Geoblog.pl    marianka    Podróże    Kraj Długiej Białej Chmury    Prolog
Zwiń mapę
2020
17
lut

Prolog

 
Nowa Zelandia
Nowa Zelandia, Auckland
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 0 km
 

Przyznam szczerze, że w pewnym momencie myśleliśmy, że ten wyjazd nie dojdzie do skutku.
Zaczęło się od tego, że w sierpniu zeszłego roku kupiliśmy bilety do Nowej Zelandii na połowę lutego dla naszej trójki po mega korzystnej cenie (3 bilety w dwie strony z Londynu za 6600 zł). Byliśmy zachwyceni i nie mogliśmy doczekać się wyjazdu. Cieszyliśmy się też z tego, że w drodze z Londynu do Auckland czeka nas tylko 1 przesiadka, do tego całodniowa, w Szanghaju. Powoli planowaliśmy już zwiedzanie tego miasta.

Przyszedł rok 2020, a wraz z nim niepokojące wieści z Chin. Początkowo niezbyt się nimi przejmowaliśmy, pocieszając się, że z Wuhan do Szanghaju jest kawał drogi i powinno być bezpiecznie. Pod koniec stycznia jednak było już jednak jasne, że lot przez Szanghaj jest bardzo złym pomysłem. Na dwa tygodnie przed planowanym wylotem zdecydowaliśmy się oddać promocyjne bilety (szczęśliwie była możliwość otrzymania 100% zwrotu) i kupić nowe bilety na te same daty. Tym razem przez Los Angeles i Sydney (tutaj z całodniową przesiadką) i z powrotem przez San Francisco (też całodzienny przystanek). I w zrobiliśmy to w samą porę - dzień później Nowa Zelandia ogłosiła, że przestaje wpuszczać ruch z Chin.

Tutaj ważna informacja - pamiętajcie, że na lotniskach w USA i Kanadzie często nie ma czegoś takiego jak strefa tranzytowa. Czyli nawet przy przesiadce trzeba mieć wizę albo elektroniczną autoryzację podróży do danego kraju, inaczej nie zostanie się wpuszczonym do samolotu! My dowiedzieliśmy się o tym dosłownie 2 dni przed wylotem i mieliśmy spore szczęście, że mamy wizy amerykańskie, bo inaczej z podróży byłyby naprawdę nici (nawet jeśli chcecie skorzystać z programu bezwizowego przylatując do USA, musicie wyrobić sobie tzw. ESTĘ - elektroniczną autoryzację podróży na min. 72 h przed wylotem).

Mieliśmy jeszcze trochę różnych przygód i komplikacji, i uwierzcie - gdy ostatecznie po 3 dobach podróży stanęliśmy na nowozelandzkiej ziemi, musieliśmy się porządnie uszczypnąć, żeby uwierzyć, że wszystko się udało!Zapraszam więc do relacji z tego wyjazdu - szczęśliwie dobry los nie opuszczał nas do końca (no, poza jednym wyjątkiem;)).

*

Na początek kilka informacji praktycznych:

Wiza
Polacy nie potrzebują wizy do Nowej Zelandii, jeśli jadą w celach turystycznych. Natomiast od października zeszłego roku wymagana jest eTA czyli elektroniczna autoryzacja podróży. Kosztuje ona 12 dolarów nowozelandzkich jeśli aplikuje się przez stronę internetową, albo 9$ jeśli robi się to poprzez nowozelandzką oficjalną turystyczną aplikację mobilną. Polecam gorąco tę drugą opcję także z tego względu, że appka sama skanuje paszport i uzupełnia nasze dane na tej podstawie - nie trzeba tego robić ręcznie.Potwierdzenia o autoryzacji podróży (przychodzi na maila) nie trzeba drukować.

Przylot
Nowa Zelandia ma bardzo restrykcyjną politykę dotyczącą wwożenia dóbr, które mogłyby w jakikolwiek sposób wpłynąć na jej środowisko naturalne. Do kraju nie można wwieźć żadnego jedzenia (a już na pewno żadnych kanapek, owoców, warzyw itd. natomiast zamknięta paczka czipsów z samolotu była ok), trzeba zadeklarować wszelkie niedawne wizyty w terenie lub na farmach, a wszelki sprzęt turystyczny (namioty, kijki, ale nawet buty górskie) muszą przejść specjalną, dodatkową inspekcję. Każdy przyjezdny jest szczegółowo kontrolowany, a za zatajenie potencjalnie niebezpiecznych materiałów (czyli np. zapomnianej kanapki z samolotu) grożą wysokie grzywny. Z tego względu, lądując w NZ załóżcie sobie dodatkowe 1.5-2 godziny na wyjście z lotniska.

Pieniądze
W Nowej Zelandii walutą jest dolar nowozelandzki, warty ok. 2.5 złotego. Od razu powiem, że gotówka zbytnio Wam się nie przyda - dosłownie wszędzie, w najbardziej odległych i dzikich zakątkach kraju można płacić kartą. Polecam oczywiście Revoluta. Ceny są bardzo wysokie.

Termin
Zdecydowanie przełom lutego i marca to świetny termin na podróż po Nowej Zelandii. Pogoda jest jeszcze letnia (ciepło, słonecznie, a deszcz złapał nas przez 3 tygodnie tylko raz), a szczyt sezonu turystycznego (styczeń, gdy w NZ są wakacje szkolne) już minął. 

Plan i transport
Nową Zelandię przejechaliśmy z południa na północ. Lądowaliśmy w Auckland, ale od razu polecieliśmy do Queenstown, gdzie pożyczyliśmy auto (więcej szczegółów poniżej). Oddawaliśmy je na lotnisku w Auckland, więc musieliśmy dopłacić za zwrot auta w innym miejscu, ale patrząc na to ile oszczędziliśmy przez to, że trasę południe-północ robiliśmy tylko raz, uważam, że bardzo się opłacało. Samolot: Nowa Zelandia ma bardzo bogatą siatkę wewnętrznych połączeń lotniczych - lotnisk jest tu bardzo wiele i utrzymują one bardzo częste połączenia z innymi miastami (zwłaszcza Auckland). Na trasie Auckland-Queenstown samoloty latają co chwilę i ceny są przystępne.
Prom: żeby przejechać z Wyspy Południowej na Północną użyliśmy promu. Najpopularniejsza trasa to Picton-Wellington i co kilka godzin kursują na niej promy dwóch przewoźników. Polecam kupić bilety z 2-3 dniowym wyprzedzeniem (my kupowaliśmy na 2 dni przed i już część godzin była niedostępna).
Samochód: co tu dużo mówić, nie rozważaliśmy specjalnie innego transportu po kraju poza wypożyczeniem auta. W wiele miejsc bez własnego transportu po prostu byśmy nie dojechali. Serdecznie mogę polecić firmę Omega Rental - nas skusiły jej bardzo dobre opinie, sensowne ceny, możliwość zwrotu auta w innym miejscu niż wypożyczaliśmy i to, że jest firmą lokalną. I faktycznie, to było nasze jedno z najlepszych (i najsprawniejszych!) doświadczeń z wypożyczalniami aut. Ze względu na ruch lewostronny polecam bardzo wypożyczenie auta z automatyczną skrzynią biegów :)

My zdecydowaliśmy się wypożyczenie zwykłego auta, z założeniem, że i tak planujemy spać na zorganizowanych polach namiotowych. Natomiast dwie pozostałe dość popularne opcje to:
- kamper: super wygodny, z tym, że ceny wypożyczenia są znacznie wyższe;
- auto z miejscem do spania w bagażniku: ze względu na stosunek wygody do ceny to chyba najbardziej popularna opcja, którą widzieliśmy w NZ.

Wypożyczając auto radzę przemyśleć jeszcze 3 aspekty:
1. Wypożyczenie auta, które jest 'self-contained', czyli 'samowystarczalne' (a więc zawiera toaletę i zapas wody). Tylko takim autom wolno nocować na dziko.
2. Można przemyśleć opcję kupna auta i sprzedaży w miejscu docelowym. Cenowo to najkorzystniejsze rozwiązanie, wymaga jednak zarezerwowania sobie często sporej ilości dodatkowego czasu koniecznego na zawarcie transakcji (czyli znalezienie sprzedającego, a potem kupca).
3. 'Relocation' czyli umówienie się z wypożyczalnią, że w zamian za znaczną obniżkę ceny przewieziemy auto z jednego miasta do drugiego (np. z Auckland do Wellington, czyli przez całą Wyspę Północną). Ta opcja często wymaga jednak dostosowania się do terminów narzuconych przez wypożyczalnię.
Od razu zaznaczę, że my nie zdecydowaliśmy się na żadne z tych rozwiązań.

Drogi
'Roads in New Zealand are different. Allow extra time' - takie ostrzegawcze billboardy, ustawione często przy szosie towarzyszyły nam przez całą podróż. I to prawda - drogi w Nowej Zelandii są inne. Po pierwsze ruch jest lewostronny, po drugie drogi zwykle są bardzo wąskie, bez pobocza i kręte. Po trzecie prawie nigdzie nie buduje się tuneli, co chwilę jedzie się więc serpentynami. Po czwarte mostki nad zaskakująco licznymi strumykami często mają tylko jeden pas, wymuszają więc ruch wahadłowy. I po piąte nie uwierzycie jak często remontuje się tam drogi (czyli znów ruch wahadłowy)! Po szóste, nie raz zdarzało się, że droga asfaltowa niepostrzeżenie zmieniała się w szuter. No i po siódme, mijaliśmy przerażająco dużo przejechanych zwierząt.
Podsumowując - nie tak odległe dystanse pokonuje się w Nowej Zelandii naprawdę powoli.

Noclegi
My postawiliśmy na kombinację zorganizowanych pól namiotowych i hoteli. Jak pisałam wyżej, popularne jest tzw. spanie na dziko (czyli freedom camping), ale tak naprawdę dozwolone jest ono tylko dla aut 'self-contained', a w wielu miejscach jest zabronione (i lepiej to dwa razy sprawdzić zanim zdecydujemy się zostać na noc w danym miejscu - za złamanie zakazu noclegu grożą wysokie kary!). My przez cały wyjazd znaleźliśmy tylko jedno miejsce, gdzie dozwolony był darmowy nocleg dla aut niesamowystarczalnych.
Hotele i airbnb - co tu dużo mówić, noclegi w Nowej Zelandii są koszmarnie drogie. Do tego, rezerwując z krótkim wyprzedzeniem często mieliśmy już mały wybór dostępnych miejsc. My z takiej formy noclegu korzystaliśmy raz na 4-5 dni.
Pola namiotowe zwane często 'Holiday Park' - to podstawa infrastruktury noclegowej w NZ. Dostępne są w przeróżnych standardach, zwykle można liczyć jednak na dzieloną kuchnię z podstawowym wyposażeniem (oraz możliwością wypożyczenia zestawu naczyń za kaucję), plac zabaw, pokój telewizyjny, słaby internet, a często nawet i basen.
Bardzo, bardzo polecam korzystanie z aplikacji CamperMate, pomagającej wyszukać pola namiotowe (albo miejsca do spania na dziko) w wymaganym standardzie.

Infrastruktura
* Nastawcie się na to, że internet poza miastami działa bardzo słabo. Większość pól namiotowych oferuje równie słabo działające wifi :)
* Woda praktycznie wszędzie, poza szlakami w parkach narodowych, nadaje się do picia. Bardzo przydały nam się wzięte z domu bidony i wielorazowe butelki.
* Bardzo zdziwiła nas świetnie rozwinięta i absolutnie wszechobecna infrastruktura turystyczna. Mieliśmy w głowie wyobrażenie dziczy i trochę z tym kontrastowały idealnie przygotowane, często wyłożone drewnem szlaki, olbrzymie parkingi z kawiarniami i wypasionymi toaletami przy parkach narodowych, tabliczki informacyjne (lub z zakazami) na każdym niemal kroku, w każdym niemal zakątku kraju. Z drugiej strony patrząc na gigantyczny zalew turystów (nieraz widzieliśmy przed sobą na drodze sznur kamperów aż po horyzont - a byliśmy przecież w czasie, gdy nie było już żadnych chińskich, a niewiele azjatyckich w ogóle wycieczek) nic dziwnego, że Nowa Zelandia stara się to w jakiś sposób uporządkować i kontrolować. Przygotujcie się więc na faktycznie zapierające dech w piersiach widoki, ale raczej nie liczcie na samotność, pustki i dzicz.
* W Nowej Zelandii jest wyjątkowo mało... śmietników. Mimo tego absolutnie nikt nie śmieci. Czy w miastach czy na szlakach, gdzie zgodnie z wymaganiami, wszyscy swoje śmieci zabierają ze sobą. Gdy z tej czyściutkiej i zadbanej Nowej Zelandii wylądowaliśmy w zasypanym śmieciami San Francisco, to przyznam, że przeżyliśmy mały szok :)

Zwiedzanie i natura
Rafał był zachwycony Nową Zelandią - 'wreszcie miejsce, gdzie nie trzeba niczego zwiedzać, wszystkie aktywności są w naturze!'. I to prawda, podróż po Nowej Zelandii, to jedno wielkie obcowanie z naturą. I raj dla amatorów wszelakich sportów, od ekstremalnych po wodne czy zwykłe górskie przechadzki - każdy znajdzie coś dla siebie.

Szlaków wędrówkowych jest mnóstwo, a 10 najsłynniejszych i najpiękniejszych z nich zaliczono do grona Great Walks czyli Wielkich Szlaków
Bardzo ważne: jeśli planujecie wędrówkę nimi dłużej niż dzień (a przejście większości z nich tego wymaga), musicie wcześniej zarezerwować nocleg w jednej z prostych chatek lub skromnych pól namiotowych na trasie. Miejsc jest niewiele, a że szlaki cieszą się olbrzymią popularnością, rezerwacje trzeba robić z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem. Jeśli zostaniecie w parku narodowym na noc bez wcześniejszej rezerwacji, grożą Wam wysokie kary.

O naturze wspominając - niesamowite wrażenie zrobiło na nas to, w jaki sposób Nowozelandczycy dbają o swoje środowisko. Wspominałam już inspekcję na lotnisku, absolutny brak śmieci czy zakaz dzikich noclegów na najpiękniejszych szlakach. Gigantyczne połacie kraju są chronione przez Parki Narodowe, odławia się ssaki, aby przywrócić w miarę możliwości pierwotną faunę NZ (zanim Europejczycy sprowadzili tutaj masę gatunków, jedynymi ssakami były nietoperze), dba się o gatunki zagrożone wyginięciem czy tworzy tzw. birdland paradise. A gdy jakiś las zaatakują szkodniki, to zamiast je wycinać (kto pamięta reakcje na naszego kornika drukarza?), zainfekowany teren otacza się ogrodzeniem i każdemu wchodzącemu i wychodzącemu dezynfekuje się buty, aby ograniczyć rozprzestrzenianie się choroby.

*

A na koniec, żeby nie przedłużać, powiem tylko - Nowa Zelandia jest o wiele bardziej turystyczna niż myślicie, o wiele droższa niż myślicie, ale i o wiele bardziej różnorodna niż myślicie.
A krajobrazy są tak piękne, że faktycznie zapierają dech w piersiach. 
Zapraszam!




 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (3)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (12)
DODAJ KOMENTARZ
louis
louis - 2020-05-03 16:31
Witam,
z niecierpliwością czekam na dalsze relacje, bo do tego kraju zawsze czułem największy sentyment. Zawsze pisywałaś bardzo obrazowo, wyczerpująco i niezwykle ciekawie, więc zapewne teraz też tak będzie.
Pozdrowienia
 
genek
genek - 2020-05-03 17:41
czekam z niecierpliwością na kolejne odsłony
 
tealover
tealover - 2020-05-03 18:51
Podziwiam upór w szukaniu innych opcji dostania się tam, w tym 72-godzinną podróż. Musiało Wam naprawdę zależeć na tym wyjeździe :)
Fajnie opisałaś najbardziej przydatne informacje. Na pewno przydadzą się każdemu, kto myśli o wyjeździe tam w niedalekiej przyszłości. Dobrze jest czytać, że zdążyliście odbyć długi zagraniczny wyjazd, nim zabroniono nam wszystkiego i nikt nie wie, kiedy i na jakich warunkach będą możliwe wyjazdy poza Polskę. My czujemy się wielkimi szczęśliwcami z uwagi na arabski tour na przełomie roku i kilka weekendowych wypadów w tym roku, które zdążyliśmy odbyć :) Jakbym miała zaplanowany długi wyjazd na któryś z epidemicznych miesięcy, to psychicznie byłoby mi mega ciężko... Wam pewnie towarzyszy podobna radość i zadowolenie :)
 
tealover
tealover - 2020-05-03 18:53
Swoją drogą myślałam o Tobie dosłownie wczoraj, że dawno nie opisywałaś dłuższego zagranicznego wyjazdu... :D
 
migot
migot - 2020-05-03 21:13
Ach farciarze! Pięknie! Te 72h w drodze nagle wydają się błahą uciążliwością, przy obecnym braku możliwości podróżowania...
 
undefined
undefined - 2020-05-03 21:41
Wasza nowa wyprawa będzie dla mnie podrózniczą ucztą.
Prolog fantastyczny...tylko brać przykład i ruszać...lecz NIKT nie wie kiedy to będzie możliwe.
Życzę wszystkim zdrowia i optymizmu !
 
zula
zula - 2020-05-03 21:43
To mój komentarz...
 
mamaMa
mamaMa - 2020-05-04 04:33
Tak pięknie sformułowane zaproszenie - przyjęte:)
 
Stock
Stock - 2020-05-04 07:58
Dobry początek i garść przydatnych wskazówek. Czekamy na ciąg dalszy!

A co do podróży, jestem optymistą i na drugą połowę roku kupiłem parę szalonych tras:)
 
Danach
Danach - 2020-06-02 10:57
Super wprowadzenie, jakże przydatne ale już nie dla mnie , powodzenia
 
mirka66
mirka66 - 2020-06-18 19:52
Ale zajaczek pozostal. Chetnie poczytam o tym pieknym kraju.
 
gemunus
gemunus - 2020-09-05 01:17
Tak zebys nie myslela ze nkt tego nie czyta to potwierdzam
ze czytam i jestem Polakiem z Austrii .Ja sam mialem bloga na Geoblobu pod nazwa Gemunus ale zauwazylem ze zaintertesowanie bylo niewielkie. Ludzie pasjonowali sie przekazami kolesi krotzy w karzydymn zdaniu uwywali kilka k....... Ja wolelem przekazywac moje wrazenia ostro ale bez zbednych wulgaryzmow. Wierz mi ze swiat nalezy do ciebie bo ja juz jestem stary dziad i niewiele z tzego zycia mi zostalo.Kocham mlodych ludzzi ptorzy maja odwqage i ruaszaja w swiat. Przepraszam za bledy ale slabo wideze i nie zawsze wcisne ten klawisz ktory powinieniem. Nie zatrzymuj sie i zwiedzasj swiat a swiat ci podziekuje.
 
 
marianka
Marianka
zwiedziła 37.5% świata (75 państw)
Zasoby: 673 wpisy673 3883 komentarze3883 12828 zdjęć12828 25 plików multimedialnych25
 
Moje podróżewięcej
31.12.2021 - 01.01.2024
 
 
31.03.2016 - 26.07.2023