'Naprawdę chodzicie w sandałach? Popatrzcie tylko na ten miękki, ciepły piasek!' - Fail nie mógł wytrzymać ze śmiechu, gdy gramoliliśmy się z auta na plażę.
Fail jest rybakiem, łowi tuńczyka. Brakuje mu 3 zębów (stracił na windsurfingu), za to ma kilka aut (terenowe i Lexusa) i kilka chatek z palmowych liści na plaży. Fail lubi też sziszę. Mówi, że w Ras al-Hadd wszyscy ją lubią i wszyscy palą. Wieczorem siada na plaży z przyjezdnymi i opowiada im o swoim życiu omańskiego rybaka.
Fail lubi być rybakiem.
Najbardziej lubi to, że nie musi pracować codziennie. Często z wypłynięciem na ocean czeka na telefon od kumpla z informacją, że właśnie przepływa ławica. Opowiada nam o tym, jak ostatnio złowili ławicę tuńczyka. 6 ton, które sprzedali za 5000 riali (czyli jakieś 50 tys. złotych!). Od razu zadeklarowaliśmy, że w takim razie zmieniamy zawód, ale Fail szybko ostudził nasz zapał, tłumacząc, że tak ogromny połów to akcja angażująca olbrzymią grupę ludzi, którym także należą się te pieniądze.
Oprócz tuńczyka, Fail łowi też rekiny, mieczniki, makrele i inne ryby. Twierdzi, że to robota dla naprawdę mocnego faceta. Ryby są silne, ciężkie i bardzo waleczne. Nie tak łatwo z nimi wygrać.
Gdy połów się uda, Fail i jego przyjaciele sprzedają ryby na rybnym targu albo w skupie. To najlepsze dni.
Fail zna się na rybach, zna się na rybactwie, łodziach, zna się także i na żółwiach. Bardzo lubi i szanuje te zwierzęta, uważa je zresztą za bardzo inteligentne. Może na ten szacunek wpływa fakt, że olbrzymie żółwie mają skorupy tak twarde, że gdy dotknie ich silnik małej rybackiej łódki, zwykle jest już zniszczony, podczas gdy żółwia skorupa zostanie nietknięta. Failowi zdarzyło się to już 3 razy. Niestety jednak żółwie giną w starciu ze śrubami wielkich statków albo nocą zaplątane w sieci rybackie. Podobno to olbrzymi problem i przyczyna śmierci wielu gadów.
Państwo omańskie pomaga żółwiom morskim i czuje się za nie odpowiedzialne.
Nic zresztą dziwnego, te olbrzymie stworzenia upodobały sobie ten kraj szczególnie. 90% światowej populacji żółwi zielonych (i spora część innych gatunków żółwi) przypływa, aby złożyć swoje jaja właśnie tu, na plaży pomiędzy Ras al-Dżinz a Ras al-Hadd. Te, które się wyklują, dadzą radę dotrzeć do oceanu i przeżyć aż do czasu, gdy same mogą złożyć jaja (a dojrzewają przez 20 do 50 lat!), wracają na dokładnie tę samą plażę, na której same się wykluły! Tego momentu dożywa tylko niewielki procent żółwi.
Czyha na nie wiele zagrożeń. Od psów, lisów, krabów czy mew, które zjadają żółwie jaja (albo małe, dopiero co wyklute żółwiki) po sieci rybackie, śruby statków i masę drapieżników, które czają się w oceanie. Nie mówiąc już o tym, że wiele żółwików po prostu nie będzie umiało trafić z dziury w piasku, w której się wykluły, do wody.
Nie wiadomo do końca na jakiej zasadzie odnajdują drogę do morza. Mówi się o tym, że idą w stronę światła, które odbija się od fal albo o wrażliwości na pole magnetyczne (?).
Fail twierdzi, że rzeczywiście, małe żółwiki o wiele lepiej radzą sobie w pełni. W nowiu, gdy jest ciemno, idą do światła, a więc w stronę wioski. Często giną na drodze, pod kołami aut.
Tak więc, władze omańskie starają się chronić żółwie. Na newralgicznej plaży panuje zasada, że po 19-stej nikogo na niej nie może być. Policja ('żółwiowa') patroluje okolice i wlepia mandaty każdemu, kto nie przestrzega zakazu. Dopiero po 21-szej wstęp z powrotem jest dozwolony.
Ta zasada wynika z tego, że samice żółwi, które chcą złożyć jaja, wychodzą na brzeg gdy zapada zmrok, właśnie ok. 7 wieczorem. Są bardzo płochliwe, więc jeśli zobaczą kogoś przebywającego na plaży, to wrócą do wody. Fail twierdzi, że problem leży w tym, że gdy zaczynają wychodzić z wody, robią się gorące, ze względu na jaja, które zaraz będą składać. Gdyby ktoś je przestraszył i wróciłyby do zimnej wody, doznałyby szoku termicznego i zmarły.
Dopiero po 21-szej, kiedy zagrzebią się w piasku i zaczną składanie jaj, można po cichu wrócić na plażę. Podobno żółwice najbardziej lubią nów.
To bardzo inteligentne stworzenia, zapewniał nas Fail. Zanim zdecydują się złożyć jaja wychodzą na wybraną plażę i idą się przejść. Sprawdzają piasek, okolicę, wszystko. Dopiero następnego albo po dwóch dniach wracają składać jaja. Kopią dużą dziurę, a w niej mniejszą, w której składają jaja. Po wszystkim dziurę zakopują i... robią w okolicy nową, żeby zmylić wrogów (lisy, kraby, mewy, koty, psy)! Tak z jeden, dwa metry dalej.
Zależnie od temperatury piasku, w której będą zostawione jajka, wyklują się z nich albo samce (piasek zimniejszy) albo samiczki (cieplejszy)
Po ok. 8 tygodniach z jaj wykluwają się młode. Na powierzchnię wychodzą o zachodzie i o wschodzie słońca. Jak nakręcone zabawki ruszają kończynami i suną w stronę morza. Dzielnie pokonują przeszkody w postaci głębokich śladów stóp, dziur czy kopców piasku. Niestety po drodze często czyhają na nie małe kraby i mewy.
Fail opowiada, że kiedyś zorganizowano też akcję zbierania małych, dopiero co wyklutych żółwików, które nie trafiły do wody, a zabłąkały się na drogach. Powiedziano dzieciakom, że za każde 10 uratowanych przez nie żółwików dostaną 100 baisa, a setkę 1 rial. Akcja miała ogromny odzew - tej nocy uratowano z drogi 20 000 żółwi!
Nasz nowy znajomy sam żółwie chroni. Opowiadał jak nieraz zdarzyło mu się znaleźć zaplątanego w sieć żółwia i go uratować. Sam wypływając na morze nocą, łowi ryby zawsze na haczyk, nigdy w sieć, żeby żaden żółw się w nią nie zaplątał.
Często późnym wieczorem, po tym gdy żółwiowe samice już zakopią się w piasku, aby złożyć jaja, jeździ brzegiem morza i ratuje małe żółwiki.
Tego wieczora my jeździmy z nim i mu pomagamy. Zbieramy zbłąkane żółwiki (zdarzyło nam się nawet wydrzeć jednego z paszczy kraba!) i wkładamy je do miski z wodą, a potem wypuszczamy je do morza.
Chłoniemy nocne życie plaży: umykają przed nami szybkie kraby, czapla zrywa się do lotu, piszczą mewy (Fail twierdzi, że najbardziej hałasują kiedy jedzą), gdzieś w oddali słychać też bezpańskie psy.
Cudownie i bardzo odpowiedzialnie czujemy się jako żółwiowy patrol.
Fail, niemal żyjąc na plaży, doskonale zna żółwie i ich obyczaje. Wie dokładnie gdzie i kiedy żółwie będą wychodzić na brzeg. I wie jak je podejść, gdy składają jaja, tak aby im nie przeszkodzić i nie przestraszyć. Chętnych zabiera ze sobą na oglądanie żółwi.
Razem z nim skradamy się do olbrzymich żółwic z dużej odległości, zawsze od tyłu, czołgając się w piasku. Musimy zachować całkowitą ciszę i spokój, aby ich nie przestraszyć. Gdy już docieramy do żółwicy, Fail pozwala (a nawet zachęca!) do nakręcenia filmiku, absolutnie zabraniając używania lampy błyskowej.
Przyznam, że widok olbrzymich żółwic pracowicie składających w piasku dziesiątki małych, okrągłych jak piłeczki pingpongowe jajek (zwykle jest ich ok. 100) był jednym z najniezwyklejszych doznań w naszym życiu.
Wzruszające było także patrzenie na te olbrzymy, gdy po wszystkim powolnie ruszały z powrotem do wody. Ich wielkie cielska powoli sunęły przez piasek, zostawiając charakterystyczne ślady. Miały w sobie olbrzymi majestat i spokój. Spokój, który ulatniał się w momencie, gdy tylko poczuły wodę, przyniesioną przez pierwszą falę. Natychmiast wtedy przyspieszały, aby jak najszybciej znaleźć się w ukochanym oceanie. Niemal czuć było ich radość!
A już na pewno szczęście widać było na twarzy Faila, który z po cichu szeptał
płyń, żółwiu, płyń, wracaj do domu!Informator* 1 OMR to ok. 10 zł
* Jeśli będziecie w Omanie i chcielibyście dostać namiary na Faila, to napiszcie mi proszę wiadomość.
* Innym dobrym miejscem na obserwowanie żółwi jest rezerwat w pobliskim Ras al-Dżinz. Polecam
relację Stocka z tamtego miejsca, znajdziecie tam sporo przydatnych informacji.
Ceny* nocleg w chatce na plaży: 10 OMR (chociaż można też spać za darmo w namiocie na plaży)
* oglądanie żółwi z Failem: 3 OMR od osoby