Każdy kraj posiada wioskę lub miasteczko uznawane za najpiękniejsze, najbardziej malownicze czy najbardziej urocze. W Belgii zwykle mówi się o Brugii, w Szwajcarii zachwyca się Gruyères, a w Polsce pewnie wymieniłoby Kazimierz Dolny nad Wisłą albo Zamość (wybacz, Polsko Północna!). Czasem rywalizacja bywa zacięta i kilka miast próbuje zagarnąć ten zaszczytny tytuł dla siebie.
Szczęśliwie, w Omanie sprawa jest jasna: najpiękniejsza wioska to
Misfat al Abreyeen.
Złośliwi mogą dodać, że jest to jedna z nielicznych wiosek w omańskich górach, do której da się dojechać bez napędu na cztery koła, stąd te zachwyty, ale nawet jeśli - i tak warto tu przybyć.
Rzeczywiście, Misfat jest urocze. Położone wysoko w skalistych górach, wczepione jest niemal w ich zbocza. Dodatkowo, dzięki skomplikowanemu systemowi nawadniającemu (omańskim
faladż) uprawa się tu daktyle, a cała wioska jest zielona od roślinności. Jak na tutejsze warunki, daktylowa oaza w górach jest czymś niezwykłym.
I rzeczywiście, cała sceneria tutaj jest na prawdę niesamowita:
surowe, pyliste góry, poniżej niewielkie, acz wysokie domki zbudowane z gliny, kamieni i słomy, przytulone do siebie i do skał, niektóre z pięknymi, kolorowymi drzwiami, wąziutkie i kręte uliczki pomiędzy nimi, kanaliki z czystą wodą poniżej, a wszystko to zatopione w zielonej plamie daktylowej oazy.
Mieszkańcy jeszcze do niedawna byli pogrążeni w niemal całkowitej izolacji - nie prowadziła tutaj żadna sensowna, utwardzona droga. Transport jakichkolwiek dóbr z reszty kraju odbywał się górskimi dróżkami na oślich grzbietach, a podróż oczywiście nie należała do najwygodniejszych. Nic więc dziwnego, że ostał się tutaj tradycyjny tryb życia i tradycyjna architektura. Łażąc wąskimi, stromymi uliczkami, oglądając plantacje bananów, granatów, mango czy daktyli i słuchając łagodnego szmeru wody z faladż nietrudno sobie wyobrazić jak życie wyglądało tutaj w nie tak dalekiej przeszłości.
Mieszkańcy wydają się być nieco oszołomieni napływem turystów i obcym sposobem bycia. Dlatego też zaraz przy wejściu przybyłych wita tablica informacyjna z listą zaleceń jak zachować się w Misfat, tak aby okazać szacunek mieszkańcom. Na przykład na teren wioski nie wolno wnosić alkoholu, kobiety nie powinny podawać ręki do uściśnięcia mężczyznom, a napotkanych ludzi należy pozdrowić.
Nasze zachwyty nad Misfat zdawały się nie mieć końca - bo czy można się nie zachwycać bujną zielenią, soczystymi owocami czy basenikami z czystą, chłodną wodą wśród pustynnych gór? Chociaż w nasze myśli wkradł się lekki cień - wcale nie taki rzadki jest tu widok domów osuwających się w ruinę, wypaczonych drzwi czy kupek gruzu zalegających na ulicy.
Kto wie, czy młodość nie ulatuje chyłkiem z Misfat, skuszona nowym życiem w wygodnie już dostępnych dolinach? Ale z drugiej strony, czy można jej się dziwić?
Informator* wjazd na teren wioski mają tylko mieszkańcy - przybysze muszą zostawić auto na parkingu przed Misfat i resztę trasy przebyć pieszo.