Geoblog.pl    marianka    Podróże    Kraj Długiej Białej Chmury    Góra Przeznaczenia
Zwiń mapę
2020
01
mar

Góra Przeznaczenia

 
Nowa Zelandia
Nowa Zelandia, Tongariro
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 2431 km
 
Tongariro - Góra Przeznaczenia

-> Najsłynniejsze szlaki w pobliżu:
* Tongariro Alpine Crossing, jeden z Great Walks
-> Sceny z Władcy Pierścieni/Hobbita kręcone w pobliżu:
* Góra Przeznaczenia (Mt Ngauruhoe, Tongariro National Park)
* Emyn Muil, równina Gorgoroth, Mordor (stok narciarski Whakapapa)
* Mordor, zbocza Góry Przeznaczenia (stok narciarski Tukino)
* Czarna Brama Mordoru (pustynia Rangipo)
* Rzeka Anduina (rzeka Rangitikei)


Któż z nas nie chciałby się chociaż odrobinę poczuć jak bohaterski Frodo i wspiąć na zbocze Orodruiny w sercu Mordoru?

Mało kto jest w stanie oprzeć się tej pokusie, a świadczą o tym tłumy ludzi odwiedzających Tongariro National Park każdego dnia. Tutejszy wulkan Mt Ngauruhoe grał we Władcy Pierścieni Górę Przeznaczenia (Mount Doom), a niesamowity wulkaniczny krajobraz posłużył jako tło do scen kręconych w Mordorze. Ale żarty na bok, bo Tongariro i bez filmowej sławy jest niesamowite i wierzę, że nie wszyscy przybywają tam mamieni wizją ujrzenia Mordoru na własne oczy. 
Po pierwsze sam parkowy krajobraz jest niesamowity - księżycowy, wulkaniczny płaskowyż w cieniu 3 surowych wulkanów Ruapehu, Ngauruhoe i Tongariro, przechodzący w alpejską łąkę z jednej i soczysto-zielony las z drugiej strony.
Po drugie tutejszy park narodowy jest najstarszym obszarem chronionym w Nowej Zelandii, wpisanym do tego na listę UNESCO.
A po trzecie, prowadzący tędy szlak Tongariro Alpine Crossing ma niecałe 20 km i idealnie nadaje się do przejścia w jeden dzień. Jest zresztą ogłoszony jednym z najpiękniejszych jednodniowych szlaków na Ziemi.

To wszystko sprawia, że Tongariro jest jednym z najczęściej odwiedzanych przez turystów miejsc w NZ. Szalonej popularności nie zgasiło ogłoszenie szlaku jednym z Great Walks (a więc konieczności zarezerwowania limitowanych miejsc noclegowych na trasie) - w końcu 20 km spokojnie można przejść jednego dnia. Wprowadzono też limit na długość postoju aut na parkowych parkingach - maksymalnie 4 godziny, co oczywiście nie wystarcza na przejście całego szlaku. Turystów to absolutnie nie odstraszyło, ale rozwiązało za to problem tabunów źle zaparkowanych aut, blokujących wąskie drogi dojazdowe do parku. A do tego znacznie ożywiło okoliczną branżę turystyczną - wielkim wzięciem cieszy się bowiem usługa transferu turystów z pola namiotowego/hotelu na początek trasy i ich odbiór o ustalonej godzinie (oraz wysyp prywatnych parkingów w pobliżu startu szlaku).

*

Aktywne zwiedzanie to nasza ulubiona forma wypoczynku, ja uwielbiam Władcę Pierścieni, a zdjęcia krajobrazów z Tongariro od dawna rozpalały naszą wyobraźnię - oczywiście zamierzaliśmy zasilić szeregi przemierzających wulkaniczne pustkowie. Już na parę dni wcześniej zaczęliśmy obmyślać plan przejścia Tongariro Alpine Crossing. Mój rozkochany w ultramaratonach mąż marzył o tym, żeby ten szlak przebiec, a że ma wyjątkowo wyrozumiałą żonę, postanowiliśmy przejście zaplanować tak, aby mu to umożliwić.

Oto co musieliśmy wziąć pod uwagę:
* szlak ma 19.4 km, jego przejście w normalnym tempie zajmuje ok. 7-8 godzin;
* szlak można przejść w jednym z dwóch kierunków: z południowego zachodu na północ (start na parkingu Mangatepopo, koniec na parkingu Ketetahi), lub odwrotnie, z północy na południowy zachód (Ketetahi -> Mangatepopo). Większość wybiera tę pierwszą opcję, ze względu na znacznie mniejszą sumę przewyższeń (766 m kontra 1126 m);
* trzeba się zaopatrzyć we własny prowiant i wodę, bo po drodze nie ma po drodze żadnych punktów oferujących jedzenie i picie;
* ze względu na limit czasu na parkingu trzeba sobie załatwić transfer na start (tu uwaga: niektórzy przewoźnicy wymagają zrobienia rezerwacji na min. dwie osoby, nie do końca chcą przewozić dzieci itd., radzę dobrze zrobić research przed taką rezerwacją - nam dzień przed nie udało się już znaleźć nic sensownego) lub inną opcję parkingową.

My ostatecznie zrobiliśmy tak:
1. Zebraliśmy się bardzo wcześnie rano i Rafał zawiózł mnie i Różę na start w Mangatepopo. Oprócz naszej 2.5-latki miałam ze sobą nosidło i zapas prowiantu i wody. Strzelam, że sumarycznie ok. 18-19 kg.
2. Na parkingu w Mangatepopo musiałam odpowiedzieć na krzyżowy ogień pytań strażników na temat tego czy na pewno wiem co robię wybierając się w trasę z dzieckiem, czy mam ze sobą prowiant i czy obiecuję zawrócić, jeśli tylko gorzej się poczujemy (ze względu na liczne wypadki i przybywających tu niefrasobliwych i źle przygotowanych turystów, strażnicy są dość czujni i z tego co widziałam uczulają wielu odwiedzających na możliwe gwałtowne zmiany pogody, konieczność wzięcia prowiantu itd.)
3. Powoli ruszyłyśmy z Różą na szlak. Jak pewnie pamiętacie z poprzednich wpisów nasze dziecko nie przepada za aktywnością fizyczną, więc po mozolnym przejściu 500 metrów usłyszałam, że pozwala mi się wsadzić do nosidła i nieść. Nasze tempo się więc niezbyt zmieniło - obładowana wlokłam się w tempie dwulatki :)
4. Rafał tymczasem przejechał autem w okolice Ketetahi, zostawił tam auto na nieco oddalonym nieparkowym parkingu (a więc takim, gdzie mogło ono stać dłużej) i biegiem ruszył w na szlak. On również na trasie spotkał strażników, którzy ewidentnie wzięli go niespełna rozumu. Trudno im się dziwić, bo na ich pytania radośnie odpowiedział, że w sumie nie ma prowiantu, bo z drugiego końca szlaku idzie jego żona z dzieckiem i zapasami, a plan jest taki, że do nas dobiegnie zanim zgłodnieje :D
5. Mimo to puścili go dalej i jakieś 2:30h później faktycznie spotkaliśmy się na trasie. Za mną były mozolnie pokonane 4-5 kilometrów z licznymi przystankami ('Mamo, jestem głodna!') i szczęśliwie niewielkie przewyższenie, za nim cała reszta i najwyższe punkty na trasie. 
6. Tutaj nastąpiła zamiana i uroczy ciężar powędrował na plecy Rafała. Który to obrócił się o 180 stopni, aby razem ze mną (w normalnym już tempie :D) przejść prawie cały szlak jeszcze raz :)

Podejrzewam, że Rafał był jedną z nielicznych osób, która miała okazję stać na szczycie malowniczego Czerwonego Krateru dwa razy tego samego dnia. Nawet trochę mu tego zazdroszczę, bo widoki były obłędne - na sąsiednią filmową Górę Przeznaczenia, na błyskające w słońcu Szmaragdowe Jeziorka o niesamowitych kolorach, na wnętrze Czerwonego Krateru, na fumarole czyli siarkowe wyziewy i na czarne rumowiska lawy.
Byliśmy też świadkami zapierającej dech w piersiach akcji ratowniczej z użyciem helikoptera, który zabrał kogoś, kto uszkodził sobie nogę schodząc z wulkanu po stromym rumowisku. A przyznam szczerze, że niełatwa to sztuka - mimo wielkiej ostrożności i nam zdarzyło się parę razy zsunąć w dół. Zejście z Czerwonego Krateru to zdecydowanie najtrudniejszy kawałek szlaku.

Dalej pozostało nam już minięcie Szmaragdowych Jeziorek, a potem Niebieskiego Jeziora, zrobienie ostatniego miliona zdjęć i marsz ostatnim fragmentem szlaku poprzez przyjemny, zielony las wprost do parkingu Ketetahi. 
Uwierzcie, po takim dniu piwo i stek smakowały jak nigdy!



 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (21)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (10)
DODAJ KOMENTARZ
genek
genek - 2021-01-28 00:01
Organizacja świetna!! Nam na Tongariro Crossing nie było dane się dostać , z niewiadomych powodów akurat tego dnia szlak był zamknięty. Miejsce obłędne
 
zula
zula - 2021-01-28 06:20
Ależ widoki...opis fantastyczny. Zdjecia - przepiękne a zdjęcie Roży prosto na konkurs ,,na turystycznym szlaku,,.
Jesteście Wielcy - gratuluje !
:)
 
stock
stock - 2021-01-28 08:28
Ładnie tam, choć poziom skomplikowania logistycznego mnie trochę zniechęca. Brawo za wytrwałość i świetną koordynację!
 
tealover
tealover - 2021-01-28 09:33
WOW! Gratulacje! :D Pokazujecie, że jak się chce, to można :) Widoki cudowne i dla mnie, choć Władcy Pierścieni nie oglądałam
 
HANIAH
HANIAH - 2021-01-29 11:20
Marianko! Jestem pełna podziwu dla Was, a dla Ciebie szczególnie! Wędrujecie z małą Różą i to jest piękne! Trochę Cię rozumiem, bo chodziliśmy z mężem i z trójką dzieci po górach. Co prawda polskich, ale tez z nosidełkiem. Jestem do dziś zakochana w górach! Zdjęcia i opis jak zawsze przecudne! Będę do nich wracać! Polecam już moim znajomym podróżnikom Waszą wyprawę!
 
danach
danach - 2021-01-29 20:19
Plan wyprawy genialny, zdjęcia oddają magię tego parku , szkoda ,że tam nie dojadę :(
 
mamaMa
mamaMa - 2021-01-30 12:02
Bomba! Najbardziej cieszy, że tak świetnie współgracie. To jedna z najważniejszych rzeczy, o której trzeba pomyśleć zanim zawrze się jakikolwiek związek. I jeśli się uda, to tak jak przed Wami, świat stoi otworem!
 
zula
zula - 2021-02-09 19:22
Marianko...czytam na stronie u stock , że powitaliście na Świecie nowe maleństwo !
Wielkie gratulacje dla Rodziców i Róży
:)
 
marianka
marianka - 2021-02-09 19:55
Dziękuję serdecznie! To prawda - od prawie 2 tygodni jesteśmy już w czwórkę :)
 
migot
migot - 2021-06-16 22:40
Absolutnie piekne miejsce! Chyba jestem już przekonana do wizyty w NZ ;)!
I podziwiam Wasze zacięcie w rodzinnym zwiedzaniu bez rezygnacji z marzeń - jesteście wzorem :)
 
 
marianka
Marianka
zwiedziła 37.5% świata (75 państw)
Zasoby: 673 wpisy673 3884 komentarze3884 12828 zdjęć12828 25 plików multimedialnych25
 
Moje podróżewięcej
31.12.2021 - 01.01.2024
 
 
31.03.2016 - 26.07.2023