w roku 2005 i rzeka znów jest na powierzchni. Do tego utworzono wzdłuż jej brzegu bardzo przyjemną przestrzeń rekreacyjną. Co więcej, ponowne odsłonięcie rzeki sprawiło, że wzbogaciła się lokalna fauna, a jej okolice są chłodniejsze w upalne lata o kilka stopni Celsjusza w porównaniu do temperatury w pozostałych częściach Seulu.

Bardzo polubiliśmy także okolice nocnego targu Myeong Dong - kipiące życiem, z mnóstwem sklepików kosmetycznych i rozkładanymi wieczorem stoiskami ze wspaniałym ulicznym jedzeniem.

*

Seul to olbrzymie miasto, ale ma jeden doskonały punkt orientacyjny - wieżę N Seoul Tower położoną na górze Namsan w centrum miasta (góra jest dla Koreańczyków tak ważna, że jest nawet wymieniona w koreańskim hymnie!). Wieża ma 279 metry i jest doskonale widoczna z większości dzielnic miasta (zwłaszcza, gdy jest podświetlona nocą). Oczywiście wjazd na taras widokowy na szczycie jest olbrzymią atrakcją, chociaż nie wiem czy sam spacer przez jesienny, olbrzymi park na wzgórzu nie był dla nas nawet większą ;) Naprawdę ilości gigantycznych parków w mieście można Seulczykom zazdrościć!

Najbardziej zazdrościmy zwłaszcza Parku Narodowego Bukhansan - czy to nie prawdziwy luksus mieć park narodowy, do którego można podjechać metrem?
Sam park zorientowany jest jest w okół góry Bukhan-san, doskonale widocznej w Seulu z daleka. Większość turystów przychodzi tu, aby się na nią wspiąć, podziwiać widoki albo obserwować ptaki. Ale i miłośnicy zabytków nie będą zawiedzeni - jako, że przez wieki góra stanowiła północną granicę miasta, zobaczyć tu można resztki miejskich 500-letnich murów, bram i ponad 100 świątyń!

*

Pozostając w temacie obrzeży Seulu polecam odwiedzić zwłaszcza dwa miejsca:
* Namhansanseong - czyli górską fortecę na wschód od centrum stolicy (pierwsze budowle obronne zaczęto tu stawiać już w VII wieku). Miejsce nas oczarowało - położone jest na zalesionych (wtedy cudownie złotych jesienią!) wzgórzach, poprzecinanych murami, świątyniami i bramami. Całość rozciąga się na długość ponad 12 km. Wykorzystując strategiczne położenie, fortecę intensywnie rozwijano przez cały okres jej istnienia. Co więcej, w XVII wieku zbudowano tu całe miasto jako ’awaryjną stolicę’ na wypadek wojny - to niezwykłe podejście zostało uhonorowane wpisem na listę Unesco ("Namhan-san fortress is the only acid city built as a temporary capital in case of emergency to protect Joseon's sovereignty and independence.”).

Odradzam za to wizytę tutaj w weekend - to miejsce jest dramatycznie popularne wśród Seulczyków, do tego stopnia, że prawie nie byliśmy w stanie do niego dotrzeć (wąska droga pnąca się do położonego na górze parkingu była nieprawdopodobnie zakorkowana i zamiast jazdy 17 minut, spędziliśmy w autobusie ponad godzinę, i tak wysiadając po drodze), a kolejki do autobusu powrotnego były dłuższe niż te w Krakowie po pączki do Michałka w Tłusty Czwartek (dla nie-Krakusów - czyli nieprawdopodobnie długie!). Widząc co się dzieje, zrobiliśmy sobie dłuższy spacer przez jesienne góry do stacji Macheon (to ok. godzinna trasa, ale zdecydowanie dłużej czekalibyśmy na autobus powrotny).
* Hwaseong - to z kolei forteca i wspaniałe mury obronne na południe od Seulu, w Suwonie. Forteca pochodzi z końcówki XVIII w. i powstała w dość okrutnych okolicznościach. 

Podobno wybudować ją kazał król Jeongjo (z dynastii Joseon rzecz jasna), aby upamiętnić swojego ojca, księcia Sado. Sado był postacią delikatnie mówiąc kontrowersyjną - wiadomo, że bardzo cierpiał, był bowiem głęboko wzgardzany przez własnego ojca, niezadowolonego z każdej decyzji Sado. Nie wiadomo czy to było przyczyną czy skutkiem, ale zapadł na chorobę psychiczną (chociaż część historyków to neguje) i siał grozę w pałacu królewskim. Bił i mordował służbę, gwałcił dwórki, a po pewnym czasie zaczął grozić, że zabije własne dzieci, dziedziców monarchii. W końcu jego zdesperowany ojciec, król Yeongjo nakazał mu popełnić samobójstwo, czego Sado nie wykonał. Wobec tego Yeongjo zamknął syna w ryżowej skrzyni, gdzie w upalne lato ten pozostał bez jedzenia i picia. Ponoć jeszcze siódmego dnia od zamknięcia Sado odpowiadał ze skrzyni, ósmego dnia zaś stwierdzono jego śmierć.

Legenda powstania Hwaseong jest dość straszna, chociaż raczej powód powstania fortyfikacji był bardziej pragmatyczny - Jeongjo planował założyć w Suwonie nową stolicę. Mimo wielkich zachęt dla osadników (np. zwolnienie z podatków na 10 lat), przenosiny nie były sukcesem. Hwaseong został bardzo zniszczony podczas Wojny Koreańskiej, jednak dzięki super dokładnym planom i rysunkom sprzed 200 lat, udało się go odbudować w niesamowicie wierny sposób. Do tego stopnia, że Unesco zdecydowało się wpisać tę fortecę na listę światowego dziedzictwa.

*

Piątym seulskim punktem na liście Unesco są Grobowce dynastii Joseon. Na listę wpisano 40 grobowców w 18 lokalizacjach (nie wszystkie są w Seulu), powstałe między 1408, a 1966. Ja odwiedziłam najbardziej dogodnie położone dla mnie miejsce, czyli klaster Seonjeongneung w południowej części Seulu, w pobliżu stacji metra Seolleung. W majestatycznych kurhanach pochowani są tu król Seongjong (XV w.) i jego trzecia żona, królowa Jeonghyeon, która wydała na świat następcę tronu, również tu pochowanego króla Jungjong. Całość jest położona w malowniczym parku, stanowiącym kontrast do otaczających go wieżowców.

*

Dla nas Seul był także okazją do wypełnienia naszej podróżniczej tradycji - Rafał odwiedził tu fryzjera.

Bardzo polubiliśmy to miasto, umiejętnie łączące nowoczesność, wieżowce i postęp, z szacunkiem do mocno obecnej tu tradycji w postaci pałaców, grobowców, fortec i świątyń. Do tego górskie trasy na wyciągnięcie ręki i niekończące się stoiska z wyśmienitym i bezpretensjonalnym ulicznym jedzeniem. Z przyjemnością tu wrócę!



 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (74)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (6)
DODAJ KOMENTARZ
ciesielka
ciesielka - 2023-05-30 11:33
Jak zwykle inspirujesz.
 
stock
stock - 2023-05-30 15:38
Jeśli liczyć aglomerację, nic nie przebije Pekinu - 7 miejsc z listy. Poza tym chyba żadna stolica nie przekracza czterech.
 
Danach
Danach - 2023-06-02 11:29
Bardzo bym chciała odwiedzić to miasto po Twoim wpisie :)
 
migot
migot - 2023-06-02 23:53
No super ciekawie ten Seul wypada! to miejsce które jest u mnie na liście "mam nadzieję, że tu będzie kiedyś konferencja" ;)

A jak w porównaniu do Tokio? Gdzie Wam się bardziej podobało?
 
Marianka
Marianka - 2023-06-03 19:45
Haha, turystyka konferencyjna - popieramy!! I sani stosujemy ;)

A co do Tokio - mieliśmy oboje odczucie, że Seul to takie Tokio z amerykańskim sznytem. Długoletnią obecność Amerykanów czuć w Seulu mocno. Z tego względu chyba Tokio jest dla nas ciagle numerem jeden, jest o wiele bardziej ‚swoiste’ ;)
 
HANIAH
HANIAH - 2023-06-19 11:11
Super wyprawa! Zdjęcia jak zwykle, przecudne!
 
 
marianka
Marianka
zwiedziła 38% świata (76 państw)
Zasoby: 677 wpisów677 3902 komentarze3902 12918 zdjęć12918 25 plików multimedialnych25
 
Moje podróżewięcej
31.03.2016 - 26.07.2023
 
 
22.02.2023 - 11.03.2023