Niewielu jest znanych na całym świecie Maurytyjczyków. Przyznam szczerze, że wybierając się do tego kraju, nie przychodził mi do głowy nikt.
Na samym Mauritiusie jednak nie ma wątpliwości - niekwestionowanym numerem jeden w kwestii bohaterów narodowych jest SSR!
Sir Seewoosagur Ramgoolam, bo o nim mowa, był maurytyjskim politykiem (i z wykształcenia lekarzem), którego zabiegi doprowadziły do uzyskania przez Mauritius niepodległości od Wielkiej Brytanii (chociaż niektórzy twierdzą, że niepodległość była już i tak przesądzona). Ten czołowy polityk został też pierwszym premierem niepodległego kraju, a następnie 'gubernatorem generalnym', aż do swojej śmierci w 1983 roku (mi od razu nasuwają się pewne analogie do historii naszego kraju:)). Często był tytułowany
Ojcem Narodu, a jego postać do dziś budzi w kraju olbrzymi szacunek.
Swoją drogą, obecną sytuację polityczną na Mauritiusie dobrze obrazuje fakt, że syn Seewoosagura, Navinchandra, był później dwukrotnym premierem kraju.
Jako, że SSR jest głównym bohaterem narodowym kraju, jego imieniem nazwane są niemal wszystkie główne obiekty na wyspie: lotnisko, uniwersytet, szpitale, szkoły, ulice, a jego wizerunek zdobi rewers każdej maurytyjskiej rupii.
Jednak chyba najpiękniejszym obiektem nazwanym na cześć SSR jest
Ogród Botaniczny w Pamplemousses (zresztą, polityk został w nim skremowany po swojej śmierci), jeden z najlepszych ogrodów botanicznych na świecie (wymieniany jednym tchem np. z Kew Gardens w Londynie).
Spory teren (37 ha) przypomina bardziej park niż super uporządkowany ogród z grządkami różnych roślin. Założony w 1735 r. jako przypałacowy ogród warzywny stopniowo ewoluował do obecnego kształtu, odrębność uzyskując w 1768 r. Swoje znaczenie zawdzięcza przede francuskiemu ogrodnikowi Pierre'owi Poivre, który zaczął importować cenne sadzonki z przeróżnych krańców świata. Co ciekawe, nie było to powodowane jedynie jego ogrodniczą pasją - Poivre w ramach tzw.
'botanicznego szpiegostwa' zdobywał sadzonki i rozwijał hodowlę cennych przypraw, aby uniezależnić Francję od ich importu z Azji!
Dzięki Poivre'owi, a także brytyjskiemu kontynuatorowi jego dzieła, Jamesowi Duncanowi, możemy dziś w Pamplemousses podziwiać najprzeróżniejsze gatunki roślin. Ogród słynie zwłaszcza ze wspaniałych palm (niektóre z nich sadzone były przez rozmaite osobistości wielkiego świata - od Mandeli czy Gandhiego po członków brytyjskiej rodziny królewskiej), których rośnie tu multum przeróżnych rodzajów. Od hioforby butelkowej (pochodzącej właśnie z Mauritiusa), krytycznie zagrożonej wyginięciem (jest tylko 8 dziko rosnących drzew!), kwitnącej tylko raz, w wieku 40-stu lat, przez nolinę (zwaną także
nogą słonia) po dobrze nam znane daktylowce i bananowce. O przeróżnych innych drzewach i kwiatach nawet nie wspominając.
Ale chyba najsłynniejszym gatunkiem hodowanym w Pamplemousses jest lilia wodna
wiktoria królewska. Te gigantyczne rośliny mają liście tak duże i wytrzymałe, że spokojnie utrzymają 3 kilogramowe dziecko. Wizyta przy stawie, gdzie można je podziwiać, a także oglądanie kolekcji wspaniałych lotosów, to najważniejszy punkt programu podczas zwiedzania ogrodu.
To cudowne miejsce jest także ostoją dla kilku gatunków zwierząt - są tu nietoperze, żółwie oraz cała masa ptaków. Zresztą nic dziwnego, sama bym tam najchętniej też została!
*
Urocze Pamplemousses ma jeszcze jedną atrakcję wartą odwiedzenia -
L'Aventure du Sucre, czyli muzeum w starej cukrowni. Oryginalnie miało opowiadać o dziejach uprawy trzciny cukrowej na wyspie, wytwarzaniu cukru oraz pochodnych produktów (jak np. rum). Nie wiem czy dlatego, że uprawa trzciny cukrowej jest ściśle powiązana z kolonizacją wyspy, a ta jest sporą częścią historii tego kraju, ale w rezultacie muzeum bardzo obszernie i dogłębnie prezentuje także dzieje Mauritiusa. Przyznam szczerze - dawno nie widziałam takiej olbrzymiej dawki historii w jednym miejscu!
A jeśli ktoś historią się znudzi, może przejść do czekającej na samym końcu degustacji lokalnie wytwarzanego cukru (i rumu - choć tutaj degustacja chyba już taka darmowa nie jest:)).
Idealne zakończenie wycieczki!
Informator* 1 PLN to ok. 9 MUR (rupii maurytyjskich)
* Zwiedzając ogród warto wynająć sobie przewodnika. Zwłaszcza, że nie wszystkie rośliny są podpisane.
Ceny* wstęp do Ogrodu Botanicznego: 200 MUR
* wynajęcie przewodnika po ogrodzie: 50 MUR (od osoby)
* wstęp do Cukrowni: 380 MUR