Gdy jest się w Gračanicy, to trudno uwierzyć, że stąd jest tak blisko do manifestującej swoją albańskość Prisztiny.
Tu jest Serbia!
Wszędzie wiszą serbskie flagi, napisy są pisane wyłącznie cyrylicą, a euro mało kto tu przyjmie, a jeśli już to po niekorzystnym dla petenta kursie.
Mieszkająca tu mniejszość serbska i cała miejscowość zresztą zdaje się być skupiona wokół
Monastyru w Gračanicy, wpisanego na listę UNESCO. Ta przecudnej urody świątynia z XIV w. powstała jeszcze w czasach przedosmańskich, gdy Kosowo było sercem Serbii. Stanęła w miejscu wcześniejszego XII-wiecznego kościoła i jeszcze dawniejszej wczesnochrześcijańskiej bazyliki. Dla tutejszych Serbów ta zachowana ciągłość jest manifestacją chrześcijańskości i, co za tym idzie, serbskości tych ziem.
Z całych zabudowań monastyru zachowała się jedynie
cerkiew Matki Boskiej, otoczona ogródkiem i murem. Emanuje z niej wiekowy spokój, potęgowany tamtego dnia przez śnieżną biel ogrodu. Cerkiew z zewnątrz jest piękna, ale dopiero jej wnętrze naprawdę robi wrażenie. Freski, którymi jest ozdobiona są oszałamiające, a w połączeniu z zapachem świec i mistyczną zadumą, tak charakterystyczną dla świątyń wschodniego chrześcijaństwa, robi bajkowe wrażenie jakby była nie z tej ziemi.
Nie z tamtej ziemi.
Informator* w Kosowie obowiązująca waluta to euro (chociaż w serbskich enklawach używa się też dinara). Nigdy nie zostało to ustalone z UE, ale nikt nie kwapi się, żeby podważać ten status quo. Co ciekawe, w związku z tym, Kosowo nie wybija własnego euro, nie ma więc kosowskiej wersji awersu tych monet.
* w miejscowościach zamieszkanych głównie przez Serbów w użyciu jest raczej serbski dinar niż euro.
* wewnątrz świątyni nie wolno robić zdjęć.
Ceny* bus z Prisztiny do Gjilan, z którego można wysiąść w Gračanicy: 0.5 €