Kontekst-> Ostatnio z każdym naszym wyjazdem jest tak, że do ostatniego momentu nie wiemy czy uda nam się pojechać czy nie. I chociaż rok 2020 był jaki był, to nam szczęśliwie nie przyniósł podróżniczej posuchy.
-> Małe podróżnicze podsumowanie roku 2020:
* udało nam się odbyć 5 wyjazdów zagranicznych:
Izrael i Palestyna w styczniu we dwójkę,
Nowa Zelandia z Sydney i San Francisco po drodze,
Andora i Pireneje, Kreta i Santoryn we wrześniu oraz szybki wypad do Berlina i Łuku Mużakowa po drodze w październiku.
* Każdy, poza pierwszym, z tych wyjazdów, był w ostatniej chwili. Z NZ wróciliśmy dwa dni przed wprowadzeniem lockdownu w Polsce, dzień po powrocie z Andory wszedł w życie zakaz lotów do Hiszpanii, po powrocie z Krety Grecja zablokowała przyjazdy Polakom bez testu, a parę dni po powrocie z Berlina, Niemcy uznali Polskę za obszar wysokiego ryzyka i utrudnili przyjazdy.
* jeździliśmy też trochę po naszej okolicy uprawiając mikroturystykę. Z perełek, odwiedziliśmy malowane Zalipie, Tarnów i dostojny Wąchock, ponownie zawitaliśmy w Beskid Niski (którego nigdy dość!) i do Rożnowa, schodziliśmy dolinki podkrakowskie, szwendaliśmy się po Beskidzie Żywieckim i Tatrach. Po latach odwiedziliśmy też Poznań i bardzo szybko zaliczyliśmy stolicę.
* 15 razy leciałam samolotem
* zdobyliśmy 2 nowe szczyty z Korony Gór Świata (Palestyna i Andora) i żadnego nowego z Korony Gór Polski (chociaż powtórnie stanęliśmy na szczycie Skrzycznego)
* odwiedziłam 10 obiektów z listy Unesco
* sumarycznie podczas tego roku byliśmy w 88 różnych miejscowościach. Myślę, że to całkiem niezły wynik jak na ten rok!
-> Wracając do wypadu na Maltę, lot Ryanairem mieliśmy w piątek, a dzień wcześniej miała się odbyć przedświąteczna konferencja ministra zdrowia. Baliśmy się zakazu przemieszczania lub podróżowania, szczęśliwie nic takiego nie weszło w życie. Następnego dnia więc nasz nowy członek rodziny, Weronika, odbyła swój pierwszy lot w życiu, o dwa dni pobijając rekord Róży (czyli pierwszy raz leciała mając 2 miesiące bez 3 dni;)).
-> Sytuacja na Malcie w obecnej chwili wygląda tak:
* po przylocie wymagane jest okazanie dwóch wypełnionych formularzy oraz negatywnego testu PCR. Na szczęście jest też możliwość zdobienia ich na maltańskim lotnisku, na koszt Malty. Trzeba się wtedy oczywiście liczyć z tym, że można wylądować na kwarantannie, gdyby wynik był dodatni. Nas to oczywiście nie zraziło :) Cała procedura jest przeprowadzana bardzo sprawnie, na wyniki czekaliśmy może 15 minut. Co ciekawe, mimo, że po przylocie testy wymagane są nawet od 2 miesięcznego niemowlaka (nie mogąc znaleźć stosownej informacji, pisałam z pytaniem do maltańskiej ambasady), to na lotnisku nikt testów dzieciom nie robił (Róży też nie).
* restrykcje są podobne jak u nas - restauracje oferują jedynie wynosy, zamknięte są sklepy 'nie pierwszej potrzeby' i fryzjerzy (więc niestety nie mogliśmy dopełnić naszej tradycji!), nie działają muzea. Gozo jest zamknięte dla ruchu turystycznego. Noszenie masek jest obowiązkowe (kontrole są przeprowadzane nawet w terenie na odludziu, o czym się szybko przekonaliśmy - szczęśliwie skończyło się tylko na ostrzeżeniu). Transport publiczny działa. Co ciekawe, inaczej niż u nas, tam hotele działają normalnie (z tym, że w reżimie sanitarnym), natomiast zakazane są msze.
* bardzo dużo przydatnych informacji na temat sytuacji na Malcie znaleźliśmy na stronie
maltaigozo.pl (tutaj znajdziecie najwięcej szczegółów dot. obostrzeń obowiązujących do 11.04, po 12.04 i od 1.06).
-> Aby wrócić do Polski trzeba również wypełnić 2 formularze oraz przedstawić negatywny wynik testu na Covida zrobiony nie wcześniej niż 48 h przed przekroczeniem polskiej granicy (akceptowane są testy PCR i antygenowe). Obowiązuje to także 2-miesięczne niemowlęta :)
Pro tip: na Malcie można za darmo zrobić takie testy, wystarczy zadzwonić na infolinię, zgłosić, że test jest potrzebny w związku z podróżą i podać wszelkie dane. Rejestracja jest super sprawna, a testy naszej całej rodziny w wyznaczonym terminie zajęły może z 15 minut już z czekaniem (co ciekawe - zostały przeprowadzone na świeżym powietrzu, przed szpitalem). Wynik przychodzi na maila (antygenowy do 24 h, PCR do 72 h).
SzczytRelacji z wejścia na najwyższy szczyt Malty,
Ta'Dmejrek, można w internecie znaleźć sporo. I wszystkie potwierdzają jedno - cała trudność leży w tym, żeby do znaleźć! Co lepsze, Maltańczykom ewidentnie nie zależy na tym, żeby ten szczyt oznaczyć, dlatego jest aż 3 pretendentów do miana najwyższego punktu Malty (wszystkie szczęśliwie leżą blisko siebie, na południowym brzegu wyspy, na
Klifach Dingli). Zaopatrzeni w trzy komplety współrzędnych postanowiliśmy na wszelki wypadek oczywiście zdobyć wszystkie trzy miejsca we czwórkę.
Taksówką (polecam aplikację ecabs!) podjechaliśmy na parking
Dingli Cliffs, znajdujący się tuż pod najbardziej na wschód wysuniętym punktem pierwszym (prawdopodobnie faktycznie najwyższym). Najwyższy pagór oznaczony jest nawet małą wieżyczką z kamieni, przy której zrobiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcie. Wysokości może nie ma imponującej, ale to wejście było miłą inauguracją sezonu :)
Dalej ruszyliśmy na spacer na zachód trasą wzdłuż klifów, przy okazji zaliczając pozostałe dwa punkty. Nosidło właściwie nam się nie przydało - wózek i ręce dały radę :)
*
Z kronikarskiego obowiązku zanotuję, że podczas tej podróży odwiedziliśmy jeszcze:
* cichą Mdinę i Rabat,
* Sliemę i zatokę Balluta,
* Meliehę i przeuroczą Popeye Village (którą jednak teraz podziwiać można tylko z brzegu),
* Mostę z bazyliką z trzecią co do wielkości kopułą w Europie,
* Gżirę z wioską kaczek i fortem Manoel
* Valettę i 3 Miasta.
O części z tych miejsc pisałam w relacji z mojej
podróży na Maltę sprzed (o matko, to już tyle?!) 7 lat. Zapraszam! :)